Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Rozwój.

Zastanawiam się nad tym, jak wygląda Ogród Edenu Aleksandra Doby? Jego samotna wyprawa kajakiem przez wody Atlantyku wprawiła mnie w osłupienie. Wieść o tym, że zakończył swoje podróżowanie zdobywając Kilimandżaro zaskoczyła, jak każda śmierć, ale nie zdziwiła w sensie wiernego podążania za marzeniami. Ukazała mi charakter człowieka solidnego i wytrwałego, który krok po kroku realizuje swoje plany. Pan Aleksander może teraz pływa kajakiem gdzieś w przestworzach, albo zwiedza wszechświat i odkrywa jego urokliwe piękno, niezbadane przestrzenie. Świat, który przerasta nasze ludzkie słowa i wyobrażenia.

Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy go miłują. 1Kor 2,9.

Cały czas w naszej podróży jesteśmy w mieście Potrzeb Chlebowych. Potrzeb, które nie tylko powinny być spełniane, ale są nieodzowne w higienie budowania swojej wartości, relacjach z innymi, naszym codziennym życiu. Dotykając wątku Pana Olka, chciałbym wskazać na niesłychanie istotną potrzebę dbałości o swój i innych rozwój. Podróż nie jest statycznym byciem. Zawieszeniem w otaczającej nas czasoprzestrzeni. To nieustanny ruch, wzrost, dynamizm poznawania i wędrowania, który sprawia, że choć pewne sprawy nie ulegają zmianom, to zmianie ulega nasza perspektywa spojrzenia i zrozumienia.

Patrząc na dzieci niekiedy pozazdrościmy im ich świata pełnego fantazji i wyobrażeń, problemów, które dla nas dorosłych bywają czymś śmiesznym i małostkowym. Są pozbawione jakiejś wyjątkowości i gatunkowego ciężaru, lecz dla maluchów nadal pozostają frasobliwymi sytuacjami. Czas podróży, którą odbyliśmy ze świata dziecka, do świata dorosłego zmienił całkowicie naszą perspektywę poznania. Pozwala wniknąć w świat dziecka i wyrażać zainteresowanie wobec jego problemów, poniekąd ich smakować. To również wyjątkowa podróż i zaproszenie do świata, z którego wyrośliśmy. W dzieciach drzemią niesamowite pokłady energii. Poznając otaczający świat, ulegają jego fascynacji, wyrażają pragnienia, niekiedy odgrywają różne role utożsamiając się ze światem dorosłych.

Łącząc te wszystkie wątki w jedną całość można stwierdzić, że również w nas samych nasze światy się przenikają: dorośli, dzieci, młodzi, zwariowani i szaleni. W każdym z nas drzemie również pragnienie rozwoju. Sprowadzenie go do potrzeb materialnych, zawodowych, mieszkaniowych jest zaledwie jednym z wariantów. Pozostają jeszcze marzenia, potrzeby psychiczne, duchowe. Odwołując się do bohatera, mego dzisiejszego wpisu z pewnością obok wytrwałości, uporu, cierpliwości, odnajdziemy odwagę, doświadczenia, rezolutność i rzetelność i dużo więcej w sensie przygotowania wypraw, których się podjął. W wywiadach, których udzielał ujmowała mnie prostota z jaką mówił i skromność z jaką dzielił się uśmiechem, radością, pogodą ducha. Jego żona nie była ponoć zachwycona, jego pomysłami i trudno się dziwić, ale myślę, że nigdy nie postawiła ultimatum: twoje podróże albo ja. Taka jest właśnie Miłość, która wśród potrzeb chlebowych dostrzega potrzebę rozwoju człowieka, ukochanej osoby. Kocham, więc pozwalam ci się rozwijać. Proste gesty wobec żony czy męża, kogokolwiek bliskiego. Nie mówię jaką głupią książkę czytasz, ale chcę, żebyś mi coś o niej powiedziała. Nie neguję twoich treningów, sportowych spotkań ze znajomymi, ale ci kibicuję i pytam o rezultaty. Nie podważam chęci studiów, ale staram się zapewnić dobry klimat do nauki i twego osobistego rozwoju. Nie neguję twojej modlitwy, ale chcę poznać twe spojrzenie na wiarę. Chcę towarzyszyć tej osobie i ją wspierać. Również wspierać siebie. Zamiast myśleć kategoriami usprawiedliwiania swojej rzeczywistości, patrzę kategoriami rozwoju. To prawda, że kolega ma posadę, na której więcej zarabia, ale nie skupiam się na tym, lecz próbuję poszukać miejsca do realizacji samego siebie i swoich pragnień. Nie powracam do lat dziecinnych, szkolnych szukając winnych i tak lecząc swe niezadowolenie tkwię w próżni. Szukam tego, co mi się już udało zrobić i osiągnąć, a o czym być może dzisiaj zapominam, aby zmotywować siebie i dodać sobie odwagi i otuchy, zamiast kopać szpadlem dół.

Rozwój osobisty to bardzo modne słowo, którego wagę podkreślają dzisiaj osobiści trenerzy. Nie neguję ich roli i zawodu, choć wydaje mi się, że jeśli ja sam wobec siebie nie będę szczery i schowam się za dramatami typu: dzieciństwo, wychowanie, korona, praca, dom, rodzice, inni mieli lepiej, nikt mnie nie rozumie i kolejne akapity, tematy, rozdziały i książki, to najlepszy trener mi nie pomoże. Najlepsza wymówka to….

A nas stać na to, aby przekraczać granice, pokonywać bariery i żyć podróżując do Edenu. Nie tylko Pan Aleksander, ale wielu nam to pokazuje, do tego zachęca i zaprasza. Decyzja ostatecznie zawsze należy do nas i warto ja podjąć, wszak podróżowanie z uśmiechem jest piękne i musi mieć i burze i upały i chłody i dużo, dużo więcej, aniżeli dzisiaj jestem w stanie wam napisać.

Do jutra. A jutro tematem będzie prezent.


Pokrewne tematy