Maciej Sz.

Szczęście chodzi parami

Po udanym wieczorze spędzonym w gronie przyjaciół wracałem do domu.

Czułem się spełniony, szczęśliwy. Miałem w sobie dziwną siłę i pewność, dzięki którym mógłbym przenosić góry. Czułem się tak, jak gdybym grał w fantastycznym filmie lub wszedł do jakiejś przygodowej gry. Nagle usłyszałem dźwięk instrumentu, który odbijał się między domami niczym echo w górach. Oddalał się, powracał, kołował niczym orzeł na niebie. Był swoiście piękny, wpleciony w przygaszony zgiełk ulicy o tej porze. Pozwolił on przenieść się jeszcze dalej. Znalazłem ławkę, usiadłem. Odpaliłem papierosa, z torby wydobyłem rejestrator dźwięku, nałożyłem słuchawki i pozwoliłem się ponieść chwili.
Nie wiem co jest w tej muzyce. Jakaś magia i tajemnicza siła, która odpręża i cały swój urok ukazuje wówczas, gdy zamykam oczy i słucham w słuchawkach. To właśnie tym odkryciem muzyki ulicy chcę z Wami się podzielić. Ocenicie sami.

Człowiek tworzy bardzo ciekawą mieszankę emocji, która staje się magnesem w najmniej oczekiwanych chwilach. Wszyscy znamy powiedzenie: „nieszczęścia chodzą parami”. Mało tego, wszyscy w nie wierzymy i się na nie zgadzamy. Można jednak przecież równie dobrze poddać je swoistej przemianie, negacji i powiedzieć: „szczęście chodzi parami”. Podobnie z życiem. Zawsze można odkrywać w nim to, z czego nie jesteśmy zadowoleni, sprawy, które przygniatają, porażki, rzeczy do których nie jesteśmy do końca przekonani, którymi jesteśmy rozżaleni lub wręcz przeciwnie. Poszukiwać radości, pozytywów, tego, co motywuje, napędza niczym mechanizm sprężynowy zegarek. Myślę, że w jednym i drugim wypadku zasada pary obowiązuje podobnie, jeśli nie wręcz tak samo.

Otaczamy się ludźmi, którzy myślą podobnie, czują podobnie, kochają podobnie, są majętni podobnie, podobnie, podobnie, podobnie. Nie wiem, może boimy się niepewności nowego i zmian, chociaż nasze zachowanie dotyczące poszukiwania podobieństw wydaje się być i jest całkowicie usprawiedliwione i naturalne. Może takie zachowanie jest bardziej wygodne? Bezpieczne? Przewidywalne? W kieszeni swojego umysłu trzymam kość do gry, która ma z góry zaplanowane odpowiedzi, adekwatne do napotkanych sytuacji. Nie rzucamy nią tylko ustawiamy odpowiednią ilość oczek: jedno, dwa, itd….
– bezdomny: jedynka, jemu nie pomogę na pewno, szkoda człowieka, ale sam sobie winien;
– bogaty: szóstka, ten to miał i ma szczęście, nie tak, jak ja;
– reszt pozostaje ukryta, gdzieś pomiędzy tym.
Kostka do gry ma odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące każdej dziedziny życia: rodziny, zdrowia, pracy, a nawet polityki, religii, wiary. Słowem świata w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. 

A gdyby tak jednego dnia okazało się, że nasze schematy zapisane na kości do gry zniknęły? Nie ma gotowych odpowiedzi, wydeptanych ścieżek, utartych schematów, tylko my, nasze życie. Może nagle odkrylibyśmy autentyczną wartość, którą dudni nasze serce. Wartość życia. 


Pokrewne tematy