Maciej Sz.

Polubiłem gotowanie, lecz nie o gotowanie chodzi…

Polubiłem gotowanie. To pracochłonne zadanie. Wymaga czasu. Pozytywnego nastawienia. Chęci i miłości. Kiedyś rosyjscy naukowcy przeprowadzili bardzo ciekawy eksperyment. Poddali wodę zaczerpniętą z jednego źródła, do różnych pojemników skrajnym emocjom. Sam fakt mówienia do wody brzmi dziwnie, ale oni tak właśnie postąpili. Podzielili poszczególne zbiorniki, poddając je emocjom wytwarzanym przez człowieka. Rezultat był zaskakujący. Cząsteczki wody, które napromieniowano emocjami o ładunku pozytywnym były zwarte, poukładane. Stanowiły harmonijną całość. Natomiast te poddane emocjom o zabarwieniu negatywnym były nieskładne, pozrywane. Panował w nich chaos. 

Piszę o tym właśnie w odniesieniu do gotowania. Zdrowe gotowanie nie jest oparte tylko i wyłącznie na zdrowych produktach, ale również na zdrowych emocjach. Moja żona za każdym razem, gdy gotuje, ja również podpatrzyłem ów sposób, stara się w przygotowaniu posiłków, zgodnie z regułą kuchni chińskiej połączyć ze sobą wszystkie smaki, które mają zharmonizować potrawę. Na tę paletę składają się: smak słony, gorzki, słodki, kwaśny oraz ostry. Można powiedzieć obrazowo: sól, cukier, sok z cytryny, pieprz oraz majeranek. Ta różnorodność ma wspomagać proces trawienia i zharmonizować potrawę w taki sposób, aby była nade wszystko zdrowa.

Te starania zostaną bezowocne, jeśli posiłek będzie podany szybko, niechlujnie, a jego przygotowanie toczyć się będzie w nerwowej, pełnej napięcia atmosferze. Oczywiście powiedzieć jest łatwo, trudniej zrobić. Inaczej jednak brzmi słowo smacznego, a zupełnie inny wydźwięk ma huknięcie talerzem w stół lub słodziutkie: masz żryj. 

Człowiek przyjęte jedzenie musi przetrawić, a im zdrowsze i lepsze dla organizmu, tym proces ten przebiega łagodniej i lepiej. Można powiedzieć banalnie: aby nikt z domowników,  po jedzeniu nie uwalniał zbyt dużych ilości gazów cieplarnianych i nie przyczyniał się do wzrostu rodzinnego napięcia, jak również ocieplenia klimatu.

Podobnie się rzecz ma z osobami, którymi się otaczamy. Faktami, które przyjmujemy. Wiadomościami, których wysłuchujemy. Nie ma przecież w tym nic odkrywczego. Tak samo, jak woda, przygotowywane jedzenie, przejmuje emocje. Również i my przejmujemy emocje od osób, z którym się spotykamy i rozmawiamy. Emocje tworzą w nas fakty, dodatkowo poddawane w rozmaitych wiadomościach i serwisach obróbce i interpretacji. Zabajone ładunkiem uczuć, które rzadko kiedy są synonimami i pochodnymi miłości, szacunku, zrozumienia i tolerancji najczęściej pokoju w nas nie budują. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest  jednak to, że pomimo tego, iż w zdecydowanej większości mamy tego świadomość poddajemy się sile nacisków, manipulacji, specjalnemu procesowi naginania faktów do potrzeb nie tyle konkretnych ludzi, co stojących za nimi organizacji. Najdziwniejsze i smutne zarazem, wszak często te zupełnie niezwiązane z moim życiem osobistym wydarzenia, mają znaczący wpływ na moje postrzeganie świata, jak również budowanie więzi z innymi ludźmi, a nade wszystko tych rodzinnych.

Nie wiem? Być może czasami lepiej nie wiedzieć. Wygodniej niczym koń z założonymi na oczy klapkami podążać za szarpnięciami woźnicy, który doskonale wie dokąd koń, czy konie mają wóz zaprowadzić.

Tutaj powoli dochodzę do sedna dzisiejszej refleksji. Otóż zaskoczył mnie dzisiaj mój syn. Kiedy odebrałem go ze szkoły, rozmawialiśmy, jak to mamy w zwyczaju o tym co nas cieszy, denerwuje, co sprawia nam radość i niepokoi, jak minął dzień. Nie od dzisiaj wiadomo, że dzieci są najlepszymi psychologami. Wsiadając do windy rzucił: tata nie martw się, będzie dobrze. Zapytałem: tak myślisz? A co? Nie wierzysz w Boga – zapytał. Wierzę – odpowiedziałem. No więc sam widzisz – dodał.

Sednem naszych zmartwień często bywają rzeczy niepotrzebne, zbędne, kosmiczne śmieci, przerośnięte, wybujałe fantazje i problemy. To czym się karmimy, ma wpływ na to, jak żyjemy i co z naszego życia wydalamy. Warto zatem czytając jakikolwiek artykuł, oglądając lub wysłuchując wiadomości postawić sobie pytanie o to, czy rzeczywiście wierzę w to, co spożyłem ustami umysłu? Kto za tą informacją stoi? Jaki jest jej cel? Czemu ona służy? Polubiłem gotowanie. To pracochłonne zadanie. Wymaga czasu. Pozytywnego nastawienia. Chęci i miłości. Kiedyś rosyjscy


Ähnliche Artikel