Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Nie tylko czas leczy rany

Czas jest najlepszym lekarzem każdej choroby. Sprzyja gojeniu ran i powrotowi do zdrowia. Są jednak i takie choroby, o których nie da się zapomnieć, od których nie da się uciec. Choroby z którymi trzeba nauczyć się żyć i wędrować. Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że zmuszają nas one do tego, aby uczyć się żyć dzień po dniu na nowo.
Wpisane w tarcze zegara wydarzenia odchodzą i nie powracają. Pamięć ludzka te z naszego życia, które były źródłem bólu, smutku i cierpienia odkłada niczym nieciekawą, a może niepotrzebną książkę na regale w miejscu najmniej dostępnym. Można powiedzieć zapomnianym. Są jednak takie książki i takie wydarzenia do których podróżnik chętnie powraca.

Pozwala, aby ich obraz przenikał jego umysł i ducha. Z czasem jednak pewne szczegóły ulatują z głowy, a i sam obraz jakby się rozmywał.
Każdy z nas podlega grzechowi. Niektórzy nazywają go niesprawiedliwością, złem, a nawet zbrodnią. To ta książka, o której chce się zapomnieć i ta choroba z którą trzeba uczyć się żyć. Tyle razy chciałem być lepszy, inny. A tutaj mój dzień świstaka odchodzi i powraca w najmniej oczekiwanych momentach. Pojawia się, jak nieproszony gość, który wkrada się większym lub mniejszym podstępem i pozostawia za sobą pamiątkę. Tą pamiątka jest kartka z napisem: a miało być tak pięknie. Kartce towarzyszy zapach uczucia zgniłego jaja, które ktoś nam podrzucił, ale to my je rozbiliśmy. Ta nieustanna walka, ten niepokój i napięcie sprawiają, że choć wszyscy podlegamy grzechowi i zarazem wszyscy jesteśmy grzesznikami, to wielu woli o nim zapomnieć i schować na wysokiej półce. Patrzeć na te puzzle życia w kategoriach humanistycznych, pozbawionych jakiegokolwiek zabrwienia religijnego. Grzech to jednak stan choroby, która na szczęście ma swoje lekarstwo.

Czas, który leczy i zarazem osłabia ludzką pamięć, przez wieki napisał wielką encyklopedię, która posługując się logiką ukazuje ową chorobę na nowo. Próbuje ze wszech stron przekreślić wartość lekarstwa, które otrzymaliśmy. jego darmowość i ponadczasowość. Może gdzieś pokutuje duch ludzkiej naiwności, która rzeczy i prezentów otrzymanych za darmo zwyczajnie nie szanuje. W XXI wieku wielu z nas ulega myśleniu, ze jeśli coś nie wiele kosztuje, to pewnie jest niewiele warte. Na drugiej stronie natomiast staje przeciwieństwo, że na kosztowności i drogie rzeczy mnie nie stać.

Jaki zatem jest ten dar? To Eucharystia, której podobnie jak grzechu zrozumieć się nie da. Można natomiast otworzyć swoje serce i ją przyjąć.
Kiedy w Wieczerniku niecałe 2000 lat temu Jezus obmywał nogi Apostołom dokonał rzeczy niewiarygodnej. Oto Bóg pochyla się nad stopami wędrowców. Wyobrażacie sobie, aby np. Władimir Putin zaprosił was do swego pałacu i obmył Wam nogi? Albo niech to będzie Donald Trumph, albo jakikolwiek inny przywódca wielkiego Państwa, który chce pokazać swoim mieszkańcom ukochanego kraju, ze tak bardzo ich kocha, o nich się troszczy i pragnie im oddać wszystko? No dobrze popłynąłem, ale jest to ten sam gest Abrahama, który obmywał nogi Trzem Wędrowcom, uosabiającym Osobę Boga. Dziewięć miesięcy później urodził się Izaak, syn obietnicy. Choroba, która go dręczyła, czyli niepłodność została wyleczona.

Czas i ludzki Jezyk sprawił, ze niespełna 2000 lat temu wielu neguje ten gest i używa w tym celu najprostszego argumentu: gdyby Bóg istniał, nie byłoby na świecie tyle zła. Doprawdy Bóg, który pochyla się nad stopami utrudzonych wędrowców może czynić zło? Przecież to jest kłamstwo, które powtarzane od stuleci udaje prawdę.
Jakże bezbronny jest Bóg i Jego Miłość wobec ludzkiej wolności i historii grzechu.

Przyjdźcie do mnie wszyscy utrudzeni i obciążeni, a ja was pokrzepię. Jarzmo moje jest słodkie, a brzemię lekkie. Uczcie się ode mnie.

No właśnie. Jak ja ojciec mam synowi, córkom obmywać nogi? Jak mam spojrzeć w oczy kolegom, którzy mają więcej i zadać proste pytanie: jak mogę wam pomóc? Co mogę zrobić dla tych innych, nie wspominając o tych, którzy mnie w pewien sposób zranili. W końcu taki jestem, jestem tylko człowiekiem – wytłumaczeni, usprawiedliwienie, wygoda? To nie grzech. To życie. A Pismo Święte to bajka dla naiwnych.
Jezus wstał i zdjął szaty i złożył je. Żebym mógł dokonać tego gestu muszę wstać od stołu. A czym jest stół? Ołtarzem domowego zacisza, przy którym siadają domownicy, a niekiedy zaproszeni goście. Ten obraz tak bardzo rozpala moja wyobraźnie, przenika moje serce, ze ciągle słyszę: kocham Ciebie. Ja, Twój Bóg Ciebie kocham. To symboliczne powstanie od stołu, to jakby zaproszenie do jeszcze większej komunii, aby przy stole trwać w jednym duchu, duchu miłości.
Podróżnik potrzebuje pokarmu, potrzebuje wody, siły, aby mógł wędrować dalej i iść naprzód. Niestety to od podróżnika zależy czy będzie chciał wędrować dalej i czy zna cel swojej wędrówki. Jest nim Eden. Jest nim Znartwychwstanie. Jest nim wieczność. Jest nim bycie obok i razem z Bogiem. Są to ciężkie książki, bo mówią o nieznanym świecie. Są to zarazem piękne tytuły, bo mówią o sensie wędrówki. Są to wreszcie tytuły prawdziwe, które zachęcają do skoku w wieczność.
Na koniec. Kiedy wracałem wieczorem do domu pomyślałem sobie, że jest to swego rodzaju chichot Szatana, który małpuje Boga. Mianowicie, jak ja, jak my, jak nasi rodzice chyba ciagle nie doceniamy Eucharystii i jej mocy, skoro zamiast przybywać tych, którzy szukają szczepionki, lekarstwa, coraz więcej przybywa sceptyków i agnostyków i ludzi wielu innych poglądów. Powinna nas rozpalać, abyśmy mogli zarażać, roznosić wirus swoim życie w dobrym tego słowa znaczeniu. A w czym małpuje? Właśnie ów wirus, o którym wszyscy mówią, choć wyrządza wiele szkody i przysparza cierpienia na ludzkich drogach. Rozprzestrzenia się czyniąc świat dookoła nas coraz smutniejszym! Jest to małpowanie, ale zarazem może wskazówka i pytanie do refleksji: czemu się tak nie dzieje z lekarstwem? Odpowiedź jest chyba banalna. To tajemnica wiary, a ona rozgrywa się w sercu człowieka.

Ps. Jeśli ktoś z was czytając te słowa uśmiechnął się do Niego lub z nimi się zwyczajnie nie zgadza, a nawet są mu obojętne, to znak, że od teleporad trzeba przejść do spotkania z prawdziwym Lekarzem. Do jutra. Pozdrawiam Was serdecznie i sam idę szukać lekarza.


Pokrewne tematy