Maciej Sz.

Każdy jest bohaterem.

Poszukując myśli do kolejnych wpisów – dobrych wiadomości, nadziałem się dzisiaj na naszą szarą, zwykłą codzienność i pomyślałem sobie: każdy z nas jest bohaterem tej codzienności. Nie tylko i wyłącznie kowalem swojego losu, ale nade wszystko bohaterem.

Wiem, że czasami ta codzienność i zwyczajność męczy swą monotonią i jednostajnym rytmem. Jednak to właśnie w niej najlepiej odbija się nasze bohaterstwo dotyczące każdego i każdej z nas. Bywają dni lepsze. Takie z uśmiechem, ogromnym ładunkiem emocjonalnych uniesień. Pełne radości, pokoju, spełnienia. Bywają też dni, kiedy nic nam się zupełnie nie układa, nie udaje lub udaje zepsuć. 

Najwięcej jednak jest tych dni, kiedy powtarzamy nasze codzienne czynności, wypełniamy kolejne obowiązki, podejmujemy pracę. Zdecydowaną większość stanowią te, które jesteśmy zobowiązani powtarzać nieustannie. Nie chodzi mi tutaj o mycie zębów, czyszczenie butów, pielęgnację swojego ciała. Każda matka, ojciec, którzy troszczą się o codzienność życia swoją i swojego potomstwa są cichymi bohaterami. Podobnie babcie, dziadkowie, dzieci wypełniające swe zadania, a nawet sąsiedzi spieszący z pomocą lub znajomi zatroskani o los swoich przyjaciół.  To bohaterstwo buduje i kultywuje więzi. One są naszym największym bogactwem. Spotkanie z drugim człowiekiem i ujrzenie siebie przez pryzmat jego bogactwa, ubóstwa, czasami tego , co nas zniechęca i denerwuje. Umiejętność wybaczania i niesienia wzajemnej pomocy. Wspierania się na duchu i troski o byt materialny. 

Często obok tego wszystkiego przechodzimy z pewną dozą zniechęcenia. Sam niekiedy poddaję się emocjom wywoływanym przez pracę, totalną szarość i pojawiąjącą się myśl o pewnym staniu w miejscu. Zamiast ją doceniać, cieszyć się tym, że mam zdrowie, etat, popadam w niczym nieuzasadnioną dolinę, u której podstaw leżą ambicje, marzenia, nawet te dobre. Trudno mi zamknąć się w kilku akapitach i przekazać wszystkie myśli, którymi chciałbym się z wami, a nade wszystko sobą samym podzielić.  Również sobą samym. To wyzwanie zachęca mnie do wejścia w retrospekcję swojego życia i odkrywanie tego, czym jest ono naprawdę, a nie bujanie w obłokach. 

Pisałem wam o tym wcześniej: nie stać mnie na trwonienie mego teraz na fantazję. Wiem, że oczekujemy wdzięczności i dobrego słowa ze strony naszych bliskich, a tymczasem niekiedy otrzymujemy bolące razy. Nie chcę wchodzić w ocenianie i doszukiwanie się czegokolwiek w kimkolwiek, w jakikolwiek sposób. Chodzi mi o to, że każdy z nas mężczyzn, podobnie jak każda kobieta w zdecydowanej większości żyje i podejmuje wyzwania, aby sprostać potrzebom innych. Trzeba jednak w tym wszystkim  ducha pewnej uśmiechniętej prawdy, ludzkiej pokory. Ducha miłości wobec samego siebie i uradowania się tym wszystkim, co nam się udaje robić każdego dnia. Zdobycia się na daleko idący szacunek wobec siebie samego. Powiedziałbym miłość w dobrym rozumieniu.  Pozbawioną egoizmu i wybujałych ambicji. To jest ciche bohaterstwo, które nie tylko pozwala zobaczyć siebie w innych promieniach Słońca, ale również pozwala poprzez te promienia patrzeć na innych. Dar rodzi wdzięczność, a wdzięczność rodzi dar. Wszędzie tam zaczyna się coś dobrego, pięknego, owa bliskość, za którą często tęsknimy i której poszukujemy.


Pokrewne tematy