Maciej Sz.

Żródło. Głód.

Bardzo lubię historię życia Józefa. Ten młodzieniec sprzedany przez swoich braci jednej z karawan wyrasta na zarządcę Egiptu, który w pewnym momencie z powodu głodu, który dotyka ziemię, ratuje Egipcjan, ludzi innych narodów, jak również swoich braci. Lubię te historię, bo ona obok jeszcze kilku innych postaci Starego Testamentu ukazuje sens w wydarzeniach naszego życia. Czasami ich nie potrafimy zrozumieć, przyjąć zaakceptować, wszak zbyt mocno ranią nasze wnętrze pozbawiając nas niekiedy nadziei i radości życia. Trudno się dziwić, wszak śmierci Bóg nie uczynił, ale pojawiła się ona przez zawiść diabła. W tym znaczeniu, trudne wydarzenia przerastają nasze oczekiwania, jak również odbiegają od pierwotnego powołania do szczęścia, którego jednym z owoców jest głęboki pokój.
Historia Józefa ukazuje nam bardzo wyraźnie, że Bóg, jako jedyny potrafi wyprowadzić z każdego zła dobro. Sprawić, że wypłynie z niego konkretne dobro ze swoimi konkretnymi owocami. Odczuwając w swym sercu różne pragnienia, zwłaszcza głód związany z naszymi duchowymi poszukiwaniami powinniśmy starać zbliżać się do Boga, wsłuchując się i odpowiadając na Jego delikatny głos zaproszenia do bycia we wspólnocie z Nim. Ta rzeczywistość wspólnoty, która utkana jest z nici pokornego zaufania i zawierzenia, staje się pięknie utkanym dywanem, na którym my sami, ale również i inni mogą znaleźć to czego szukają. Boże, ojcowskie dłonie chronią dzieci w swoich ramionach i prowadzą je tak, aby te mogły spełnić swoje powołanie, co znaczy odkryć również sens życia. Jezus powołał swoich uczniów, którzy stali się Apostołami i podwalinami pod fundamenty Kościoła. On powołuje również dzisiaj. Wzywa do tego, abyśmy jako chrześcijanie potrafili karmić się pokarmem, którym jest On, Boże Słowo, Sam Bóg. Można powiedzieć, że w naszej konkretnej sytuacji życia wzywa nas do tego, abyśmy podążając drogami, na które nas zaprasza, czerpiąc ze skarbca Bożego Miłosierdzia i Miłości Miłosiernej, potrafili karmić ludzi, którzy w swoich sercach odczuwają głód. Tego głodu nie zaspokoją współcześni faraonowie. Tego głodu nie zasypią dobra materialne, jak również pokarm dnia powszedniego. To głód Boga, który objawia się nam w sposób bardzo konkretny. Oglądając wczoraj mecz podziwiałem w pewnym momencie kibiców. Ich twarze pokazywały emocje. Towarzyszyli oni swoim piłkarzom w każdym momencie meczu. Wraz ze swoimi narodowymi przedstawicielami na boisku przeżywali radość, smutek, niedowierzanie. To pokazuje pewien kierunek, w którym możemy podążać, aby nie tylko otwierać się na Boże Słowo, ale również spotykać Boga w naszej codzienności. Jest to konkretna postawa, która pociąga za sobą konkretne działania. Nie ma przypadkowości, ale całkowite zaangażowanie. Zresztą trudno się dziwić, że jest to jeden z warunków sine qua non. Warunków koniecznych do spełnienia, jak również sam w sobie komplikujący obraz Bożej Miłości. Miłość jest darmowa, jest zaproszeniem, ale wymaga również naszej odpowiedzi. Wyobraźmy sobie sytuację, w której wchodzimy do sklepu lub piekarni po pieczywo. Prosimy o chleb i dziesięć bułek. Sprzedawca podaje je nam, ale wszystkie są lekko nadgryzione. Jaka będzie nasz reakcja? No właśnie bóg chce nas całych, choć jeśli doświadczenia życia i decyzje, które podejmowaliśmy do tej pory sprawiły, że staliśmy się towarem nadgryzionym, to On chętnie nas przyjmie z otwartymi ramionami, aby zwrócić nam nasz pierwotny wygląd. Zaspokoić nasz głód i spełnić naszą prośbę.


Pokrewne tematy