Maciej Sz.

Okruchy. Fundament.

Wsłuchując się w rozmaite rozmowy można odnieść wrażenie, że wszystko to, co dzieje się wokół wirusa jest ogromną powodzią, która uderza w fundamenty naszej codziennej egzystencji i weryfikuje ich stabilność. Życie, które do tej pory było pełne pluszowych maskotek, pozbawione ich miękkiego uroku zaczyna męczyć. Przypomina to trochę niemowlaka, który oderwany od matczynej piersi, nagle zaczyna płakać. Pozbawiony kontaktu ze swoją rodzicielką wpada w histerię. Aby dziecko uspokoić i dać mu poczucie bliskości, rodzice biorę je na ręce i podają smoczek. Ten kawałek gumy stanowi nieudolną replikę matczynej piersi, ale z czasem przynosi uspokojenie i błogi sen. Nie mam nic przeciwko smoczkom. Są rodzice, którzy z nich rezygnują, ale trudno wyobrazić sobie również sytuację, kiedy dziecko je swoją kaszkę lub pije mleko z kubeczka. Ten obraz kojarzy mi się z drobnymi oszustwami, które z czasem stają się tak bardzo przekonujące, że zaczynają udawać prawdziwą rzeczywistość, a im dłużej trwają, tym bardziej stają się prawdą. Zaciera się granica, która bardzo mocno konkretyzowała realizm i fikcję. Odwołując się do tego przykładu, jak również wracając do początku tekstu myślę o tych wszystkich gumowych smoczkach w postaci urlopów, wyjazdów, towarzyskich spotkań, rozrywek, które mają nam przynieść spokój, a zarazem stają się sensem naszego życia. Sam lubię jeździć w różne miejsca i poznawać ich urok, odkrywać zapach i barwę. Budować wspomnienia i delektować się czasem odpoczynku, podejmując refleksję. Nie mniej jednak chciałbym postawić sobie, jak również zachęcić was do postawienia konkretnego pytania. Mianowicie: czy one są sensem naszego życia? Czy żyjemy dla urlopów, towarzyskich spotkań i rozrywki? Czy one stanowią fundament naszej egzystencji i korelacji z innymi ludźmi? Jeśli tak, trudno się dziwić, że świat trzęsie się w posadach. Jeśli natomiast nie stanowią i nie są fundamentem budowania naszego domu życia, jego sensem, wówczas zmienia się wszystko, a pytanie skłania do poszukiwania na nie odpowiedzi.
Być może jestem już odklejony od rzeczywistości. Być może wiara miesza się z moją egzystencją i wykracza dużo dalej, aniżeli niedzielna Eucharystia, spowiedź lub codzienna modlitwa? Te pytania pozostawiam dla siebie, jak również i dla was. Z nich rodzi się poszukiwanie i odnajdywanie konkretnych drogowskazów, za którymi możemy podążyć, a sztuką jest i powinnością pokonywanie lęków, które te pytania przed nami oddalają lub ukrywają lub czynią je niewygodnymi.
To nieustanne napięcie, które objawia się niepokojem w każdym sercu człowieka, a którego owocem są pluszowe misie, bez dotknięcia konkretnej rzeczywistości, bez prawdy, będzie pasmem kolejno następujących po sobie dążeń, które mają wypełnić pustkę i zaowocować pokojem. Lepiej mieć namiastkę matczynej piersi w postaci smoczka, czy lepiej czuć bicie matczynego serca, falując z wodami oddechu na jej piersi? Są to konkretne pytania i konkretne oszustwa, które pomogą nam odróżniać w naszej codzienności substytut od autentyzmu.
Ponoć ludzie, którzy mieszkają w Nowej Białej, gdzie pożar w zeszłym tygodniu pochłonął kilka domostw opowiadają o małym cudzie, który wielu neguje. To wiatr był głównym winowajcom tak szybko rozprzestrzeniającego się pożaru. W pewnym momencie proboszcz parafii, podszedł z Najświętszym Sakramentem pod sam ogień i wówczas języki ognia zaczęły zmieniać swój kierunek. Wiatr się zmienił, a co za tym idzie ocalono pozostałą część domostw na ulicy. To wydarzenie dla mnie jest oczywistym dowodem na to, że Bóg śmierci nie uczynił. Oczywiście znajdą się osoby, które postawią pytanie, dlaczego zatem nie ocalił pozostałych domostw. Znajdą się argumenty podważające modlitwę kapłana i Bożą obecność w Najświętszym Sakramencie, uzasadniające całość teorią przypadkowości. Jestem bardzo daleki od tego, aby z kimkolwiek i w jakikolwiek sposób wchodzić w ocenę lub polemiką z takim sposobem patrzenia, rozumowania, pojmowania świata. Każdy człowiek jest wolny i jako wolny ma prawo do wyrażenia własnego zdania i podejmowania autonomicznych decyzji. To jest owo Chrystusowe zawołanie do tego, aby każdy kto ma uszy słuchał, kto ma oczy patrzył, a kto ma serce kochał. Zawołanie do podjęcia wyboru i podążania za nim. To jest właśnie prawdziwa wolność, która nie udaje pluszowych maskotek i smoczków wciskanych na siłę do buzi. To wolność, która daje możliwość podjęcia wyboru.
Wracając zatem do początku, warto zadawać sobie nieustannie pytanie nie o to, co jest fundamentem życia sąsiadów i moich znajomych, ale co jest moim fundamentem. Skąd ja sam biorę siłę i moc do przezwyciężania trudów i przeciwności. Nie warto i nie można wchodzić na drogę krytyki i sądu, bo nie do nas on należy, ale warto stawać się światełkiem, a może małą iskierką, która nie tylko da nam samym poczucie bycia w bliskości z Bogiem, ale pozwoli również innym poszukiwać i pozwolić się znaleźć.
Kończąc chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na jedną myśl, która pojawiła się w mej w głowie w tym momencie. Mianowicie Pasterz nieustannie szuka swoich owiec. Chce je ocalić. To nie On je pozostawia, ale to one odchodzą od stada zwiedzione smakiem dobrej trawy nie zważając na niebezpieczeństwa, które mogą zakończyć się tragicznie.

Ps. Nie wiem czy mi się uda, ale jeśli tak, to w czasie wakacyjnym znajdziecie każdego dnia zamiast tych tekstów okruchów, kilka zdań do refleksji na podstawie czytań mszalnych. Nie do końca wiem, czy uda mi się również jakieś fragmenty nagrywać i publikować w formie wideo lub audio, ale pisać będę dalej. Skąd ten pomysł? Każdego dnia, gdy siadam i szukam myśli przewodniej, to czasami jest niezwykle trudno. Chciałbym zabłysnąć jakąś mądrością lub inteligencją. Może czas skończyć ze smoczkiem, wypluć go ze swoich ust i poszukać u źródła życia.

Jeszcze jedno. Ciekawy jestem waszego zdania. Piszę z zamiłowania, choć to też jest praca. Zastanawiam się nad tym, czy nie zamieszczać pod tekstami numeru konta, na które będzie można wpłacić dobrowolne datki. Aktualnie muszę zebrać pieniądze na nową ramę rowerową dla siebie, wszak stara uległa zniszczeniu. Zanim to jednak zrobię, chciałbym poznać Wasze zdanie. Z drugiej strony i tak jestem pewien, że rozwiązanie się znajdzie. Chyba, że wstydu waść oszczędź? Stało się tak, aby mnie uchronić przed wstydem porażki. Dziękuję za Wasze opinie w tym względzie i o nie proszę. Nie o smoczki, ale o prawdę. Pozdrawiam.


Pokrewne tematy