Maciej Sz.

Ósemka. Cyfra miłości.

Byliśmy dzisiaj w romantycznym mieście. W czasie spaceru postawiłem pytanie naszemu pięciolatkowi.

–       Będziesz miał syna?

–       No nie wiem – padła odpowiedź.

–       To może będziesz miał córkę – podtrzymywałem temat.

–       Też  nie wiem – wymamrotał powoli od niechcenia.

–        A żonę będziesz miał – zapytałem.

–       No oczywiście, że żonę będę miał. Co to za pytanie – padła tym razem odpowiedź zdecydowana, ukrywająca w głosie dezaprobatę dla taty.

Tak oto ten sam sposób myślenia, patrzenia, a nawet postrzegania całego świata dookoła staje się za przyczyną nieodpowiednich słów i pytań niezrozumiały, a choć taki sam, to jednak różny, niczym matematyczne odejmowanie. Dobrze, jeśli wynik jest dodatni.

Wracając do nomenklatury naszego kalendarza, został on oznaczony numerem osiem, który tak jak i piątka z logiczną arytmetyką nie ma zupełnie nic wspólnego. Długo zastanawiałem się nad symboliką ósemki. Więcej niż tydzień, mniej niż miesiąc, a może osiem sposobów na kaczkę lub baraninę. Kołysząc się na fali emocji, jak osika na wietrze, nie mogąc doszukać się odpowiedniego obrazu, uświadomiłem sobie, że przecież ósemka jest cyfrą podwójnie doskonałą. Składa się z dwóch okręgów, a okrąg jest symbolem doskonałości. Oczywiście trudno się zgodzić, że ona i on są do niego calkowicie podobni, ale też trudno nie zauważyć, że pomiędzy nimi pojawił się styk. Spaw, łączenie, spoiwo, które te dwa okręgi do siebie zbliża, scala i czyni jednym.

Para kochanków splecionych w dogłębnym zjednoczeniu ich cielesności. Tutaj nie ma miejsca na osoby trzecie. Tutaj głównymi bohaterami są tylko oni: ona i on, niezwykła maszyna parowa. Może porówananie nie jest zbyt idealne, finezyjne, ale poddaje mi kolejne myśli i kolejne słowa.

Maszyna zanim ruszy, musi zostać napełniona wodą. Woda musi zostać podgrzana i dopiero kiedy osiągnie właściwą temperaturę, zaczyna parować, a para wprawia ją w ruch, najpierw powoli, ociężale, a potem….

Małżonkowie dzięki swojej cielesności i poprzez nią mogą wyrazić swoje uczucia, zafascynowanie sobą, oddanie. Stworzyć niemalże doskonałą figurę miłości, która zespolona jak dwa okręgi rodzi nową, doskonałą. Ta niesamowita relacja, która została wpisana w ludzką naturę jest czymś więcej, aniżeli chwilą przyjemności, kolejnym orgazmem. To wielka tajemnica miłości tych dwojga. Trzeba kochać, ażeby to zrozumieć. Trzeba siebie dawać w darze drugiej osobie, aby odkryć jej niesamowite piękno.

 

Cielesność wydaje się taka oczywista i prosta, ale przecież człowiek się starzeje, zmienia swoje oblicze, choć ja zawsze powtarzałem i nadal będę powtarzał, że piękno ukryte jest w ludzkim sercu. W tym względzie Ameryki nie odkrywam, a raczej głośno powtarzam to, co zostało już dawno powiedziane. Wspaniale, jak dzisiajsza medycyna pozwala nam się odnawiać. Ukrywać bieg czasu, maskować zmarszczki, siwe włosy, wszelkie niedoskonałości i deformacje wypływające z upływu czasu. Swoją drogą ciekawe jak geolodzy każdą zmianę podziwiają, zachwycają się nią, jest dla nich wynikiem erupcji, pięknem, które ma swoją historię.  Tymczasem nam zdarza się, że mąż czy żona skazują siebie niezrozumiałym wyrokiem: musimy się rozstać! Nie kocham ciebie! Już mi się nie podobasz! Gdzie leży tajemnica wszytskich par świętujących kolejne rocznice i jubileusze? W ich pięknie? Nie! Piękno leży w ich sercach. Uwielbiam widok strszych par przemierzających ulice, alejki parków, trzymających się za dłonie. Jest w nim cała głębia, kwintesencja ludzkiej miłości. Jakże ona potrafi być silna! Jakże ona potrafi być piękna! Jakże ona potrafi być wielka! Niezatapialna, niezastąpiona. W niej inna kobieta może zwrócić uwagę mężczyzny, inny mężczyzna może zwrócić uwagę kobiety, ale nie ma tam miejsca na najmniejszą myśl o porządaniu, zdradzie myśli, ducha, słowa, czynu. To krsytaliczna woda, w której odbija się odbicie ukochanej i ukochanego.  Nawzajem siebie adorują, stając się sakramentem wielkiej miłości: jedności: umysłu, ducha i ciała.

Oglądaliście z pewnością „Zapach Kobiety“ z AL Pacino. Widzieliście nie tylko wspaniałe kreacje aktorskie, ale rówenież wielką miłość, namiętność, wielkie piekno. Niejdenemu i niejdenj z nas popłynęła po polikach lekka łezka. Być może nawet zdobyliśmy sie na wewnętrzne stwierdzenie: też chciałbym, chciałabym tak byc kochany lub kochać. Nic bardziej błędnego,  jak sprowadzić możliwość i jej potencjał do progu marzenia. Człowiek stworzony z miłości i dla miłości jest! Nawet, jeśli przyjmujemy teorię ewolucji, to znajdziecie w sieci mnóstwo zdjęć przedstawiających historie i obrazy psów, które niekiedy latami pozostają na grobach swoich panów! Wiem! Przywiązanie! To nie miłość okrzykną przeciwnicy. Nie, taka jest natura zwierząt będą krzyczeli obrońcy.


Pokrewne tematy