Maciej Sz.

Okruchy. O wolności…

Dzisiaj wpadło mi w uszy zdanie ks. Pawlukiewicza. W jednej ze swoich homilii wskazał, że wszechmoc Boga, oczywiście trzeba to zdanie rozumieć w całym kontekście, kończy się na wolności człowieka. To znaczy w odniesieniu do niej Pan Bóg jest bezradny. W całej wielości artykułów, które pisałem z pewnością dotykałem zagadnienia wolności. Patrzyłem na nią już z wielu stron i wielokrotnie podkreślałem, że stanowi ona nasze bogactwo. Jest darem, który sprawia, że do niczego nie jesteśmy zdeterminowani. Tak sobie myślę, że na przestrzeni ostatnich lat w pewien sposób da się zauważyć podnoszone różnego rodzaju postulaty, które wskazują na jej ograniczenia. Warto przypomnieć ruch anonymus, dotknąć tematów związanych z prawami kobiet, różnego rodzaju wskazaniami dotyczącymi ludzkiej seksualności, także praw, które nie zawsze chronią ludzkie życie i innych. Bardzo ciekawe w tym wszystkim jest to, że ta walka nie zawsze służy dobru samego człowieka, jak również dobru konkretnej grupy. Nie chcę zbyt mocno zanurzać się w tematykę postulatów i poruszać związane z nimi problemy, dlatego że trudno byłoby znaleźć odpowiednią ilość czasu i miejsca na to, aby je poruszyć w sposób jak najpełniejszy. To znaczy taki, który pozwala zgłębić dany problem i nad nim się pochylić w sposób systematyczny pozbawiony mędrkowania. Obejrzeć go z każdej strony i uczynić to w sposób jak najbardziej obiektywny. Zależy mi na wyartykułowaniu wielkiej wartości wolności, którą człowiek w sposób niezmienny wyczuwa w głębi swojego serca. Zrozumiałym jest to, że może ją wykorzystać w słusznej lub złej sprawie, a jej ocena moralna zależy od systemu wartości, którym posługuje się na co dzień. Prawo stanowione, a więc ludzkie, podlega nieustannym zmianom, które wynikają z jednej strony z rozwoju człowieka, a z drugiej z braku umiejętności podejmowania drogi, która związana jest z rezygnacją, pracą, koniecznością osobistego rozwoju. Nie chcę w tymi miejscy czegokolwiek, komukolwiek wypominać lub polemizować. W końcu znaczna część nas nieustannie szuka możliwości upraszczania prawa, przepisów, a co za tym idzie poszukiwania wygody życia. Ja również od owej zależności nie jestem wolny. Jej kwintesencją jest chęć uporządkowania świata i otaczających nas ludzi w sposób zbliżony do naszych indywidualnych życzeń i oczekiwań. Ciekawą sprawą jest ukazywanie wolności. Ona sama rozumiana jako możliwość podjęcia autonomicznej decyzji, od samego początku ukazywana jest jako wyjątkowa wartość, a zarazem chęć dorównania Bogu. Paradoksalnie we wszystkich kosmogoniach moment decyzji człowieka, w której próbuje dorównać Bogu, a nawet trzeba powiedzieć, stać się Bogiem, spotyka się z konsekwencjami, które burzą dotychczasowy ład i porządek świata zamyślony i zbudowany przez Stwórcę. Podążając za wspomnianymi dziejami, próbującej wyjaśnić powstawanie świata, jego początek, dzieje człowieka i jego historię wspomniane kosmogonie konieczność trudu, a zarazem braku wewnętrznego pokoju ducha uzasadniają poprzez fakt nieposłuszeństwa Bogu. We wszystkich pojawia się ten sam motyw, ale jedynie w Księdze Rodzaju, Bóg, który doskonale wie, co się stało, od samego początku szuka zagubionego dziecka.
Zachęcam was dzisiaj do tego, abyście sięgnęli do źródeł i spróbowali podjąć refleksję, zamyślili się nad swoją wonnością i wypływającymi z niej konsekwencjami dotyczącymi życia osobistego, małżeńskiego, rodzinnego, a także lub może przede wszystko naszej relacji do Boga.

PS. Dobrego wtorku. Pozwólcie, że Wam przypomnę, że 23 czerwca, obchodzony jest w Polsce Dzień Ojca. Pamiętajmy o nich. Żyjącym złóżmy życzenia, a tym, którzy odeszli dajmy swój czas modlitwy oraz swoje siły. Dobrego wtorku lub dobrej nocy i chyba do jutra. Przynajmniej taki jest plan, ale plany potrafią się nieustannie zmieniać niczym pogoda.


Pokrewne tematy