Maciej Sz.

Masculinarium

Unoszący się w powietrzu zapach starych desek, niewielka scena i kameralny nastrój, to dobra oprawa dla każdej sztuki. Taki klimat niesie „Atheliertheather” w Wiedniu, na którego deskach „Stowarzyszenie XYZ” wystawiło już kilka przedstawień. Jedno z nich pod tytułem „Masculinarium” zobaczyłem osobiście, a swoimi wrażeniami chcę się z Wami podzielić.

masculinariumPoruszanie trudnych i wrażliwych tematów, w prostych słowach, prostej scenografii stanowi zawsze wyzwanie. W jaki sposób zawrzeć przekaz? Jak dotrzeć do widza i skłonić go do dyskusji, to cele, które stawia przed sobą sztuka od zawsze.  W połączeniu z demaskowaniem przyzwyczajeń, stereotypów, skłanianie do refleksji to prawdziwe wyzwanie na miarę współczesności.

Moim zdaniem autorce i reżyserce sztuki, Magdalenie Marszałkowskiej to się udało.  Sukces odnieśli także aktorzy: Student– Jakub Piwowarczyk, Tom – Jakub Czarniak, Jerry – Marcin Marszałkowski. Wymienionym, jak również producentce: Katarzynie Kuczer, autorom muzyki: Maciejowi Hellerowi, tłumaczeń: Danucie Strobi i wszystkim innym osobom zaangażowanym w przygotowanie sztuki i jej wystawienie gratuluję i dziękuję.

Wsłuchując się w dialogi, wyłapując problemy, które przeżywają bohaterowie odnosiłem wrażenie wielkiej płytkości. Stawiałem sobie pytanie, czy my mężczyźni w swoich rozmowach i relacjach jesteśmy tak bardzo banalni, szmatławi i tandetni? Jest to jednak moje osobiste odczucie i w chwili zabawy trudno dotykać problemów dotyczących egzystencji, sensu istnienia siebie samych i świata. Sztuka jednak nie porusza tylko i wyłącznie problemu męskiej zabawy. Dotyka czegoś głębszego. Zachwiania w relacjach ludzkich, zarówno rozpatrywanych na gruncie hetero jak i homoseksualnym. Poruszany temat męskiej tożsamości nie należy do łatwych. Wzorce osobowe, jak również niekiedy utarte schematy patriarchatu często nie ułatwiają określenia swojej tożsamości i odnalezienia właściwej drogi pozwalającej na spersonalizowanie w sposób miarodajny swojego wewnętrznego „ja”. To wszystko sprawia, że sztukę oglądałem z jednej strony z uśmiechem i przymrużeniem oka, a z drugiej strony z pojawiającymi się we mnie pytaniami i pogłębioną refleksją zachodzącą w moich półkulach mózgowych i to tak dalece, że w końcu postawiłem pytanie o swoje „Masculinarium”.

 

Moim zdaniem całą sytuację można byłoby również śmiało odnieść do kobiet i pochylić się nad głębią egzystencji płci pięknej. Miarodajny takt „transcendentnego” człowieczeństwa wplecionego w odwieczne układanie relacji obu płci stanowi wyzwanie dla każdego, kto określa siebie mianem osoby i nie tylko personifikuje swoją egzystencję, ale rzeczywiście jawi się jako persona.

Najbardziej zaskakujący jest jednak finał, który dotyka problemu przemocy. Jednego z wielu obok których zdajemy się przechodzić obojętnie, a który to w dzisiejszym świecie ma bardzo wiele twarzy. Jednego z wielu, ale równie ważnego i wymagającego tego, aby nad nim się nie tylko pochylać, nie tylko o nim rozmawiać, ale również szukać dla niego odpowiednich rozwiązań i wyjścia z sytuacji. Powiedziałbym, że finał całej sztuki stanowi swoistego rodzaju „performance”, który wyrzuca widza z bezpiecznej łódki, uśpionej czujności, śmiechu i zabawy, kabaretowego klimatu demaskowania przywar i ludzkich zachowań, na bezkresny ocean życia, jego codzienności i staje się być może nie tylko dramatem, ale wręcz grecką tragedią, gdzie dobry bohater w swej bezradności i samotności cierpienia zostaje skazany na śmierć. Pisać pewnie można byłoby jeszcze dłużej. Starać się wyłuskać to, co najistotniejsze, najważniejsze i najlepsze. Moim zdaniem to trzeba jednak zobaczyć. Każdy powinien sam zbudować swój pogląd.

 

„Masculinarium” trzeba poczuć i trzeba przeżyć. Odpowiadając na rodzące się pytanie dlaczego? Odpowiem krótko: właśnie dlatego! Sztuki nie da się opisać! Nie da się jej zamknąć w ramach recenzji! Z nią trzeba się spotkać! Ze sztuką trzeba obcować!

Ps. Chciałbym pogratulować na koniec pasji, która rośnie i przyciąga i która wychodzi poza granice Wiednia i Austrii. Pasji, z której zrodziło się min. „Masculinarium”, aby przypominać nam o tym, że człowieczeństwo to nie tylko życie, ale to sztuka życia. „Stowarzyszeniu XYZ” dziękuję.


Ähnliche Artikel