Maciej Sz.

Okruchy. Niemowa.

Marzę niekiedy o wielkim pisarstwie. Chciałbym, aby mój styl był gładki, pełen metafor, porównań. Z jednej strony prosty i przejrzysty, a z drugiej pełen porywającego strumienia słów, z którego wielu chciałby skorzystać. Być może jednak moje wysiłki są zaledwie tylko jakąś nieudolną imitacją, albo nieustanna wędrówką niemowy, który próbuje dostać się na osobistą audiencję do Nauczyciela, aby zostać uzdrowionym. Choć to oczekiwanie ma konkretne imię i cel, który ma zostać zaspokojony, to niekoniecznie musi być spełnione. Pytanie brzmi, czy to jest moja droga? Myśląc o tym, również i dzisiaj mógłbym odwołać się do wskazówek św. Pawła, który bardzo konkretnie mówi o tym, że moc w słabości się doskonali. Jeśli chcę takie teksty pisać, to znaczy, że nieustannie muszę doskonalić swój warsztat i zwyczajnie pisać i publikować kolejne bez względu na ich materialną wartość w sensie zarobkowym, a zarazem robiąc wszystko, co mogę, aby były merytorycznie, logicznie, redaktorsko poprawne. Paradoksalnie, ale o tym już chyb kiedyś wam pisałem, że te które ja uznaję za słabe i beznadzieje, właśnie te przynoszą najwięcej. Dziwne? Prawda? Znowu ta moc i znowu ta słabość.
Kiedy czytałem fragment opowiadający o uzdrowieniu niemego, niemowy, to pomyślałem sobie, że to choroba, która za sprawą nieustannie ewoluującej techniki dotyka coraz szersze kręgi ludzi. Niemowa, to choroba, której syndromem jest nieustanne wychwalenie i stawianie na piedestale zwycięstwa obrazu w postaci filmów, zdjęć, gestów, myślowych skrótów, a nawet emotikonek. Coraz więcej plastycznych ekspresji, a coraz mniej dialogu i rozmowy. Można doskonale posługiwać się jeżykiem w piśmie i w mowie, a cierpieć na niemowę. Zastępować słowa obrazami, do których zaliczyłbym również dobra materialne. Popełniłem ten błąd jako ojciec i mąż wielokrotnie. Myślałem, że jakiś prezent lub kwiaty zastąpią szczerą, wzajemną rozmowę, która jest kluczem serca. Tymczasem niemowa staje się opętaniem, którego nie uzdrowią zdania tworzące rozkład wzajemnych obowiązków dotyczących funkcjonowania rodziny. Niemowa bazuje na domysłach, a źródłem domysłów są obrazy. Stojąc przed jakimkolwiek dziełem sztuki zastanawiamy się, co artysta miała na myśli malując taki, a nie inny obraz, w taki, a nie inny sposób. Dorabiamy interpretacje, której źródłem są nasze domysły, podpowiedzi lub wskazówki innych. Tysiące informacji przekazywane w splocie przesuwających się przed naszymi oczami obrazów stają się wraz z ich nadmiarem niemową. Patrzymy niekiedy na nie i nic nie rozumiemy, albo wyciągamy wnioski, które mamy wyciągnąć. Tymczasem dialog i dogłębne spojrzenie rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości i ukazuje prawdziwy sens.
Każdy z nas został obdarowany możliwością stawiania pytań i udzielania odpowiedzi. Zbyt często pozwalamy sobie na nadinterpretację, której źródłem jest obraz, a która wypływa z naszego leku i strachu. Może się bowiem okazać, że stawiając konkretne pytania otrzymamy odpowiedzi, których nie chcielibyśmy usłyszeć. Rodzi się pytanie, co jest źródłem takiego stanu rzeczy? Nasze lęki? A może braki, a może konieczność podejmowania konkretnych działań, których domaga się prawda? Oczywiście są to pytania z którymi każdy powinien zmierzyć się osobiście. Powinien, ale nie musi. To tylko dobra wola.
Opętany, którego przyprowadzono do Jezusa miała szczęście. Spotkała ludzi, którzy zechcieli mu pomóc, ale to również znaczy, że wokół nas są osoby, które chcą nas przyprowadzić do źródła wolności i zdrowia. Uczyć dialogu, na który składa się mowa i umiejętność słuchania. Uderza mnie również fakt, że dialog jest niekiedy konkretnym zmaganiem ze swoimi wyobrażeniami i przyzwyczajeniami. Jest walką z samym sobą, swoim sercem.
Choroba niemowy została jeszcze bardziej uwydatniona poprzez obecny, chorobowy kryzys. Nasze wzajemne kontakty zostały zredukowane do obrazu. Praca w systemie zdalnym lub online. Nauczanie online. Spotkania online. Online – nie twarzą w twarz, ale obrazem w obrazie poprzez obraz. To niestety sprawia, że coraz trudniej nam jest prowadzić dialog, wypowiadać słowa, które łączą i budują. Nawet w sensie sąsiedzkich, rodzinnych relacji często dostrzegamy nie tych, którzy mają trudniejsze życie od nas, ale tych, którym powodzi się w sensie finansowym lepiej. I znowu obraz dóbr materialnych, który nie odsłania serca człowieka, a jedynie buduje fałszywe mniemanie i niekiedy rodzi zazdrość. Co z tego ostatecznie może wyniknąć?
Można byłoby jeszcze nawiązać do cichych dni przeżywanych między małżonkami, rodzicami, dziećmi, przyjaciółmi, znajomymi. Te ciche dni są opętaniem niemową, której może zaradzić tylko On. Nie ma większego sensu rozpisywanie się nad negatywnymi konsekwencjami niemowy. Jest natomiast sens w tym, aby napisać, że jest Ktoś, kto temu może zaradzić. Są osoby, wydarzenia w historii naszego życia, które do tego uzdrowienia prowadzą. Patrząc na przykłady Jakuba, Abrahama, opętanego, zwierzchnika synagogi, a także z pewnością te, które miały lub mają właśnie miejsce w naszym życiu warto z odwagą stawiać na wiarę i podążać nielogicznymi korytarzami prostej ufności. Przezwyciężać lęk i strach, a zarazem doświadczać cudu uzdrowienia z niemowy, czego sobie samemu, jak również i wam życzę.


Pokrewne tematy