Maciej Sz.

Okruchy. Dialog.

Muszę się Wam przyznać, że dopadł mnie kryzys przemęczenia. Nie od dzisiaj wiadomo, że my mężczyźni jesteśmy kolekcjonerami. Lubimy gromadzić różne, dziwne rzeczy i przedmioty. Otaczamy się mnóstwem narzędzi i małych zabawek. Kobiety patrzą na zbieractwo z niedowierzaniem. Znowu coś kupiłeś – pada pytanie. Po co ci to? Tłumaczenie i uzasadnianie najbardziej zmyślnych teorii raczej nie przekonuje, a czasami może pogrążyć. Zbieramy i kolekcjonujemy również dziwne przygody i wspomnienia, bo gdzieś na dnie naszego serca ukryty jest ciągle mały Tomek Soyer, spragniony poznawania świata, poszukiwania swej męskiej tożsamości. Z jednej strony dorosły i odpowiedzialny, a z drugiej chwilami dziecinny w swoich pragnieniach. W towarzystwie męskim lubimy rywalizację, która przejawia się w opowiadaniu swoich doświadczeń, osiągnięć, sukcesów. Wiele porównujemy. Nasze samochody, telefony, sportowe i zawodowe dokonania. Porównujemy poszukując małego zwycięstwa. Być może to moje spojrzenie, które poddałem uogólnieniu nie do końca jest prawdziwe, ktoś powie zakłamane. Być może tak jest, ale wydaje mi się, że w naturę faceta wpisana jest walka. Walka, to rywalizacja, a rywalizacja, to nieustanne poszukiwania. A co do mego zmęczenia, to utworzyłem kolekcję rzeczy, obowiązków, które podejmuję każdego dnia i czasami nie daje rady.
Trudno nie zauważyć, że i nam zdarza się nie rozumieć kobiet. Z jednej strony bardzo zaradne i samodzielne, a z drugiej chwilami nie radzące sobie z najprostszymi rzeczami, które dla nas wydają się oczywiste. Potrzebują naszego męskiego ramienia i silnego poczucia bezpieczeństwa zbudowanego właśnie na nim. Słuchając kobiet, czasami odnoszę wrażenie, że dzielą się swoim spojrzeniem, zdaniem, by chwile później całkowicie zaprzeczyć temu , co powiedziały. Kiedy patrzę na nie oczami Tomka, dostrzegam nęcące piękno i zarazem wielką delikatność, skrytą w ich kobiecości. Bywają jak małe dziewczynki, które chcą opiekować się swoimi lalkami, doglądać domu, ale też mieć na wiele spraw wpływ, a niekiedy je układać według swojego zamysłu. Patrząc na nie zauważam, że choć wydaje mi się, że dbam o swój wygląd, to one robią to jeszcze lepiej, perfekcyjnie i doskonalej. Pójście na spotkanie z kolegami w tych samych rzeczach, nie jest dla mnie problem, ale dla niej, to już wyzwanie i sprawa wręcz niemożliwa. I znowu musze powiedzieć, że to uogólnienie. To moja wizja, która jest tylko pewnym zarysowaniem.
Jestem całkowicie przekonany o tym, że nie jestem w stanie zrozumieć kobiety, ale mogę starać się jej dać bezpieczeństwo i poczucie piękna. Kobieta też przychodzi z pomocą utrudzonemu mężczyźnie. Przynosi mu pachnący eliksir miłości, który uskrzydla i motywuje do pokonywania rozmaitych wyzwań i trudów oraz skłania do pójścia o jeden krok dalej na przód.
Myślę, że w każdej kobiecie drzemie jakaś cząstka mężczyzny i w każdym mężczyźnie drzemie jakaś cząstka kobiety. Problem rodzi się wówczas, gdy te cząstki nie potrafią się w sobie wewnętrznie dogadać. Zaakceptować swoich różnorodności i budować wyjątkowej i zarazem solidnej tożsamości. Trudno jest mi zrozumieć czasami samego siebie i swoje postepowania, a co dopiero zrozumieć drugiego człowieka, w przypadku mężczyzny kobietę, a w przypadku kobiety mężczyznę. Ta rzecz wydaje się z mej perspektywy nieosiągalna, ale przecież nie o zrozumienie chodzi. Chodzi o symbiozę i polifonię, a ta zapisuje się nutami słów, wypowiadanych i przyjmowanych, zrodzonych we wzajemnej rozmowie, którą bym określił dialogiem. Dialog potrzebuje ciszy. Ciszy potrzebuje dialog, który toczy się każdego dnia w naszych wnętrzach. Ciszy potrzebuje ze swej natury. Gdy jedna osoba mówi inna słucha, lecz to milczenie nie jest statycznym domknięciem, lecz jak najbardziej aktywny uczestnictwem w życiu drugiego człowieka. On nas zaprasza do tego, abyśmy go poznawali i na drodze poszukiwania zrozumienia, akceptacji i wzajemnej wartości nieustannie się uzupełniali.
Problemem nie jest brak zrozumienia. Brak zrozumienia, to problem barku dialogu. Wszędzie tam gdzie w naszej codzienności umiera dialog wewnętrzny lub między osobami, wszędzie tam umiera życie. Dialog, to owoc słowa. Słowo to świątynia człowieczeństwa i ludzkiego serca, na co wskazuje Ewangelista Jan. Tam, gdzie nie ma słowa, tam zwyczajnie nie ma życia. Dlatego rozmawiajmy, twórzmy i wchodźmy do pokoju swojego serca i serca drugiego człowieka, aby było w nas życie.

Ps. Wczoraj napisałem artykuł w czasie rowerowej pętli. Może opublikuję go jutro. Tymczasem wczoraj padłem, co odnosząc do słów św. Augustyna, który wskazuje, że milczenie jest złotem, mogło być owocne dla nas wszystkich. Pozdrawiam.

2Ps. Refleksja po kolacji. Pytania rodzą odpowiedzi i wątpliwości, które stają się nicią dialogu. Oskarżenia burzą poczucie wartości. Prowokują uzasadnioną obronę. Najlepszą formą obrony jest atak. Atak to nie dialog. To wojna. Zatem pytajmy, słuchajmy, rozmawiajmy.

3Ps. Dziękuję Grzegorzowi i Waldemarowi za zdjęcia podsyłane do artykułów. Każdego, kto chce do nich dołączyć zapraszam i czekam: biuroWwened.eu


Pokrewne tematy