Maciej Sz.

Okruchy. Duchowość..

Sięgając pamięcią do wczorajszego doświadczenia mikroskopijnego robaczka i treści słowa wrażliwość, przychodzi mi na myśl świat duchowy. Próba zrozumienia go czy nawet pojęcia nie wchodzi w grę. Jak zrozumieć świat, który nie ma właściwie ani początku ani końca, a zarazem jest całkowicie niewymierny w kategoriach, którymi posługujemy się na codzień. Możemy jednak spróbować w pewien sposób pozwolić mu się dotknąć albo spróbować go dotknąć. Co ciekawe im mocniej skupiałem wczoraj swoją uwagę na robaczku, tym bardziej czułem jego kroki. To pokazuje, ze chcąc wnikać w duchowość lub pięknie i dostojnie rzecz ujmując spirytualizm człowieka, trzeba tego chcieć. Trzeba podjąć trud otwierania drzwi, dopasowywania kolejnych kluczy, łamania szyfrów i chodzenie po omacku.Trzeba się również pokornie uznać swoją niewystarczalność.

W nim skrywa się tajemnica uśmiechu i prawdziwej radości. To w niej odnajdujemy najpełniej siebie i czujemy się bezpieczni, pomimo tego, ze możemy ją rozpatrywać w kategoriach uczucia lub duchowego doświadczenia, wewnętrznego stanu. Czując bezpieczeństwo w wymiarze duchowym człowiek czuje się również niezagrożony i bezpieczny w wymiarze życia materialnego, doczesności. Jest to naturalna konsekwencją faktu, ze świat duchowy i bezpieczeństwo duchowe w przeciwieństwie do świata rzeczy stworzonych nie niknie, nie przemija, ale trwa wiecznie, a jego gwarantem i źródłem jest Sam Stwórca.

Duchowość wpisana w naturę człowieka jest równocześnie jego najsłabszym punktem w sensie poznawczym. Nie może jej dotknąć swoimi dłońmi tak jak płatków śniegu, tafli wody lub zielonego dywanu natury. Nie może jej także zobaczyć swoimi oczyma tak, jak poznał swą matkę, ojca, rodziców. Nie może jej posmakować tak jak wody lub herbaty, jakiegokolwiek posiłku. Nie może poczuć, jak zapachu kwiatów na łące. Oczywiście najwięksi mistycy doświadczali rozmaitych stanów, które poniekąd odpowiadają poznaniu przez zmysły, lecz tutaj chodzi o poznanie przez serce i to nie w sensie pompy tłoczącej krew w naszym organizmie, ale w sensie naszego najgłębszego jestestwa. Naszego ja. Ta duchowa misja jest czymś więcej, aniżeli tym co widzą nasze oczy i co na przestrzeni wieków nasze umysły zdołały wytworzyć. To materialne dobro, które również może zachwycać, jest pierwszym dzwonem oznajmującym jest coś więcej. Istnieje Ktoś.

Lubię poruszać te tematy, nie dlatego, ze uważam się za specjalistę w ich dziedzinie, ale dlatego, ze skłaniają mnie one samego do podjęcia refleksji związanej ze swoim życiem i duchowością, w której ono się wypełnia. Z jednej strony wydaje mi się, ze zdobywam wiedzę, poszerzam swoje horyzonty i wiem więcej, a z drugiej za każdym argumentem potwierdzającym jakąś tezę pojawia się wątpliwość i kolejna teza i kolejne pytanie. Niesłychana wędrówka, która raz rozpoczęta wydaje się nie mieć końca. Zresztą tak poniekąd dzieje się z moim pisaniem. Niekiedy mam temat, ideę, która chcę się zająć i której chcę dotknąć, a gdy zaczynam pisać wychodzi zupełnie inaczej. Na końcu pojawia się podsumowanie i zdziwienie.

Duchowość jest przedsmakiem świata, do którego jesteśmy wezwani. Dobrego dnia wszystkim.


Pokrewne tematy