Redakcja

Motion Trio zagrali w Wiedniu

Rozmowa z Marcinem Gałażynem, muzykiem zespołu Motion Trio po wspaniałym koncercie w Theater Akzent, który odbył sie w ramach Akkordeon Festival w Wiedniu.

– Jak ocenia Pan koncert w Wiedniu?Motion Trio w Wiedniu/Theater Akzent

– W Wiedniu jest genialnie. W Wiedniu jest zawsze świetnie, a sam Festiwal kapitalny.

– Często koncertujecie tutaj?

– Ostatnio nie. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie nasze koncerty, które mieliśmy przyjemność zagrać w tym mieście, trzeba powiedzieć, że często. Grywaliśmy tutaj w bardzo różnych, bardzo dziwnych miejscach. Były to kluby jazzowe, teatry, kościoły: takie jak „Gustav-Adolf-Kirche”, „Votivkirche”, a także w Konzerthaus i w kilku naprawdę, pięknych miejscach. W 2004 roku w Klubie Jazzowym Birdland, którego założycielem i właścicielem był Jose Zawinlus, zagraliśmy pięć różnych koncertów, dzień po dniu, każdego dnia z innym repertuarem! To chyba było dotychczas nasze największe, wiedeńskie przeżycie.

Natomiast Festiwal Muzyki Akordeonowej, którego inicjatorem jest Friedl Preisl, to klasa sama w sobie. Jest on wyjątkowy, kapitalny. Dziękujemy Friedlowi za zaproszenie. Tutaj świat przyjeżdża grać i posłuchać akordeonu, podzielić się brzmieniem piękna tego instrumentu.

Na tym festiwalu występowaliśmy już również parokrotnie, jesteśmy regularnymi bywalcami, oczywiście z małymi przerwami, ale to świadczy o jego wyjątkowości i pięknie.

– A skąd pomysł na takie wszechstronne aranże? Gracie właściwie niemalże wszystko, jazz, rock, pop, klasykę, a nawet techno. Umiejscowienie Was w jednym stylu byłoby nadużyciem.

– Właściwie trudno powiedzieć. Tak naprawdę gramy wszystko to, co pięknie brzmi na akordeonie. Ostatnio dużo muzyki klasycznej: Chopin’a, Brahms’a, Liszta, po kompozytorów współczesnych. Słowem to, co pięknie brzmi chcemy pokazywać światu i ostatnio to robimy. Gramy również swoje kompozycje, tak jak dzisiaj, z okazji właśnie naszych dwudziestych urodzin, chcieliśmy zaprezentować swoje kompozycje, muzykę, która jest najbliższa naszemu sercu.

– Czyli można byłoby powiedzieć, że aranże piszecie razem?

– Nie. Aranżacjami zajmuje się Janusz Wojtarowicz – lider zespołu i on to robi najlepiej ze wszystkich.

– Czy macie jakieś marzenia?

– Chcemy żyć spokojnie. Kontynuować naszą pracę. Cieszyć się zdrowiem swoim, naszych dzieci, bliskich, być uśmiechnięci i szczęśliwi z tego, co robimy.

– Czy grając koncert poza granicami Polski często sięgacie po muzykę rodzimych kompozytorów takich jak Krzysztof Komeda, Wojciech Kilar?

– Mamy te utwory w repertuarze. Tak naprawdę dobieramy je pod kątem sali w której występujemy, okoliczności, publiczności, dla której gramy, formuły: czy jest to festiwal, czy koncert, oczekiwań wobec nas, słowem bardzo wielu rzeczy, którym chcemy i staramy się sprostać. W tym wszystkim jest „Orawa” utwór Wojciecha Kilara, który generalnie gramy wszędzie, choć bywają oczywiście wyjątki.

– Czy zdarza się Wam wejść na scenę, przyjrzeć się publiczności i grać pod jej kątem repertuar. Przecież muzycy takiej klasy, nie potrzebują już powiedzmy w przenośni nut. Wystarczy spojrzenie, gest i gracie, bo przecież rozumiecie się doskonale.

– Jeśli okoliczności na to pozwalają, to jak najbardziej. W przypadku koncertów muzyki klasycznej nasz repertuar już na to nie pozwala. jest on sprecyzowany i tego się trzymamy. Dzisiaj natomiast pokazaliśmy trochę naszej wyobraźni. Daliśmy od siebie emocje, które są nam najbardziej bliskie.

– Teraz pytanie dla naszych dzieci, które uczą się gry na różnych instrumentach. Jak długo trzeba ćwiczyć i kiedy trzeba zacząć, ażeby tak grać na instrumencie?

– Trudno powiedzieć, gdyż to zależy od predyspozycji indywidualnych. My ćwiczymy cały czas codziennie, całe życie. Ja zacząłem kiedy miałem pięć lat. Dzisiaj mam czterdzieści jeden i gram codziennie, także trudno mi jest powiedzieć, czy to jest dobra rada, czy to jest zasada. Gram całe życie od początku do końca.

– Nie wystarczą trzy godziny dziennie?

– Nie ma różnicy. My bardzo dużo podróżujemy i też nieustannie ćwiczymy. W Krakowie mamy swoją salę, swoje miejsce, gdzie regularnie się spotykamy i gramy. Traktujemy to jako naszą pracę. Bez względu na to: czy jest wena, czy jej nie ma, jak mawiał Lutosławski, trzeba robić swoje i pracować nas sobą i swoim warsztatem. Słowem cały czas się doskonalić.

– A jakaś rada dla muzyków po studiach, którzy nie wiedzą: szukać, cierpliwie czekać, grać?motion trio w wiedniu/ theater akzentMają ogromny „przepał” i naprawdę nie wiedzą, co z nim zrobić, zadają sobie pytanie czy zostawić muzykę?

– Pożytkować ów, swój „przepał”. Szukać rozwiązań i dobrych wyjść, próbować. Wiadomo, że bycie muzykiem w dzisiejszych czasach, ale chyba nie tylko, nie jest prostym zajęciem, choć dającym bardzo wiele satysfakcji. Bardzo często trudną sztuką jest połączenie satysfakcji, finansów i spokojnego życia w jedno, ale to chyba raczej wiadomo. Można powiedzieć, że bycie artystą to jest rzecz dla wybranych. Uważam jednak, że jeśli się ktoś tego podjął, to powinien się trzymać wszelkimi siłami i to kontynuować. Nie mam żadnych konkretnych rad typu: co trzeba zrobić, bo takich rad po prostu nie ma. Życie każdego człowieka jest inne i nie ma takiego uniwersum, które powie co trzeba robić, ażeby zawsze było dobrze, i czego nie robić, aby nigdy nie było źle. Istotna jest cierpliwość i jej życzę.

– A szczęście?

– Tak! Szczęście też jest potrzebne, ale przede wszystkim liczy się talent, predyspozycje i praca włożona w grę na danym instrumencie, a reszta no cóż? Życie najlepiej weryfikuje.

– Dziękujemy za rozmowę i życzymy spełniania marzeń.

– Dziękuję.

Z Marcinem Gałażynem rozmawiali: Krystyna i Maciej Szwankowscy.

Motion Trio, trio akordeonowe, w tym roku obchodzi swoje dwudzieste urodziny. Idąc nomenklaturą jubileuszu, można powiedzieć porcelanowe gody. Założycielem zespołu jest Janusz Wojtarowicz lider zespołu i autor większości kompozycji, który gra na akordeonie klawiszowym, a towarzyszą mu Marcin Gałażyn i Paweł Baranek na akordeonach guzikowych. Zespół ma na swoim koncie wiele nagród, wyróżnień. W 2002 roku zdobył nagrodę Grand Prix na 4 Międzynarodowym Konkursie Współczesnej Muzyki Kameralnej im. Krzysztofa Pendereckiego. Może pochwalić się bogatą dyskografią, koncertami i nagraniami z takimi muzykami jak: Michał Urbaniak, Boby McFerrin, Tomasz Stańka, Michael Nayman.

Oczywiście to są tylko słowa. Nie oddają one w najmniejszym stopniu muzyki, której trzeba posłuchać. Nie z płyty, nie z komputera, ale na żywo. Posłuchać i zobaczyć Motion Trio w akcji, to dotknąć na chwilę innego wymiaru i pozwolić się zabrać w dotychczas nieznaną przestrzeń. Przyznam szczerze, że uważam, że każdy kto słucha muzyki, powinien mieć minimum jedną ich płytę w swej kolekcji. Efekt końcowy, który dociera do nas wymaga niesłychanej pracy, wręcz tytanicznej i warto to sobie uświadamiać za każdym razem, gdy patrzymy na artystę, muzyka. Motion Trio. Dziękujemy.


Pokrewne tematy