Maciej Sz.

Warotść i poczucie wartości. Kropla drąży skałę.

Można debatować nad wieloma kwestiami dotyczącymi życia człowieka, ale jedna jest niezmienna. To jego wartość, której w żaden sposób nie można zredukować, pominąć, ani również zaprzeczyć. Zupełnie inaczej się ma natomiast sprawa z poczuciem własnej wartości. Są to dwie różne strony tej samej rzeczywistości. W tym względzie zupełnie inaczej przedstawia się Historia Zbawienia, jak również miłość Pana Boga wobec człowieka. Trudno się dziwić, że Stwórca dostrzega wielkość swojego dzieła. To całkowicie naturalna skłonność, która odnalazła swoje wypełnienie i odzwierciedlenie w Tajemnicy Odkupienia.
Już w tym prostym spojrzeniu rodzi się trudność, poprzez którą nasze umysłu próbują się przekuć niczym poprzez granitową skałę. Jak to? Bóg kocha nieustannie człowieka i o Niego walczy, choć ten wydaje się o Nim całkowicie zapominać i nie pamiętać. Jak to? Człowiek sam nie rozumie do końca swojej wartości i swojego posłania i niejednokrotnie podejmuje działania wręcz zmierzające do unicestwienia samego siebie, przekreśla swoją wartość osoby i swego człowieczeństwa. Tymczasem Odkupicie pochyla się nad nim, aby poddać go nie tylko oczyszczeniu, ale również wewnętrznemu odnowieniu, które swoje wypełnienie znajduje w przemianie określanej metanoią lub nawróceniem.
W tym względzie wydaje się oczywiste, że wartość jako taka jest nie tylko wielkim bogactwem człowieka, ale również zadaniem, z którym powinien się mierzyć na drogach swojego życia. Owo mierzenie nie jest niczym innym jak dbaniem o prawdziwe, autentyczne poczucie swojej wartości.
W dzisiejszych czasach rozwój osobisty w różnych wymiarach człowieczeństwa odgrywa ważne znaczenie. Mówi się o zdrowym trybie życia, właściwym odżywianiu, ścieżkach rozwoju zawodowego i osobistego. Proponuje się człowiekowi medytacje i różne ćwiczenia, które ową wartość mogą podnieść i przywrócić. Przychodzi mi jednak na myśl woda, która w swej nieskazitelnej i pierwotnej Waroś jest nośnikiem życia. Choć jest bezbarwna ma swój kolor. Choć pozbawiona syropów, cukrów i wielu innych dodatków smakowych, ma swój naturalny, a do tego niepowtarzalny i niezaprzeczalny smak. Poza tym choć jest przeźroczysta niesie w sobie wiele minerałów, a także zabiera ze sobą wszelakie toksyny, aby powrócić do swej źródlanej jakości. Zanieczyszczona zostaje poddana procesowi oczyszczania, aby uzyskać swa pierwotną formę. W tym względzie owa woda przypomina mi właśnie obraz człowieka, który poszukuje swojej wartości z dla od swojego pierwotnego źródła. Stąd być może wysiłki, które podejmuje i które wydają się być ważne, a zarazem prowadzić do celu, nie są w stanie zaspokoić owego pragnienia trwania w Źródle życia.
Patrząc na człowieka, który jest pozbawiony odniesienia do największej wartości, Osoby Boga, można się zasmucić i zapłakać, albowiem okazuje się, że bez względu na wysiłki i cele, które człowiek podejmie prędzej czy później pojawi się pustka, którą może wypełnić jedynie Absolut – rozumiany jako gwarant życia, sprawiedliwości, prawdy i pokoju. W przypadku negacji tej prawdy człowiek staje się kreatorem, który poddany rozmaitym przemianom na przestrzeni dziejów, a także niesiony postępem i technologicznym rozwojem zaczyna się gubić i sam siebie unicestwiać, zmieniając prawa naturalne, zasady, normy, często zaprzeczając sobie samemu.
Dbanie o poczucie własnej wartości jest obowiązkiem, który w przypadku zaniedbania staje się dla chrześcijanina grzechem, a jego najprostszym owocem jest smutek i lęk, który pozbawia chęci do podejmowania działania i ryzyka. Wartość osadzona jest w trwaniu, byciu, które niczym akumulator lub źródło energii staje się motywem naszego działania.
To zdumiewające, jak często wielu z nas, również ja sam, potrafimy burzyć owo poczucie własnej wartości poprzez narzekania, utyskiwania, wzdychania do rzeczy materialnych, szczebli zawodowej kariery lub niezadowolenie w niektórych relacjach. Przecież ów negatywizm nie służy ani mi ani nikomu, dlatego wato odkrywać ową Miłość, która prowadzi nas do źródeł naszego istnienia.

Ps. Dzisiaj tak filozoficznie i może nawet trochę pompatycznie. Ale pisząc te słowa, dociera do mnie to, że każde narzekanie, nawet to najmniejsze, nawet jeśli jest prawdziwe, podmywa poczucie mojej własnej wartości. Pozbawia owego smaku, owej misji, owej radości życia. Pozwólcie, że zakończę jednym, prostym stwierdzeniem w tym względzie: kropla drąży skałę. Życzę sobie i wam, każdemu i każdej, abyśmy potrafili odkrywać dobre krople, czystek, źródlanej wody. Do jutra? Chyba?


Pokrewne tematy