Maciej Sz.

O wirusie dziewiętnastym?

Dzisiaj postanowiłem popełnić artykuł wokół małej kuleczki z chorągiewkami obracającymi się wokół jej obwodu, która sparaliżowała Azję, Europę, Amerykę, dużą i małą rodzinę, w mniejszym, czy większym stopniu dotknęła każdego człowieka. W największym stopniu zaś tych, którzy z jej powodu skończyli swoją wędrówkę ziemskim drogami.

Od samego początku pojawiania się informacji o tym dzielącym świat i ludzi problemie, pojawia się również  aureola apokalipsy i zarazem dezinformacji. To, co na początku było prawdą z czasem stawało się kłamstwem a kłamstwo staje się prawdą. Można powiedzieć, że każdej akcji towarzyszy reakcja. Patrząc po ludzku, nie rozumiem tego przekazu, choć wpisuje się ono doskonale w zasadę dziel i rządź. Z ekonomicznego punktu widzenia takie działanie jest, jak najbardziej uzasadnione. Im większa oglądalność na poszczególnych kanałach, tym wyższa cena czasu antenowego umożliwiająca emisję reklam. Tutaj jeszcze pojawia się czynnik lojalności. A zatem, tak jak w życiu wybieramy sobie znajomych, przyjaciół i ludzi, wśród, których dobrze się czujemy, tak i w odniesieniu do stacji telewizyjnych, radiowych, portali internetowych, wybieramy to, co nam najbardziej odpowiada.

Zmierzenie się z prawdą nie tylko o samym sobie, ale również z prawdą dotyczącą innych kwestii, wymaga pomimo wszystko odwagi i cierpliwości, ale nade wszystko chęci zadania sobie trudu dotarcia do źródeł i zajęcia konkretnego stanowiska z jednoczesnym wyrobieniem sobie swojego zdania.

I tutaj pojawia się pewien problem. Otóż media nie przedstawiają faktów. Media podają fakty łącznie z ich interpretacją na tacy. To odpowiada naszym opowieściom o wydarzeniach z dnia codziennego. Zachowanie obiektywizmu jest sztuką, która bądźmy szczerzy udaje się niewielu i myślę, że większość z nas często ubarwia swoje opowieści w celu osiągnięcia zainteresowania ze strony słuchaczy.

Wróćmy teraz do naszej kuleczki z chorągiewkami. Pierwsza rzecz bardzo trudna do ustalenia, która daje ogromny ocean możliwości mediom, to kraj i rodowód kuleczki. Nie wiemy, czy powstała na drodze eksperymentalnej, czy po prostu pojawiła się naturalnie. Trudno do końca zaprzeczyć jednej czy też drugiej tezie. Droga naturalna wydaje się jak najbardziej czymś uzasadnionym sama z siebie, ale i ta druga droga także. 

Za pierwszą drogą przemawia splot naturalnych zdarzeń, ale również i to, że owa kuleczka nie oszczędza żadnego kontynentu, żadnego kraju, żadnego mocarstwa, co równocześnie stanowi alibi, jeśli chodzi o jakiekolwiek manipulacje genetyczne. 

Za prefabrykacja kuleczki przemawia jej nadzwyczajna żywotność na powierzchniach sztucznych, bardzo szybka transmisja, jak również obecna sytuacja geo-ekonomiczna na świecie. Nie mówi się o tym głośno, ale wraz z postępującą komputeryzacją i mechanizacją całego przemysłu, zmniejsza się ilość miejsc pracy i nadchodzi czas, gdy praca będzie luksusem. Trudno do końca powiedzieć kiedy, ale jest to wizja całkiem realna, która nie ma nic wspólnego z szerzeniem paniki wśród ludzi. Wystarczy trochę poczytać. Drugi argument dziwnego zbiegu okoliczności, to fakt, że poprzez nadmierny konsumpcjonizm, jak również dobrobyt i różnego rodzaju inne aktywności człowieka świat rozwinięty zmaga się z niżem demograficznym, a równowaga pomiędzy pokoleniami już dawno została zachwiana. Rodzi się coraz mniej dzieci. Żyjemy coraz wygodniej, na coraz wyższym poziomie, a koszty utrzymania osób emerytowanych i schorowanych rosną. Metoda eliminacji tych, którzy kosztują najwięcej, nazwijmy to wirusową eutanazją, jest poniekąd rozwiązaniem doskonałym. Wreszcie po trzecie pojawienie się szczepionki, która  z jednej strony rozwiąże problem kuleczki, a z drugiej również problemy nadmiernego przyrostu dzieci w krajach, tak pięknie określanych mianem nierozwiniętych jest w dobie cyfryzacji, komputeryzacji, automatyzacji i sztucznej inteligencji, również jak najbardziej uzasadniona. Oczywiście powstaje pytanie, kto za tym stoi? Udzielenie odpowiedzi na nie mogło by się stać tematem zupełnie odmiennego artykułu i na tym poprzestanę. Wreszcie w tym wszystkim pozostaje jeszcze wątek religijny. Religia jawi się jako relikt przeszłości, który jest dobry dla ciemnych mas i nie sprzyja postępowi, zwłaszcza w swym wymiarze patriarchalnym

W tych zdaniach dotknąłem tylko kilku argumentów, które znajdziecie w różnych mediach, aby pokazać, że poszukiwanie prawdy wcale nie jest takie proste. Wracając do początku artykułu z całą pewnością mogę powiedzieć, że żyjemy w czasach, które podają informację w celu wywołania określonych emocji i zachowań. Ich rzetelne zbieranie przypomina w dzisiejszych czasach egzegezę biblijną. To znaczy, aby odkryć i zrozumieć przesłanie wypływające z tekstu biblijnego, podejmujemy wędrówkę w głąb. Celem jest dotarci do pierwotnego przesłania i pierwotnego zapisu, który nie został poddany wielowiekowej interpretacji kolejnych pokoleń dla lepszego zrozumienia. W tym sensie, nam współczesnym znane jest angielskie słowo „resarch”, który ma swój polski odpowiednik poszukiwań, retrospekcji, rewizji ponownego odkrywania, poznawania. 

W odniesieniu do kulki podam za przykład wiadomość o istniejących szczepionkach. Po jej dokładnym sprawdzeniu okazało się, że nie była ona i nie jest jeszcze znana, a tylko poszczególne firmy farmaceutyczne i zespoły badaczy zajmujące się tą dziedziną naszego życia ze względów wyszukiwania w sieci dopisywały słowa sugerujące związek z omawianym bohaterem ostatnich miesięcy. Chodzi o renomę poszczególnych firm, które znowu poddane dogłębnej analizie pod kątem własności, okazują się córkami jednego z większych koncernów farmaceutycznych.

Powoli sadzając samolot swoich szarych myśli na lotnisku teorii chcę jeszcze raz powiedzieć, że dzisiaj największym zagrożeniem nie jest wirus i inne choroby. Życie i śmierć wpisane są w naszą egzystencję. Natomiast, moim zdaniem, największym zagrożeniem jest dezinformacja i brak umiejętności samodzielnego wyciągania wniosków, poszukiwania prawdy, bezgranicznego ufania w to wszystko co powiedzą, pokażą, napiszą. I nie jest to bynajmniej wynik braku inteligencji z naszej strony, ale wynik naszego lenistwa. 

Efekt końcowy niestety umożliwia uzyskanie założonego efektu w postaci kłótni, wzajemnego niezrozumienia, czy wręcz narastających napięć na gruncie rodzinnym, sąsiedzkim, szeroko rozumianym gruncie społecznym. Przykre jest jedynie to, że niestety często to my pozwalamy, aby określone grupy przejmowały za nas kontrolę nad tym, co odróżnia nas od zwierząt. Nad naszym umysłem, rozumieniem i postrzeganiem świata oraz siebie nawzajem. Pozwalamy na manipulację, która jest faktem, a nie teorią spiskową. 

Tak zupełnie na koniec. O ile dezinformacja szerzona przez różnego rodzaju media ma swoje uzasadnienie w interesach finansowych, o tyle całkowicie nie rozumiem wszelkiego rodzaju postaw szerzenia wzajemnej wrogości, strachu, lęku, podziałów, wszystkiego, co wywołuje negatywne emocje. Oczywiście też rozumiem, że za wszystko, zawsze można obwinić Boga, bo milczy i na haku kościoła oraz wiary powiesić właściwie wszystko, co nam nie odpowiada i co nam się nie udało, nie wyszło i przeszkadza. Jednak szerzenie paniki, podziałów i lęków uważam za swego rodzaju chorobę psychiczną, którą należy leczyć u źródeł, a nie się nią dzielić, a tym bardziej ulegać. Można zakończyć pięknym cytatem, którego autorem jest Jezus Chrystus: Szukajcie prawdy, a prawda Was wyzwoli. 


Pokrewne tematy