Maciej Sz.

Systematyczność. Klucz do sukcesu?

Odkąd zacząłem dokonywać regularnych pomiarów swojej jakości snu, notorycznie chodzę niewyspany. Czytam, analizuję, próbuję coś zmienić i ustawić na nowo. Tymczasem wychodzi na to, że moje wysiłki może nie tyle są bezowocne, co zwyczajnie mizerne. Faza Rem trwa najczęściej za długo, za dużo śpię płytko, a sen głęboki bywa za krótki. Aplikacja wypunktowuje mnie bezlitośnie. Wstaję, zaglądam do aplikacji i sprawdzam, jakie noty otrzymałem od „SI”, sztucznej inteligencji, a styl ciągle poniżej oczekiwań.

Nie trzeba dokonywać pomiarów, ani tworzyć wizji zdrowego trybu życia będąc naukowcem, czy też dietetykiem, aby dojść do wniosku, że najlepszym przyjacielem człowieka jest systematyczność połączona ze znalezieniem złotego środka na swoją kondycję zdrowotną, psychiczną i duchową. Nic nie zastąpi systematycznie spożywanych posiłków. Poprawa kondycji sportowca, czy amatorsko biegającego mężczyzny i biegającej kobiety uzależniona jest od systematycznie podejmowanych treningów. Zdobywanie wiedzy i ukierunkowanie w jednej dziedzinie uczyni z kogoś po latach eksperta, wyjątkowego muzyka, rysownika, malarza. Jeśli dodamy do tego przyprawy talentu i wyjątkowych zdolności, to sukces wydaje się kwestią czasu.
Wizja nadrobienia nieprzespanych nocy, czy też ciężkiego tygodnia w dniach wolnych, też jest błędna. Być może odetchniemy przez jeden, dwa dni, ale zasadniczo nie poprawimy swego nastroju przesypiając wolne godziny lub wpatrując się w ekran i śledząc losy bohaterów ulubionych seriali.

Systematyczność wymaga umiejętności zarządzania swoim czasem. Oczywiście przesadne planowanie wszystkiego i nadmierne przywiązywanie wagi do uzyskiwanych rezultatów, może okazać się naszym wrogiem. Zamiast satysfakcji pojawi się nadmierne poczucie winy, które ostatecznie może nas demobilizować, demotywować, denerwować, dołować, a przecież chcemy wchodzić na górę, a nie cieszyć się lub nie cieszyć widokiem dolin, dołów, rowów i wszelkich innych depresji. Systematyczność jest kluczowa. Pół żartem, pół serio w moim przypadku sprowadza się ona do systematycznych, porannych odczytów dotyczących mego snu. Jest jeszcze pisanie, ale po czterdziestu wpisach trudno mówić o systematyczności. Na ten temat będziemy mogli porozmawiać za rok.

Wracając do imienia bohaterki dzisiejszej wiadomości warto mieć świadomość, że nikt inny tak jak ona nie pokazuje, że ciężka praca przynosi efekty, daje zadowolenie, sprzyja osobistemu rozwojowi. Jest w tym pewna niesprawiedliwość, którą trudno nam niekiedy zrozumieć i zaakceptować. Coś na co pracowaliśmy latami, coś czemu podporządkowaliśmy niemal swoje życie, swego rodzaju sukces i spełnienie, możemy stracić w mgnieniu oka. Tajemnicza niesprawiedliwość, która przypomina trochę wchodzenie po schodach na 100 setne piętro wieżowca, by w ułamku sekundy znaleźć się na ziemi, skacząc z jego dachu. Kiedyś malowałem przez cały dzień rysunek. Ściągałem wargi, przygryzałem język, zacierałem ręce. W miejscu swojego artystycznego spełniania postawiłem kubek z herbatą, który w pewnym momencie szturchnąłem łokciem. W efekcie wylałem herbatę na pracę, a ostatecznie zalałem rysunek – nieodwracalnie. Taki był efekt końcowy. Coś, nad czym pracowałem posypało się, niczym domek z kart.

Ta sytuacja powtarza się nie tylko w moim życiu, ale naszym, codziennym. Jedna porażka, zachwianie, przyspieszenie nie łamie systematyczności. Systematyczność niszczą wybujałe ambicje, nadmierne oczekiwania, brak umiejętności wybaczenia sobie i innym, pycha – rozumiana jak brak rozeznania tego co jest prawdą, czyli faktycznym stanem rzeczy. Oczywiście zaburza ją również lenistwo, zniechęcenie, brak sukcesów i masa innych, różnorodnych czynników mniej lub bardziej od nas zależnych. Pozostało jednak wspomnienie i doświadczenie. Rysując kolejny raz zadbam o jakość miejsca pracy.

Jak sobie z tym radzić? Jak budować solidne podstawy? Najlepiej od początku, małych dobrych, pozytywnych kroków, które pozwolą nam zmierzać do przodu. Ja założę dzisiaj na noc zegarek i zobaczę jutro jak spałem, choć być może dla polepszenia jakości swojego snu powinienem go zdjąć.

Ps. Z jednej strony nic się nie dzieje bez przypadku, a z drugiej coś z czegoś zawsze wynika, również w relacjach międzyludzkich. Przyjaźń buduje się latami, a można ją zrujnować w przeciągu kilku sekund. Zatem nie sama systematyczność, ale dążenie do niej wydaje się obraniem dobrego kierunku. Zatem do jutra.


Pokrewne tematy