Maciej Sz.

Bomba news.Wsi spokojna, wsi wesoła.

Czy istnieje jeszcze takie miejsce, gdzie nie docierają najnowsze osiągnięcia techniki, a ludzie wspólnie uprawiają ziemię, spotykają się wieczorami, śpiewają przy ognisku, cieszą się zebranymi plonami? Czy istnieje spokojna oaza pozbawiona wszelkiej niewinnej-cywilizacyjnej dłoni człowieka? Te pytania, które można byłoby zamienić na gdybanie dotyczące losu człowieka, technicznego postępu, jakości życia nie są ani niczym nowym, ani niczym odkrywczym, ani nawet nadzwyczajnym. Podobnie jako codzienna, spektakularna dawka informacyjnej litanii, podobnej do deszczu meteorytów, które atakują niebo mózgu człowieka, jego spokojnej szarej egzystencji, sprowadzają się do rytuału zmiany starych skarpetek na nowe, mycia zębów, zaskorupiania się w pancerzu żółwia. Trudno się dziwić.
Trudno się dziwić, że wielu spośród nas rezygnuje z oglądania i słuchania informacyjnych serwisów prezentowanych przez poszczególne stacje telewizyjne czy radiowe rozgłośnie. Nie kupuje codziennych dzienników, kurierów, gazet, nie śledzi wydarzeń w Internecie, nie chce wiedzieć nic, albo chce poznać ewentualnie prognozę pogody, bo te wraz z cybernetyczną inwazją na kosmos są coraz bardziej precyzyjne i trafne. Choć nie zawsze.
Mój komputer czasami się wiesza, resetuje i pyta: o co chodzi? Czemu tyle kataklizmów, zbrojnych konfliktów, politycznych kłótni, nieszczęść, drogowych wypadków, rodzinnych kłótni? Czemu ten świat jest taki zwariowanie tragiczny? Dla przykładu warto sobie przejrzeć okładki codziennych brukowców, albo odwiedzić archiwa serwisów informacyjnych.
Każdego dnia wydarzenie jest inne, zdjęcie nowe, temat ujęty z innej perspektywy, ale … Zasada wydaje się jedna. Prosta. Nieodłączna. Trudna do przyjęcia. Przynajmniej dla mnie. Jeśli nic się nie dzieje tragicznego; jeśli nie ma poważnego politycznego konfliktu, albo szokującej nowinki z życia gwiazdy, którą oglądamy, której słuchamy; jeśli nie pojawia się nowa afera z asami lub jokerami w tle, to niestety nie ma, o czym pisać, mówić, czego pokazywać. Kogo dziś interesuje wygrana walka z chorobą nowotworową, albo ilość udanych operacji w szpitalach, wyprostowanych życiowych zakrętów, los kolegi, czy koleżanki, której się w końcu udało znaleźć pracę? Kogo? Myślę, że bardzo wielu ludzi bez względu na światopogląd, religijną przynależność, stan kieszeni. Dodając do tego fakt, że zawsze tak było nie odkrywam również niczego nowego, ale… to są tematy niskobudżetowe, niedochodowe, tematy, które się nie sprzedadzą. Słowem informacja o niskim dochodzie, w którą nie warto inwestować. Świat ten przypomina trochę giełdę papierów wartościowych, na której można znaleźć niemalże wszystko, albo prawie wszystko, jednak, żeby zrobić pieniądze, a raczej zarobić trzeba naprawdę dobrze zainwestować, a do tego mieć trochę szczęścia, jak autor jednego ze zdjęć, które wykonał zupełnie przypadkowo, a już świadomie na nim zarobił krocie i otworzył nową perspektywę fotograficzną. Perspektywę paparazzi.

Nie dziwi podobnie fakt, że na pytanie o walki w Afganistanie, a raczej ich wpływ na prywatne życie ludzi, wielu odpowiada – „żaden”. Na pytanie o World Trade Center, wielu odpowiada podobnie. Sytuacja w Afryce, Japonii, Australii, Europie, jeśli nie zagraża stanowi mojego portfela i mej egzystencji nie wpływa wcale na moje życie. Może rodzi współczucie i zatroskanie, którego przejawem są wpłaty pieniędzy na specjalne konta, chwilę refleksji i zadumy, ale nie zmienia nic. Trudno się dziwić, a przynajmniej ja nie jestem wcale zdziwiony, że na przeciętnego Polaka informacja o kolejnym wypadku drogowym, śmiertelnych zdarzeniach, tragediach nie wpływa druzgocąco, szokująco. Stało się. W myśl słów jednego z bohaterów filmu Anioł w Krakowie, który skądinąd zachęcam do obejrzenia, co ma być stać się musi. Oczywiście i tutaj można się rozpisać nad zasadnością tej maksymy, którą pokrętnie, jak każde przysłowie, powiedzenie, porzekadło, a także wydarzenie może obrócić i ukazać w taki sposób, w jaki się chce, aby uzyskać zamierzony cel. Dla przykładu; inaczej brzmi informacja zatytułowana 400 pasażerów uratowanych ze statku, a inaczej 100 pasażerów zabitych i 100 zaginionych. Rozumiem, że to skrajność i mała manipulacja w celu osiągnięcia zamierzonego efektu u czytelnika.
Tak to odszedłem od wsi. Zawędrowałem, gdzieś w kosmiczne okolice gigantów informacyjnych i ich strategii działania, która ma przede wszystkim przynosić konkretny dochód, a nie sprzyjać dobru człowieka. Szkoda! Moim zdaniem szkoda, że tak się dzieje. Zazdrość, nieszczęścia, tragedie, kataklizmy są związane z ziemią i egzystencją człowieka na tej samej zasadzie, jak narodziny i śmierć, ale dzisiaj są doskonałym, zarobkowym medium. Etyka dziennikarska stała się bardzo elastyczna, jak guma wyciągnięta z kalesonów brata i rozciągnięta przez siostrę i jej koleżanki w pobliżu podwórkowego trzepaka do granic swoich możliwości. Guma dla zabawy, a etyka dla kasy. Przepraszam za kolokwializm, ale…
Reasumując, Jan Kochanowski i jemu współcześni mieli swoje problemy, zmartwienia, tragedie, kataklizmy. Mieli się czym martwić i nad czym płakać, ale różniło ich chyba jedno w porównaniu z nami. Dobro było najważniejsze. Może, gdyby więcej tej dobrej, pozytywnej informacji, albo przedstawianej bez otoki horroru, byłoby lepiej? Może? Histeria i panika są zaraźliwe. A gdy już zawładną naszymi umysłami, zaczynają żyć własnym życiem, tworząc nowy scenariusz.
Na zakończenie dwie myśli. Ciekawe, że choćby na wschodzie Polski, w dawnych czasach udawało się żyć obok siebie i muzułmanom i chrześcijanom i Żydom i ludziom innych wiar i jeszcze sobie pomagać, a dzisiaj wiara, to pierwszy problem do walki. Jedna myśl krytyki i odmiennego zdania lub niskopiennej, niskobudżetowe polityki już uważam za sukces w tej wesołej wsi świata, dlatego ku refleksji pozwalam sobie zacytować fragment utworu naszego wielkiego poety Jana Kochanowskiego.

Fragment:
Pieśń Świętojańska o Sobótce.

(…)Ja się nie umiem frasować,
Toż radzę drugim zachować;
Bo w trosce człowiek zgrzybieje
Pierwej, niż się sam spodzieje.

Ale gdzie dobra myśl płuży,
Tam i zdrowie lepiej służy;
A choć drugi zajdzie w lata,
I tak on ujdzie za świata(…)”


Pokrewne tematy