Maciej Sz.

OKruchy. Nowe.

Ostatnie dni były pełne poszukiwań rumaka, który zastąpi rodowitego wierzchowca. Stąd mój czas nieustannie wypełniało napięcie, pomiędzy pracą, a poszukiwaniami. Pracując myślałem o tym, że chciałbym już jechać i wiedzieć na czym, a szukając myślałem o tym, co muszę zrobić lub czego jeszcze nie zrobiłem. Tak oto byłem zawieszony w szpagacie nieustannego niepokoju, rozbieganych oczu i kołatających myśli. Pojawi się okazja? Jeśli tak, to jak to zrobić, aby być pierwszym i z niej skorzystać? Na tej zasadzie funkcjonuje austriacki portal ogłoszeniowy, giełda rozmaitości. Można kupić naprawdę dobre rzeczy, w naprawdę okazyjnych cenach, ale trzeba mieć też cierpliwość i szczęście. W końcu się udało. Mogłem wyruszyć w teren pozostawiając za sobą owo napięcie i już tylko cieszyć się wiatrem we włosach i wolnością (na poniższej fotografii przedstawiam wam albinosa, który w najbliższym czasie będzie dźwigał moje dupsko i wiózł mnie do krainy zrzucania wszelkich toksyn i produkcji endorfin – wysiłek).
left
To doświadczenie przypomina mi nie tyle kruchości wszelkich rzeczy materialnych, ale o swego rodzaju niewygodnym dualizmie, który podstępnie wkrada się w nasze życie. To znaczy niby pracujemy, ale tak, jak gdybyśmy nie pracowali. Niby się modlimy, ale nasze myśli modlitwy nie przypominają. Niby rozmawiamy z kimś i słuchamy go, a jednak nie słyszymy. Niby opowiadamy historie, a zwyczajnie gadamy. Niby kochamy, a ukrywamy. Niby to, niby tamto, niby tu, na niby, naprawdę i wcale. Często rozrzuceni pomiędzy wieloma sprawami mamy problem z autentycznym przeżywaniem wszystkiego. Nie wiem? Może to tylko moje osobiste odczucia, a wy jesteście całkowicie, gdzie indziej w tej drodze? Jeśli tak jest to dobrze, cudownie i pięknie i tylko mogę wam pozazdrościć.
Myślę, że pierwszy szczebel, który trzeba pokonać i na którym trzeba postawić swoją nogę ma na imię NOWE. Nowego zazwyczaj się boimy. Nowego się lękamy. Nowego zwyczajnie nie znamy. W swoim domu wszystko mamy poukładane na swoim miejscu. Nawet, jeśli jest duży bałagan i nieład, to on w moim domu, również stanowi swego rodzaju porządek. Kiedy Krysia, moja żona, czasami korzysta z mojego telefonu lub komputera, to się zwyczajnie denerwuje. Skąd te nerwy? Co jest ich źródłem? Nie może się odnaleźć, albo odnajdywanie pewnych plików, czynności wymaga od niej większej uwagi, a co za tym idzie również dłuższego czasu. Jest czynnością zdecydowanie bardziej męczącą, aniżeli korzystanie z własnego komputera lub telefonu. To pierwsza bariera, którą trzeba pokonać. Lęk przed nieznanym, zniechęceniem, brakiem cierpliwości.
Pisałem już wcześniej na temat przeżywania czasu, czego niezmiernie sam się uczę i ciągle zwyczajnie nie umiem. Czasu rozumianego jako teraz, chwila, która dzieje się tu i nigdy więcej się nie wydarzy. Ona ma w siebie wpisane słowo NOWE.
Zatem NOWE jest zawsze nieznane i dzieje się zwyczajnie tylko chwilę. Ta chwila jest krótka i ulotna na tyle, że powiedzenie, życie trwa sekundę nabiera zupełnie nowego znaczenia. W tej perspektywie każde spojrzenie, wymienione słowo, pocałunek, spotkanie, modlitwa, a nawet praca są czymś wyjątkowym. Ubogacają nas i innych. NOWE wiążę się również nieodłącznie z poczuciem straty tego, co posiadamy. Może to być praca, grono znajomych, system planowania, przeżywania dnia, utarte ścieżki, którymi chodzimy. Jednak równie dobrze owo poczucie lęku przed utratą tego, co znamy, może stać się swego rodzaju zamkiem i kłódką, która niczym potężnie uzbrojony strażnik strzeże drzwi do lepszego świata i życia. To jest swego rodzaju napięcie i chichot naszej psychicznej słabości. Z jednej strony chcemy, aby coś się zmieniało na lepsze, a z drugiej nie podejmujemy jakichkolwiek kroków w tym kierunku. Poutyskujemy, ponarzekamy, wypłaczemy się w ramię zaufanej osoby i już jest lepiej. Ocieramy husteczką łzy i co robimy? Wracamy do utartych schematów, działań, rozmów, znajomości. Tymczasem NOWE nie oznacza ani gorsze, ani lepsze, to ciągle nieznane. Nieznane natomiast rodzi niepewność, więc lepiej tkwić w tym co znane – wybór oparty na leku i podparty argumentami wyssanymi z naszego wnętrza, które często podbudowujemy motywacją o dobro innych, a nie siebie samych. Mówią, że kłamstwo ma krótkie nogi, ale jeszcze krótsze ma przyzwyczajenie i stare.
NOWE to tajemnica, z którą trzeba się zmierzyć, być może nawet zanurzyć tak, jak moja żona w moim komputerze lub telefonie. Dogłębnie i z cierpliwością, która pozwoli odnaleźć właściwy plik, program, albo NOWE. To naprawdę niesamowite, jak potrafimy w sposób niemalże doskonały odnajdywać setki wymówek powtarzanych z namiętnością i przekonaniem, aby pozostać w miejscu i nie podejmować trudu wpisanego w NOWE.
Trudno mi w tym miejscu nie napisać jeszcze jednej myśli. Otóż niektórzy chrześcijanie z Krzyża zrobili doskonały amulet pozwalający im tkwić w starym, a chroniący przed nowym. Przecież doświadczenie spotkania Zmartwychwstałego było na tyle NOWE dla tych, którym Chrystus się ukazywał, że go zwyczajnie nie poznawali. Ich oczy były jakby na uwięzi. Podążając natomiast śladem Jego nauczanie, wielokrotnie odnajdujemy wezwanie do nawrócenie, to znaczy do wejścia na NOWE. Tłumaczenie siebie i budowanie poczucia swojej własnej wartości w oparciu o demagogię KRZYŻA i cierpiętnictwa jest całkowicie nieuzasadnione. Nie podejmę rozmowy z zoną, bo boję się tego, co ona chce mi powiedzieć. Czemu, bo będę musiał co nieco przemeblować swoje życie. Podobnie ma się sprawa ze znajomymi, przyjaciółmi, wiarą, pracą, a nawet szczerą spowiedzią. Przemeblowywać życie to wchodzić na NOWE i odkrywać NOWE.
Nie wiem czemu Nowe kojarzymy najczęściej z poprawą statusu materialnego, społecznego, zawodowego? Może zbyt często chcemy, aby było ono kontynuacją starego i tego, co już znamy. Tymczasem ono cierpliwie czeka na naszą decyzję, z której nie będzie wypływała litania starości i naszych odkryć, ale wędrówka w stronę NOWEGO.

Ps. Przepraszam Was, za brak artykułu w dniu wczorajszym. Chcę Wam jednak powiedzieć, że i w tym względzie to było NOWE. NOWE dla mnie samego. Świadomość, że jesteście, że są stali czytelnicy to i radość i odpowiedzialność, aby nie zawieść, a zarazem ogromna motywacja do tego, aby po raz kolejny podzielić się cząstką samego siebie. Przepraszam, dziękuję i pozdrawiam. Jutro, a właściwie dzisiaj pojawi się mam nadzieję kolejny wpis. Dobrej nocy lub dobrego dnia a może odwagi? NOWE jest dobre.


Pokrewne tematy