Maciej Sz.

Droga nie jest celem, jest sposobem…

Dzisiejszego wieczoru stukam w klawisze komputera z najlepszego miejsca regeneracji ciała człowieka, jakim jest łóżko. Nie od dzisiaj wiadomo, że sen to zdrowie. Dodatkowo, kto śpi nie grzeszy, więc można śmiało powiedzieć i przyjąć za pewnik, że osoby, które w zdecydowanej większości przesypiają swoje życie są osobami świętymi. Oczywiście, to żart, choć powątpiewam w to, czy aby na pewno na waszych twarzach pojawił się choć nikły uśmiech. Żarty nie tylko trzeba znać, ale trzeba jeszcze umieć je opowiadać lub wpleść umiejętnie w historię w taki sposób, aby nie zatraciły swojego charakteru i zwyczajnie bawiły.
Z pewnością wartością dodaną, mojego dzisiejszego pisania jest również fakt, że udało mi się w dniu dzisiejszym przeżyć wspólny, rodzinny spacer, jak również trochę popedałować. Te dwa bieguny pokazują mi sens życia, które rozumiane jako droga jest nieustannym procesem, rozwojem, dążeniem do celów, odkrywaniem nowego, ale co najważniejsze budowanie zaufania wobec Jego Miłości. On już wie, a my dopiero się dowiemy.
Tym, co mnie dzisiaj uderzyło to aspekt wolności, która wpisana jest w życie pielgrzyma, wędrowca. Nie ma on właściwie swojego domu, miejsca stałego, które z czasem dla wielu, również dla mnie staje się swego rodzaju perełką w głowie. Dbamy o to, aby nasze domy, mieszkania błyszczały, były przytulne i piękne. Nie ma w tym nic złego, poza jednym. Nadmierne przywiązanie do miejsca sprawia, że trudno jest nam je porzucić, zostawić, a niekiedy ono samo staje się ważniejsze niż drugi człowiek. W naszej rodzinie dzielimy się obowiązkami. Mieszkanie sprzątamy wspólnie na zmianę, ale nic tak mnie nie denerwuje, jak chodzenie po mieszkaniu w butach, kiedy podłoga jest świeżo umyta. Piszę o tym celowo, bo to doświadczenie rodzi proste pytanie. Ważniejszy jest człowiek, czy czysta podłoga? Pytanie to wpisane w ducha chrześcijańskiej służby i umiejętności poszukiwania dobra drugiego nie ma większego znaczenia. Nie ma, ponieważ to człowiek dodaje ciepła i wartości mieszkaniu. Nie na darmo miejsca opuszczone lub niezamieszkane określa się mianem pustostanów. Stan pustki, to stan w którym brakuje człowieka, w sensie samego człowieka, to stan, w którym brakuje odniesienia do Boga. Wśród wielu powiązań z rozwojem osobistym , mieszkaniem, statusem materialnym, rodzinnym, zawodowym to właśnie odniesienie do Bożej Miłości daje poczucie sensu, wartości i prawdziwej wolności.
Wszyscy chcemy kochać i być kochanymi, ale źródło Miłości pozostaje jedno: On Sam. Kiedy źródło zaczyna wysychać, wysycha również sam człowiek. Staje się bytem pogrążonym w samonapędzającej się doskonałości, która jak wszystko na tym świecie jest skończona i zwyczajnie przemija. Gwarantem weksla życia jest tylko i wyłącznie On. Wiara, choć może wydawać się trudna i czasami zniechęcać nas do jej pogłębiania, tak naprawdę jest prosta. Podobnie drogowskazy, które zostały nam udzielone. Wydają się być trudne, przekraczające nasz możliwości, ograniczające naszą wolność, a są bardzo proste. Jednoznaczne w swej treści i przesłaniu. Wcześniej używaliśmy map, atlasów samochodowych, w ostateczności narzędzia mowy stawiając pytania o drogę.
Dzisiaj podróżując w nieznane często posługujemy się wskazaniami nawigacji, którym jesteśmy posłuszni, czasami nawet bezmyślnie w tym sensie, że znamy drogę, wiemy, jak jechać coś pamiętamy, ale jedziemy jak pan, pani nam karze. W sensie naszego życia drogowskazy, które zostawia nam Boża Miłość, są również podpowiedziami. Możemy poddając je rozeznawaniu duchowemu wcielać w życie i śmiało dążyć do celu.

Ps. Końcówka jest trochę urwana. Wczoraj zasnąłem nad tekstem. Być może są tak nudne, że usypiają. No cóż, życzę Wam dobrego czwartku z uśmiechem w sercach, pokojem i radością. Dobrego dnia lub nocy.


Pokrewne tematy