Maciej Sz.

Nie daj się wpuścić w maliny.

Zanim ruszycie dalej po owoce kolejnych słów i linijek tekstu przeze mnie napisanych, bardzo proszę, abyście odpowiedzieli sobie na pytanie: co to w ogóle znaczy? Co znaczy powiedzenie: wpuszczać kogoś w maliny?

Skoro już wiecie, to chyba dobrze rozumiecie tytuł. Chciałbym go odnieść do wszystkich wiadomości, transmisji danych, toczonych teorii, które docierają do naszej głowy, naszego umysłu i ducha. Wiele z nich wcale, a wcale nam w niczym nie pomaga, a jedynie szkodzi. Sprawia, że czujemy się bardziej zaniepokojeni, zniechęceni. Szybciej się denerwujemy i popadamy w wahadło różnorodnych emocji. Kiedy pozwolimy sobie, aby stały się one wolnym, galopującym ogierem, może się okazać, że to nie jeździec decyduje o kierunku, rytmie i wielu innych aspektach związanych z jazdą, ale same emocje.

Wczoraj byliśmy w Wiedeńskim Lesie, gdzie zimowa aura utrzymuje się od kilku dni. Ileż radości było w jeździe na jabłuszkach po śniegu, a ile smutku z powodu sanek, które popsułem. Była etykieta dla dzieci. Była etykieta informująca o maksymalnej wadze obciążenia. Był alert informujący o tym, że pojazd jest przeznaczony do poruszania się po śniegu. Były głosy żony i dzieci, które niczym syreny informowały o zbliżającej się katastrofie. Tymczasem tatuś i małżonek, znaczy się ja osobiście, postanowiłem sprawdzić ową rzetelność informacji i bezsensowne uwagi bliskich. Wbrew temu, co napisano. Wbrew temu, co słyszałem. Również nie na śniegu lecz skutej lodem ziemi, wbrew pokazałem sobie, że informacje są prawdziwe, głosy są prawdziwe, a ja popełniłem błąd. Oczywiście dyplomatycznie lub bawiąc się językiem polskim napisałbym tak. Z powodu niewłaściwie naśnieżonych i źle przygotowanych leśnych torów saneczkowych, jak również użycia materiałów niskiej jakości do wyprodukowania sanek uległy one zepsuciu. Pragnę dodać, że konstruktorzy nie wzięli pod uwagę wszystkich czynników i warunków, w jakich saneczki będą używane.

Piszę o tym specjalnie. Ze swego rodzaju przekorą i zarazem prowokacją. co Zanim zaczniesz wierzyć wszystkiemu, co mówią twoje emocje. Zanim zaczniesz wierzyć wszystkiemu, co piszą i wszystkiemu, słyszysz. Zanim pójdziesz krok dalej, przeczytaj uważnie instrukcję swojego serca i posłuchaj głosu tych, którzy Ciebie kochają. Bądź dzielnym kowbojem, a nie uciekinierem przed spłoszonym ogierem.  Czasami warto odpuścić, czasami postawić na swoim. Każde wybór ma swoje konsekwencje i nawet, jeśli, coś się posuje, to warto pamiętać, że człowiek uczy się na błędach. Warto wyciągać wnioski i nie wchodzić w zasieki malin.

Ten przykład pokazuje też, że to nie tak, że inni nas wpuszczają w maliny, ale nade wszystko, to my sobie te maliny sami hodujemy. Wybór bowiem jest zawsze naszym wyborem. Czemu lub komu wierzymy, co czytamy, kogo słuchamy i co z ową wiedzą zrobimy.

Ps. Pamiętaj. Jesteś cudem. Masz swoje tu, swoje teraz. Nie hoduj malin. Po co ci one?


Pokrewne tematy