Maciej Sz.

Okruchy. Uczucia.

Uczucia są jak wolne ptaki, które szybują ponad naszymi głowami. Jedne nas zachwycają swym majestatycznym lotem, piękną barwą i śpiewem, a inne w pewien sposób przerażają potęgą skrywanej w sobie siły. Mimo wszystko pozostają wzorem wolności, za którą, gdzieś w głębi swojego serca każdy z nas trochę tęskni. Ptak zamknięty w klatce, która będzie wyznaczała granice możliwości jego lotów, choćby był najwspanialszym okazem, nigdy nie będzie tym, który szybuje jak, kiedy i dokąd chce. Ta wolność szybowania w przestworach zawsze mnie fascynowała. Być może dlatego chore ambicje i wybujałe plany nie zawsze są w stanie zaakceptować ograniczenia, którym jesteśmy poddani. Granice wyznaczają podjęte wcześniej decyzje i zobowiązania. Granice wyznaczają zarobki i możliwości. Granice wyznacza miejsce w którym się mieszka i przebywa. Granicę buduje dobrze rozumiana kultura osobista, światopogląd, wiara. Jest ona naturalną linią, którą podejmujemy w wolności naszych serc. Moment w którym o tym zapominamy, sprawia, że zaczynamy podążać innym, aniżeli wcześniej zaplanowanym torem. Wówczas pojawia się podświadomie pewien ciężar, który zaczyna nas ugniatać i obciążać na tyle, że kolejne kroki stawiamy z coraz większym trudem. Dobrze jest wówczas przypomnieć sobie wybór, którego wcześniej dokonaliśmy, przypomnieć sobie scenerię w której był podejmowany, aby nie tylko odciążyć nasz kręgosłup, ale również pozostać wiernym wyborowi. Życie jest oczywiście bogatsze i często w pokorze pozostaje nam uznać, że nie zawsze potrafimy do końca im sprostać.
Powracając do uczuć, warto zwrócić uwagę na ich barwę ostrzegawczą, którą pulsują w naszej korze mózgowej. Są one swego rodzaju receptorami naszego wewnętrznego pokoju i bezpieczeństwa. Chronią nas samych i naszą wartość przed dewastacją. Najchętniej mówimy oczywiście o miłości, uczuciu radości, spełnienia czy satysfakcji. Za każdym razem, kiedy jako dziecko okazywałem swoje niezadowolenie byłem karcony i sprowadzany na tory dobrych manier. Jest to oczywiście zrozumiałe, że rodzice i nasi opiekunowie czuwają nad naszym właściwym rozwojem i dobrym kierunkiem wędrówki, ale pośród tego patrzenia uwadze mogą umknąć pewne nawyki, które z czasem stają się naszymi wrogami. Boimy się agresji, złości, okazywania niezadowolenia czy zdenerwowania, bo nie wypada, nie uchodzi, nie można. Uczymy się je tłumić i neutralizować przemocą, która ostatecznie staje się początkiem wielkiego trzęsienia ziemi, które pojawia się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie, niczym nieproszony gość. Dobrze, kiedy potrafimy nadawać im odpowiedni kierunek, słuchać, odczytywać i przetwarzać, wszak stanowią część nas samych, naszego wewnętrznego życia. W tej perspektywie są naszym bogactwem i dobrem. Sprzyjają wzrastaniu, a także byciu wolnym ptakiem. Oczywiście nie chodzi o to, aby w momencie złości wywracać stoły i łamać krzesła, ale zadać sobie pytanie, skąd owa złość się bierze. Zlokalizować źródło z którego wypływa i zalewa nasze spojrzenie. Przecieramy nasze oczy na najwyższym biegu wycieraczek, a nadal nic nie widzimy. Jeśli na połamanych krzesłach się kończy – mówimy tylko o stratach materialnych, lecz kiedy pozwalamy, aby zamykała drzwi w naszych relacjach sprawa staje się poważna, a strata, która może zaistnieć niepowetowana.
Tak oto każdego dnia w naszych wnętrzach szybują ptaki uczuć. Mają rozmaite barwy i upierzenie. Jedne podziwiamy innych się boimy, ale tak długo, jak długo pozwalamy im szybować ponad naszymi głowami a, a zarazem ogarniać naszym sercem w wolności, tak długo pozostajemy sobą. To znaczy jesteśmy autentyczni, prawdziwi, nie poddani plastycznej operacji poprawności. A im więcej prawdziwości, tym więcej człowieczeństwa i piękna, którego potrzeba, aby ocalić człowieka, siebie i innych.
Jak zawsze tradycyjnie życzę Wam dobrego dnia, a poniżej udostępniam, to czego nie udostępniłem wczoraj i coś jeszcze ekstra. Pozdrawiam Was.


Pokrewne tematy