Maciej Sz.

Pusty bagaż.

Im mniej czytamy, oglądamy, słuchamy różnorodnych wiadomości, tym bardziej jesteśmy wolni. Może to swego rodzaju paradoks dzisiejszych czasów, że te małe ekraniki przykuwają nasza uwagę nieustannie i na tyle mocno, że dla wielu wyjście z domy bez podręcznego źródła manipulacji, spekulacji jest niemalże niemożliwe. Patrząc na Maryję i Józefa zmierzających do Betlejem, doskonale widać ich bogactwo, którego źródłem jest małżeńska wspólnota, a zarazem adoracja dzieciątka Jezus. Przyznam szczerze, że do tej pory o tym nigdy nie myślałem, aż tu nagle dzisiaj uświadomiłem sobie, że nie mogli ze sobą zabrać zbyt wiele w ową drogę, a i tak niczego im w tej drodze nie zabrakło. Nie umarli z wycieńczenia, głodu. Można powiedzieć, że Święta Rodzina swym materialnym ubóstwem wykraczała daleko poza standardy i po dzień dzisiejszy promieniuje blaskiem miłości.
Co może wziąć ze sobą w drogę, jaki bagaż może unieść mężczyzna prowadzący osła, na którym siedzi ciężarna kobieta? Raczej niewiele, na tyle mało, że nasze dzisiejsze bagaże podręczne wykraczałyby daleko poza standardy tych możliwości. Myślę o sobie i swoim przywiązaniu do rzeczy, do wspomnianych wczoraj rowerów, ale również całej masy niepotrzebnych przedmiotów, które wydają się ważne i istotne, a z których korzysta się bardzo rzadko albo wcale. Być może jest to również swego rodzaju znak współczesnych czasów, że o ile niekiedy porównujemy się majątkowo do innych, o tyle odnosząc nasze majątki do rodziny z Nazaretu mamy dużo, dużo więcej i właściwie jesteśmy w pewien sposób magnatami. Patrząc na współczesne statystki rozwodowe niestety można odnieść wrażenie, że ten przepych i to bogactwo często nie służą budowaniu wspólnoty i jedności. Często niestety o zgrozo znaczą dużo więcej, aniżeli człowiek i nasze wzajemne relacje, o czym po trochu pisałem wczoraj.
Wracając jednak do wątku, od którego rozpocząłem pisanie dzisiejszej refleksji zauważyłem, że żyjemy w czasach, gdzie większość wiadomości może człowieka przytłoczyć. Obiecywałem sobie, że nie będę pisał o pewnym temacie i tego nie zrobię, ale chcę tylko zaznaczyć, że nie jest problemem taka czy inna postawa, problemem jest szerząca się wzajemnie niechęć i nienawiść, której nie można przezwyciężyć inaczej, aniżeli tylko postem i modlitwą. Ponieważ sam nie potrafię zbyt dobrze pościć, a zarazem być stały i stanowczy w realizowaniu postanowień, znalazłem substytut w postaci biegania i jazdy na rowerze, które zawsze oddaję Jemu. Sami widzicie, jak doskonale potrafię usprawiedliwić swe postepowanie, a do tego jeszcze mu nadać wymiar pewnej misji. Nawiązując do wątku wiadomości, chcę powiedzieć, że jedyną niezmienną wartością, w dodatku Osobową jest On. Tego doświadczyła Święta Rodzina, która mimo bolesnych doświadczeń oddychała pełną piersią i żyła pełnią życia. Chyba niestety mam problem z rozumieniem i postrzeganiem rozmaitych dóbr materialnych. Wydaje się czasami, że źle rozumiem ubóstwo i że z wielu rzeczy zrezygnować nie tyle nie potrafię, co nie chcę broniąc samego siebie, a dokładnej swojego egoizmu i status quo. Jest to bardzo niebezpieczna postawa, bo idąc tym torem można byłoby wnioskować o równouprawnienie w sensie wędrówki Maryi i Józefa i domagać się tego, aby to Boża Matka prowadziła osła, a przynajmniej dzieliła się równomiernie czasem podróży. To pewna złośliwość z mojej strony, lecz wracając do meritum informacji dobrej czy złej, doskonale widzę sam po sobie, że większość z nich wprowadza w moje serce niepokój i nerwowe myślenie, które jest płaczem nad przyszłością, gdy nie wiadomo, czy ona w ogóle dla mnie nadejdzie w sensie ziemskim. Pisałem już kiedyś na ten temat. Dzisiaj największa bronią pokoju jest Różaniec, adoracja Najświętszego Sakramentu, wspólna modlitwa z rodziną, odkrywanie Boga w swoim sercu. Tylko w ten sposób jesteśmy chronieni przed niepokojem złego, który na wiele sposobów próbuje nam powiedzieć, że jesteśmy oszukani. Boga nie ma, a jeśli jest, to nie ma względu na osoby, bo one dla Niego nie mają żadnej wartości. To wierutne kłamstwo jest zafałszowaniem każdego uśmiechu, który widziałem i każdej twarzy, którą noszę w sercu, bez względu na to, jaka relacja mnie łączyła: pozytywna lub negatywna. Człowiek jest piękny i wspaniały. Jest stworzeniem wielkim, lecz nie przewyższa swego Stwórcy. Każda chwila, kiedy myślimy o Nim, jako o naszym wrogu, a o sobie, jako o bogu, jest chwilą straconą i niestety zabiera nam to co jest w nas najpiękniejsze i największe: czyli Jego obraz.
Gdybym miał napisać jakieś ostatnie słowo, napisałbym nie bójcie się, On zwyciężył świat, podążajcie Jego drogą, choć jest krzyżowa, to kończy się Zmartwychwstaniem. Czyż nie jest to, objaw jego miłosierdzia, wszak o Zmartwychwstanie chodzi. Nie chodzi o to, co widzimy, ale o to, czego nie widzimy. Tak więc w drogę ku lepszemu.

Ps. Życie jest piękne, jest zwiastunem tego, co nas czeka. Dobrego dnia Wam życzę.


Pokrewne tematy