Maciej Sz.

Źródło. Pustka.

Prorok Jeremiasz nie miał dobrych wieści dla Narodu Wybranego. Idąc tropem nagłówków, które każdego dnia pojawiają się w rozmaitych portalach internetowych, gazetach, wiadomościach, można zaryzykować stwierdzeniem, że gdyby przyszło mu żyć w dzisiejszych czasach miałby wielką szansę na to, aby stać się znanym jasnowidzem, który przepowiada przyszłość. Czasami narzekamy na merytoryczną jakość pojawiających się artykułów, ich dramatyczny wydźwięk, lecz one sprzedają się najlepiej. Są sensacją, kroplą niepewności w poukładanym życiu, a może iskierką ognia, która sprawia, że życie staje się ciekawsze – ekscytujące. Jeremiasz wielokrotnie wypominał Bogu swój los. Sprzeciwiał się temu, co musi głosić w Jego Imieniu. Pytał się wprost, czy nie ma żadnej dobrej nowiny, dobrej wiadomości dla swojego narodu? Choć wielokrotnie sprzeciwiał się swojej misji, to pozostał jej wierny tak, jak pozostał wierny wobec Pana, który jest naszą sprawiedliwością. To krótkie zdanie w swej prostocie ukazuje, że trudno jest nam szukać sprawiedliwości w ludzkich wyrokach i ludzkich sądach, bo jedynym gwarantem sprawiedliwości jest Pan. Bardzo dobitne słowa św. Pawła z Listu do Efezjan, ukazują Jego moc. Moc, której żaden liczący się menadżer nigdy by nie kupił. Żaden liczący się inwestor nad nią by się nie pochylił. A żaden liczący się pijarowiec nie zbudowałby na niej wizerunku firmy i choć po ludzku – ekonomicznie jest nic nie warta, to ostatecznie staje się źródłem każdej, nawet tej najmniejszej ekonomii. Paradoksalnie, to właśnie jedna z zasad ekonomii uczy nas, naśladując Bożą sprawiedliwość, że aby coś zyskać, wygrać, najpierw należy coś zainwestować lub też stracić. Oczywiście w sensie Bożego Planu Zbawienia, mówimy o ekonomii Zbawienia, która jest całkowicie darmowa i dobrowolna. Myślę, że jest to kryterium, które doskonale pozwala nam odpowiedzieć na pytanie, a właściwie zlokalizować źródło, myśl, plan. Mianowicie odpowiedzieć sobie na pytanie z jakiego nadania pochodzi jakikolwiek plan. Jeśli z Bożego zawsze będzie zakorzeniony w ludzkiej wolności, a jeśli z innego, wówczas ta wolność będzie naciągana lub nie będzie jej wcale. To również dobre kryterium, które pozwala oceniać nam nasze relacje z innymi ludźmi. Co jest ich źródłem? Co stoi u fundamentów tych relacji? Obowiązek, nakaz, lek przed utratą czegokolwiek, kogokolwiek, zysku, czy autentyczna wolność, która pozwala powiedzieć prawdę i pielęgnować tą relację w prawdzie. Chodź odpowiedzi na te pytania są proste, to same pytania proste nie są. Skomplikowane węzły i pętle, które sami tworzymy i nad którymi pracujemy oddalają nas od źródeł pozbawiając wewnętrznego poczucia pokoju.
Pomądrzyłem się trochę, ale pamiętajcie, że to o czym piszę zawsze czytam pierwszy i zawsze odnoszę do siebie. To nie jest moja mądrość i mój punkt patrzenia. Raczej przemyślenia, które mają swoje źródło w Bożym Słowie.
Czytając Ewangelię o konieczności udania się na miejsce pustynne, aby odpocząć, zawsze widzę dobrą motywację dla odbycia urlopu. Z tym zgadzamy się zawsze wszyscy, ale dzisiaj uderzyło mnie zupełnie coś innego. Mianowicie poszukiwanie Chrystusa na Pustkowiu. Staje mi przed oczyma obraz zawalonego domu, który swoim ciężarem, cegłami, betonami przycisnął ludzi. Chcąc im pomóc trzeba wszystko odrzucić. Dokopać się niejako w głąb. Tam, być może w tajemniczej i dziwnej pustce stworzonej ze stropowych belek leży człowiek, który czeka na ratunek? Tak sobie pomyślałem, że tak wiele rzeczy dokoła nas, które rozpraszają nasza uwagę i wydają się być nam potrzebne, że nie potrafimy, a może trzeba powiedzieć nie jesteśmy w stanie znaleźć Jego w tym rumowisku naszych pragnień, emocji, uczuć, zachcianek. To nie znaczy, że one są złe, albo my jesteśmy źli. To jedynie wezwanie do tego, aby podjąć trud ich uporządkowania, uporządkowania siebie i swojego życia. Po co? W celu odnalezienia Chrystusa, który naucza o wielu sprawach. To słowo również zwraca dzisiaj moją uwagę. Jezus nie naucza o wszystkich sprawach, o wszystkim. On naucza o wielu sprawach, być może sprawach, które są najważniejsze dla nas. Gdybyśmy spotkali się dzisiaj z naszym psychologiem, szukając u niego zrozumienia i pomocy w rozwiązaniu naszych problemów, prawdopodobnie przez dziesiątki pytań przeszukiwałby rumowisko naszego życia w poszukiwaniu pustki, która jest korzeniem naszej bezradności. Ta pustka może mieć charakter duchowy, psychiczny, materialny. Może być pustką kapłańską, albo małżeńską lub ojcowską i macierzyńską. Ta pustka, kiedy zostaje nazwana i kiedy zapełnia ją sprawiedliwość Boża rodzi pokój i poczucie bezpieczeństwa, poczucie spełnienia. Daje odpoczynek. W tym niesamowitym poszukiwaniu wolność odgrywa największe znaczenie. To nie Chrystus szukał ludzi, ale ludzie szukali Jego. Konkretny drogowskaz, zachęcający do podjęcia konkretnego działania. Szukać Jezusa w swojej pustce, albo tam, gdzie po ludzku Go znaleźć nie można. Czy warto? Warto, albowiem owocem tego poszukiwania jest Boża litość. Nie zostawię was sierotami – brzmi w uszach. Echo tych słów bardzo mocno łamie nasze ludzkie podejście i pragnienia. Czasami wydaje się, że chrześcijanin jest lepszy od innych, a to tylko belka, która chce oddalić nas od Bożego Pokoju. Bożej Sprawiedliwości, Bożego Miłosierdzia.
Tak sobie pomyślałem, jak wiele ciągle brakuje. Chrześcijanin to człowiek, który został przytulony do ojcowskiego serca i chce tą radością się podzielić z innymi, aby i oni mogli jej skosztować. Niby to jest takie oczywiste, wielkie, piękne i niewiarygodne Bożą Miłością i Boża Dobrocią, a jednak nie widać ogromnych kolejek, które po nią się ustawiają.
Pozwólcie, że kończąc zamknę całość łyżeczką cukru i rolką papieru toaletowego. Gdyby jutro lub dzisiaj każdy kto przyjdzie do kościoła na Eucharystię dostałby 10 kilogramów cukru i worek papieru toaletowego, czy byłoby to motywujące? Czy ludzi byłoby więcej?
A przecież chodzi o zupełnie inne rzeczy, aniżeli te w sensie doczesnym. Życzę Wam dobrej, pozytywnej, uśmiechniętej niedzieli. Dnia Zmartwychwstania, zwycięstwa nad wszystkim, co nas przygniata. Do usłyszenia lub przeczytania.


Ähnliche Artikel