Maciej Sz.

Lonny Glaser. Budowała mosty i niosła pomoc.

Dzisiaj w Katedrze pw. Św. Szczepana w Wiedniu, miało miejsce uroczyste Reqium, w czasie którego rodzina i przyjaciele pożegnali założycielkę kościelnego instytutu Janineum, zmarłą w wieku 96 lat, Lonny Glaser. Za pośrednictwem Janinenum, ale nie tylko niosła ona pomoc Polakom.
Dorobek jest imponujący. Z działalności instytutu skorzystało ponad 6 tysięcy stypendystów, z 29 krajów. Informacja ta niech nikogo nie zmyli, wszak 90 % stanowiło grono pochodzące z Polski. Naukowe pokłosie obejmuje wydanie ponad 900 książek i opublikowanie ponad 2000 publikacji stypendystów. Ta pomoc związana była również z pomocą charytatywną. Opieką nad byłymi więźniami obozów koncentracyjnych, wysłaniem i sprowadzeniem do Polski 5 tysięcy ton towarów, wśród których znajdowały się leki, żywność, ubrania. To także wysłanie do Polski 2300 paczek, 40 tysięcy strzykawek jednorazowych i ta liczba jest najciekawsza: 60 tysięcy litrów wina mszalnego. Przesyłano do Polski także rzadkie leki, które były nieosiągalne za żelazną kurtyną. Organizowano indywidualne operacje w Austrii, ratujące życie naszych rodaków.
To pokazuje, w jaki sposób działa idea, która znajduje grunt, a której fundamentem jest szczere, piękne ludzkie serce. Warto dodać, że ta kobieta zawsze była związana z kościołem, a do założenia Janineum przyczyniło się między innymi spotkanie z Prymasem Tysiąclecia, Sługą Bożym Stanisławem Wyszyńskim.

Nie musimy głodować, bo chleba i kartofli nam nie zabraknie. Ale zróbcie coś, aby przełamać naszą duchową izolację. Pomóżcie, by nasza inteligencja nie zerwała kontaktu z myślą i działaniami za żelazną kurtyną. Aby oddychać potrzebne nam jest powietrze.

To był początek Janineum, które przez lata rozpostrało swoje skrzydła niosąc pomoc w wymiarze naukowym i charytatywnym w większości Polakom, choć nie tylko.
Sama Lonny Glaser w jednej z rozmów przyznała:

tylko w Kościele mogłam, bez własnego kapitału i jako kobieta, podążać za utopijną ideą i realizować powojenne marzenie – marzenie o pojednaniu, zrozumieniu, pokoju i przyjaźni między ludźmi, którzy musieli stawać wobec siebie jako wrogowie, choć należeli do tego samego kręgu kulturowego.

Dobro rozlewa się zawsze. Może nie jest to Niagara, ale największe drzewa też nie wyrastają z nasion wielkości hipopotama. Czasami warto trochę poszukać, aby się ucieszyć i zainspirować. Dobro ukryte jest w każdym z nas, a każdy z nas jest dobrą wiadomością, każdego dnia dla innych, a na pewno może nią być. Ważny jest tylko przekaz, pochodzący z czytego serca.

Ten wpis ukazuje także trochę historii w stosunkach naszych narodów w zupełnie innej perspektywie, a z pewnością nie pierwsza, nie jedyna i nie ostatnia.

Żródło: KAI


Related articles