Seweryn Seweryn

Wychowanie i mała przyjemność

Najdziwniejszą umiejętnością w moim byciu ojcem, jest umiejętność przekazywania błędów i przeszczepiania ich na dzieci. To niesamowita walka z samym sobą, która często dotyka tego co zwyczajnie boli i co być może chciałbym jako człowiek w swoim życiu zmienić, a z pewnością  jako ojciec nie chciałbym przelewać na dzieci. Niestety dobrymi chęciami piekło jest wyłożone, a życie często je bezwzględnie weryfikuje.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której naszemu dziecku

odmawiamy małej słodkiej przyjemności. Nic wielkiego prawda? Nic nadzwyczajnego? Wyobraźmy sobie teraz siebie w tej samej sytuacji w naszym miejscu pracy, kiedy słowo odmowa pojawia się w ustach naszego przełożonego i dla równowagi dotyczy również drobnej rzeczy. Nic wielkiego, zakładając, że z jednej strony chodziło o błahą sprawę, a z drugiej mieliśmy dobry dzień. Ta sama sytuacja przeżywana w niesprzyjających okolicznościach, choć wydawałoby się błaha i niewinna, jak pytanie syna o słodkości, może doprowadzić do prawdziwej burzy i wywołać całą lawinę zdarzeń, którymi nie zawsze kieruje rozum, ale górę biorą emocje o zabarwieniu negatywnym. Nie chcę wnikać w kolejne scenariusze. Rozbijać ich na czynniki pierwsze. Oceniać, a można byłoby pokusić się o ciekawy artykuł.
Taka sytuacja wydarzyła się dzisiaj. Gdy usłyszał, jak mama mówi nie, trzasnął drzwiami lodówki i pobiegł do konta niesiony negatywnymi emocjami, z którymi biedny nie wiedział, co ma zrobić? Znacie to? Ja znam, z autopsji. Dwa słowa za dużo w wyścigu o racje i prawdę i wynik staje się opłakany, zamienia się w moralnego kaca. Co w takiej chwili najlepiej zrobić? Schować się, ukryć przynajmniej przed tymi, którzy nasze niewłaściwe zachowanie nie tylko widzieli, ale również w nim uczestniczyli, co też malec uczynił.
Psychologowie i psychoanalitycy rozpisują się w całych szpaltach artykułów, jak reagować, jak nie zostawiać dziecka samego, jak… Jest w nich wiele cennych praktycznych uwag, jak również cennych spostrzeżeń, ale przecież każde dziecko jest inne i trudno wyobrazić sobie, aby każde reagowało tak samo. Na szczęście w głowie ojca czy matki znajduje się zawsze jedna niezastąpiona rada: spojrzenie serca.

Czasami wydaje nam się, że najbardziej bolesne dla naszych dzieci są kary, zakazy, szlabany, wyłączone komórki i inne mechanizmy, pozbawiające ich mniejszej lub większej przyjemności. Wszystkie mają one służyć dobremu kształtowaniu charakteru, osobowości, zachowań, najogólniej mówiąc wychowaniu. Przedziwne jest to, że my jako rodzice, przynajmniej ja, tak mam, do czego się wobec wszystkich przyznaję, aby tak nie czynili, szukam owej sielanki świętego spokoju po pracy. Zgadzam się na jakąś grę, film, tablet, cokolwiek w imię chwili relaksu na łóżku. Czasami obowiązki zajmowania się młodszym bratem ceduję na starsze siostry. Zresztą im starsze dzieci tym chętniej nie tylko opiekę, ale również wiele innych obowiązków przekazujemy dzieciom. Nasi rodzice też tak robili, więc i my robimy, a wszystko w imię dobrego wychowania. Kary są tylko pokłosiem naszej nieobecności w wychowaniu. Myślę, że dzieci bardziej niż kara boli to, że czasami zwyczajnie w naszej chorej, zabieganej codzienności, którą sami produkujemy i tworzymy,

 masowo pisząc zwolnienia lekarskie i usprawiedliwienia dla swojego postępowania, boli właśnie owy brak czasu, obserwacji, zrozumienia, empatii, rodzicielstwa. Produkujemy jakieś chore zestawienia komfortowego bytowania, świętego spokoju, a ranimy własne dzieci.
Co było dalej? Rozmowa, w której centralne miejsce na ławie oskarżonych zajął okolicznik: „dlaczego”? Co ów Pan powiedział? Przyznał się do winy, lecz motywów swego postępowania nie potrafił wyrazić. Faktem niezaprzeczalnym są emocje, które w całej kontrowersyjnej sytuacji się pojawiły. Emocje, czyli poniekąd uczucia. poniekąd, wszak pod tym słowem rozumie się: złożony zespół zmian, obejmujących pobudzenie fizjologiczne, odczucia, procesy poznawcze i reakcje behawioralne, powstające w odpowiedzi na sytuację spostrzeganą, jako osobiście ważną (Philip G. Zimbardo, Psychologia i życie, Warszawa 1999 r., s.723).
Najbardziej podoba mi się ostatni zdanie, takie oczywiste, proste, a zarazem spinające całość mego spojrzenia, a mianowicie: odpowiedź na sytuację osobiście ważną. Wszystko, co dzieje się w domu jest ważne, choć nie wszystko, my jako rodzice, ja jako ojciec potrafię tak ocenić, tak przyjąć, spojrzeć zinterpretować. Można powiedzieć, że pewnie podobnie, jak każdego rodzica, przynajmniej niekiedy, w niektórych sytuacjach cechuje mnie dobrotliwa ignorancja, której największym pazurem jest obojętność i święty spokój.
Tekst ten rozpocząłem od zdania, że najdziwniejszą umiejętnością bycia ojcem, jest umiejętność przekazywania błędów. Otóż w czasie rozmowy padło w końcu stwierdzenie, że ty, tata robisz podobnie, może nawet tak samo. Najgorzej, gdy ślepy ślepego prowadzi, bo obydwoje… Ideał to cel, do którego się dąży, a idealny ojciec przed lustrem, to…


Pokrewne tematy