Mimi

Wojna Światów..

Lubię obserwować życie mrówek. Jak wysyłają najzdolniejsze zwiadowczynie w poszukiwaniu pożywienia, jak później grupka robotnic, silnych, dobrze odżywionych mrówek, bezbłędnie bez Gps-a, odnajduje wskazany teren, otacza zdobycz i hop, raz, dwa, trzy… raz, dwa, trzy, podnosi kilkanaście  razy cięższe i większe od siebie znalezisko.

Scena ta wcale nie przypomina rozkładu ról w ludzkim społeczeństwie, gdzie jeden kopie a reszta stoi i doradza. W mrówczym społeczeństwie podział ról jest sprawiedliwy, każdemu według zdolności. Ich organizacja społeczna i pokojowy przydział ról, przywodzi na myśl utopistyczne powieści dawnych pisarzy o budowie doskonałego społeczeństwa.

Cała grupka bierze na swoje barki zdobycz i huzz… do mrowiska. Oczywiście cała akcja trwa kilka godzin.  Przebycie  jednego metra z dużym obciążeniem to dla malutkich sześciu nóżek wysiłek jak dla chłopa kilometr z workiem piasku na plecach. I który da radę?

Siedząc sobie tak, od godziny obserwowałam, jak sześć mrówek otoczyło nieżyjącego chrabąszcza, coś koło niego majstrowały, jedna pobiegła do mrowiska, za chwile przybiegły cztery, obeszły go dokoła, podparły ścierwko z kilku stron, i już chrabąszcz udał się z wielką pompą  w swoją ostatnią drogę. A mrówki będą miały ucztę przez miesiąc lub zapasy na zimę.

U mrówek można bardzo szybko zaobserwować skok ewolucyjny, z tygodnia na tydzień, co w przypadku gatunku ludzkiego trwa od setek tysięcy lat, a wszystkie skoki miały miejsce niestety  w przeszłości. W przypadku naszego gatunku można zaobserwować nie tylko okres stagnacji, co nawet regresji, co przeczy samej teorii Darwina i z punktu widzenia semantycznego jest paradoksem i nie może zaistnieć, a jednak. Człowiek potrafi iść z prądem jak i pod prąd naturalnego porządku rzeczy.

Wracając do mrówek i do ich skoku ewolucyjnego, w pierwszym tygodniu  przemieszczały się tylko po podłożu i w rewirze 10 metrów znajdywały pożywienie.

W drugim tygodniu, w nocy, wspięły się jednak na wyżyny postępu i ewolucji. Jakaś odważna zwiadowczyni, awatar  o otwartym umyśle, w niezrozumiały sposób odkryła trzeci wymiar. Jak Ikar odkryła nowe możliwości, jak Kopernik odkryła, że ziemia nie jest płaska, że oprócz prawo, lewo, jest jeszcze góra, dół.

Ja natomiast odkryłam w następny dzień rano, że przez naszą kuchnię i salon przebiega autostrada. Równo nóżka w nóżkę, czułek w czułko, rządkiem, jedna za druga, po podłodze, białą ścianą, bokiem mebli i na blat w kuchni. Biały chleb pozostawiony na blacie  wieczorem stał się czarny a powszechna mobilizacja wywlekła chyba całe mrowisko, by unieść pajdę chleba i wciągnąć ją pomiędzy listewki w parkiecie.

Lubię obserwować życie mrówek ale nie w mojej kuchni!! O nie!!. Czy nie mogą sobie one dokonywać ewolucji gdzieś w lesie? Powszechna mobilizacja nastąpiła również u nas w domu. Uzbrojona w psikacz zaczęłam opryskiwać wszystko wokół, ściany, meble, podłogę…

Później szorować, czyścić w szafkach, obsypywać kąty proszkiem do pieczenia, podobno działa.. Wojna światów się rozpoczęła… Kto wygra?


Pokrewne tematy