Maciej Sz.

Okruchy. Sportem sport.

Ostatnie 90 minut spędziłem przed komputerem poszukując atrakcyjnie cenowo butów do biegania w terenie. Wybór jest naprawdę ogromny i trudno na cokolwiek się zdecydować. Zresztą jakakolwiek aktywność sportowa zazwyczaj wydaje się czymś prostym i oczywistym, by wraz z upływającym czasem i postępującym zaawansowaniem stawała się coraz bardziej zawiła. Kiedy zaczynałem biegać wydawało mi się, że założę swoje sportowe buty, pobiegnę i załatwione. Jak pomyślałem, tak też zrobiłem. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po kilkudziesięciu kilometrach nabawiłem się kontuzji. Jej powodem był niewłaściwy dobór obuwia do nawierzchni. Zbyt mała amortyzacja sprawiła, że stawy były zbyt mocno obciążone i kolano odmówiło posłuszeństwa. Ja chciałem, a ono nie chciało się uginać. Musiałem przyjąć to do wiadomości i wrócić do domu idąc.
Bieganie jednak wyzwala we mnie dużo pozytywnej energii, więc udałem się do sklepu i tam znalazłem obuwie do biegania po asfalcie w bardzo dobrej cenie. Założyłem. Pobiegłem. Różnica była diametralna. Wydawało mi się , że płynę, a bieg dał mi dużo więcej odprężenia i radości. Można powiedzieć, że mała rzecz, a cieszy. Owe poszukiwania i stawianie na rozwój to także kwestia mego charakteru. Jeśli coś robię, zawsze szukam rozwoju. Chce iść dalej naprzód. Zapytacie czemu zatem szukam butów? Butów szukam, wszak po jednym z biegów, dokładnie przed wczoraj wszedłem do domu i zapisałem się na jeden z biegów górskich w czerwcu. Okazało się, że moje buty do biegania po asfalcie tak, ale do biegania w zróżnicowanym terenie nie. Bieżnik jest zbyt mały, a właściwie go nie ma, a przez to zbyt śliski. Stąd moje poszukiwania, które zakończyły się wyłonieniem trzech kandydatów, a który wygra, to się dopiero okaże.
Kiedy byłem chłopcem jeździłem na zdezelowanych rowerach. I tego akurat zrozumieć nie potrafię, dlaczego rowery, na których poruszam się do pracy są nieustannie sprawne i czynne, a z tymi, na których pokonuję kilometry dla przyjemności nieustannie coś się dzieje. I teraz znowu mała układanka. Jeśli ktoś bierze rower i idzie sobie przejechać nim kilkanaście, powiedzmy 20, 30 kilometrów, to nie ma dla niego wielkiej różnicy jeśli chodzi o jego klasę. Kiedy natomiast jedziesz po drogach asfaltowych, szutrowych, kamienistych i błotnistych, a chcesz jechać szybko, to najlepszym rozwiązaniem wydaje się rower gravelowy. Łączy w sobie cechy roweru turystycznego i szosowego, wypierając z rynku bardzo mocno rowery crossowe. Mój Pinnacle do momentu skręcenia stawu był świetny i dalej taki jest, natomiast staw trzeba złożyć, bo nie da się skakać z krzywą nogą. Właśnie z powodu jego awarii zmuszony byłem sięgnąć po zastępstwo, które mocno dzierży Scott. Jest to tak zwany rower fitnesowy. Szosa z prostą kierownicą, choć nie do końca. Kiedy zacząłem na nim jeździć, szybkość i pęd powietrza pokazał mi, co znaczy wąska opona szosowa, korba z 50 zębami zamiast 48 i ponad 3 kilogramy mniejsza waga. Robi różnicę. Kręci się szybciej, żwawiej, a kilometry uciekają zdecydowanie szybciej. Warto byłoby zatem, coś pokombinować z kołami, aby je lekko odchudzić, zamiast łożysk kulkowych zastosować maszynowe i gnać jeszcze szybciej. Powoli zresztą zostaje zmuszony do tego, aby tak uczynić, wszak koła po spotkaniu ze ścianą straciły swoją nienaganną prostotę środka. Są lekko pokrzywione, mimo centrowania. W tym miejscu warto dodać, że nie wystarczy założyć wąską opnę, trzeba jeszcze ją napompować i nadać jej właściwe ciśnienie, aby toczyła się lekko i bezpiecznie. W przeciwnym wypadku wąż zajrzy wam w oczy.
Na koniec powiem, że po kilkunastu latach jazdy na nartach, czuję różnice w prowadzeniu poszczególnych modeli. Mógłbym powiedzieć, że dzisiaj z perspektywy czasu rozumiem, co oznaczają ich testy. Są rożne, dopasowane do różnych umiejętności, śniegu, szybkości i stylu jazdy. Nie da się na wszystkich zrobić tego samego. To znaczy śmigać zawsze w dół. Jedne reagują szybciej inne później. Jedne skręcają ostro inne łagodnie. Jedne lubią prędkość, a inne pod jej wpływem zwyczajnie się telepią. Są takie, które uwielbiają zmrożony śnieg i takie, które jadą niemalże po jego każdym rodzaju.
W każdym z tych tematów stawiam kroki i nie jestem ekspertem, a czuje różnicę. Więc, jeśli ktoś myśli, że jakakolwiek droga w życiu jest prosta i nie ma na niej zakrętów, może niech zacznie uprawiać sport. Nauczy go pokory i nowego spojrzenia niemalże na wszystko. Najlepsza w tej nauce jest konieczność podejmowania kompromisów, czy wręcz rezygnacji Nie da się zrobić wszystkiego na wszystkim. Cóż idę jeszcze poszukać butów.

Ps. Pozdrawiam Was serdecznie. Może chcecie dowiedzieć się czegoś więcej na temat biegania, rowerów, nart? Dzisiaj okruchy zupełnie inne. Sportowe duchem empirycznego doświadczenia.


Pokrewne tematy