Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Autostrada.

Mam nadzieję, że uda mi się skleić te kilka zdań w zgrabną całość i ułożyć przynajmniej kawałek autostrady do Edenu. Świat wokół zasypia. Jest już późno. Nie słychać głośnych rozmów i śmiechów. To jeden z tych znaków czasu. Pokazuje, że jest on zupełnie inny. Właśnie zakończyliśmy realną superwizję w naszym domu, która kojarzy się z czasami konspiracji stanu wojennego lub okupacji. Ludzie nie mogli ze sobą się spotykać dla dobra… tutaj trzy kropki.. w dopowiedzeniu, aby nie knuć i nie konspirować. Dzisiaj ludzie również nie mogą się spotykać, aby się nie narażać i nie zarażać siebie i innych, chroniąc rodzaj ludzki przed niechlubnym wyginięciem.
Otóż czas pokazał, że władza się myliła i komunizm upadł. Podobnie upadła okupacja i ideologia germanizacji świata. W sensie koronnym będąc na miejscu polityków, którzy przeczą sobie swymi decyzjami nie przejmowałbym się ową konspiracją. Władzy ludność im nie odbierze. W końcu mamy czasy świadomych wyborów – sprawiedliwej demokracji. Po drugie nie przejmował bym się zbytnio problemem transmisji wirusa, bo w końcu ta może okazać się zbawienną w sensie ocalenie Ziemi przed ekologiczną katastrofą. Mówiąc kolokwialnie, im więcej ludzi umrze, tym mniej będzie musiała ich wyżywić i utrzymać oraz mniej dwutlenku węgla przerobić. Ostatecznie bilans będzie dodatni. Zanurzając się w kompozycjach spiskowych, uznałbym wirusa i nakaz noszenia maseczek na wolnym powietrzu za przełom w sensie ekologii. O ile nasza atmosfera jest zdrowsza, a my bardziej schorowani? Historia wielokrotnie pokazywała, że ten sposób patrzenia niczego nie chroni i prowadzi donikąd. Cel jest ważny. Nasz Eden jest ważny, lecz nie uświęca środków do niego prowadzących. Zatem, co było pierwsze ekologia czy człowiek? Poświęcić w imię ratowania lub ratować w imię poświęcenia. To jest wybór, a jak każdy wybór ma w sobie plusy i minusy, wszak, gdyby wszystko było super, wszystko było dobre nie musielibyśmy wybierać.
Będąc w połowie dobrej wiadomości chwytam jedno słowo, wam obiecane: autostrada. W całym kontekście dotychczasowej treści mogłoby się wydawać pozbawionym sensu, lecz w sensie obecnej sytuacji większość z nas chciałaby znaleźć autostradę prowadzącą do jej rozwiązania. Zabrzmiało filozoficznie, bo tak miało zabrzmieć. Podróżnik, jako osoba z natury cierpliwa i kontemplująca otaczającą go rzeczywistość unika autostrad. To prawda: są szybkie. Są zarazem nudne i poukładane jak wyimaginowane plany polityków od stanu wojennego i germanizacji i komunizmu i korony. Wydaje się im, że mają wpływ na wszystko i wszystko rozporządzeniem lub dekretem w mowie i na piśmie mogą wyjaśnić, ułożyć zaplanować. Pewnym chichotem jest i to, że ową władzę otrzymali z mandatu, nadania ludzi, którzy im zaufali, a z którymi w pewnym momencie przestają się liczyć. Obijając się rykoszetem o ten tok rozumowania można odwdzięczyć się tym samym i przestać się liczyć z ich zdaniem, co większość z nas czyni.
Autostrady są szybkie i nudne, a do tego jeszcze płatne. Podróżnik wie, że wszystko ma swoją cenę. Najdroższe są jednak szczegóły, drobne elementy, niuanse. Na autostradzie drogi się nie krzyżują, co w praktyce oznacza, że ludzie się mijają. Nie mają czasu dla siebie, swoich bliskich, znajomych, zawsze ten cel determinuje przejazd stąd tam i stamtąd tutaj. Nie ma miejsca na spotkanie dwóch różnych kierunków myśli, spojrzeń, poznania. Wszystko w kluczu bezpieczeństwa i oszczędności czasu. Nie ma miejsca na obserwację, kontemplację. To jest szybki, ułożony ruch. Dobrze, że w tej drodze znaleźć możemy miejsca, aby na chwilę się zatrzymać i wypocząć i może zmienić trasę. Z wygodnej i szybkiej, na wolniejszą i taką, która nas ubogaci. Jej bogactwem będzie nie tylko sam cel, ale również droga, która do niego prowadzi.
Kończąc tę refleksję chcę zwrócić waszą uwagę na jeszcze jedną rzecz. Otóż jeśli poruszmy się autostradą i podziwiamy widoki, to nie zatrzymujemy się, drastycznie też nie zwalniamy. Jeśli jednak dostrzegamy wypadek, zdarzenie drogowe to wówczas…Miejmy odwagę zjeżdżać z autostrad, aby poznawać, kontemplować, podróżować, cieszyć się również drogą, a nie samym celem.

Ps. Myślę, że to dobry moment na koniec tej refleksji. Pora na mnie. Czas iść spać. Do jutra. A jutro o deskach.


Pokrewne tematy