Maciej Sz.

Szklana kula.

Na samym środku rynku dostrzegłem wielki tłum. Ciekawość kazała mi podejść bliżej. Moje zdziwienie było ogromne. Otaczał starszą kobietę, która siedziała na drewnianej skrzynce. Miała długi siwy warkocz, który opadał na chodnik. Jej wyraz twarzy przepełniały dobroć i zrozumienie. Oczy, choć postrzegana z daleka obdarzały ciepłym spojrzeniem pełnym emapati, zainteresowania, zrozumienia. O dziwo nic głośno nie mówiła. W swych dłoniach trzymała wielką, szklaną kulę, która skupiała jej uwagę. Naprzeciwko kobiety siedział mężczyzna. Po chwili wstał i odszedł z uśmiechem wymalowanym na twarzy i łzami spływającymi po polikach. To był dziwny widok. Jego miejsce zajęła kobieta, a ja stałem dalej, tak, jak większość i wpatrywałem się w widok tych dwojga ludzi pochłoniętych rozmową. Tłum był wielki, a jednak nie było, ani wrzawy, ani zgiełku, hałasu. w powietrzu unosiło się podniecenie, oczekiwania. Strach i lęk spryskane dezodorantem nadziei. Dostrzegłem również, że ów krąg tworzył spiralną kolejkę, a każdy wyczekiwał swojego czasu spotkania. Oniemiałem. Co się tutaj dzieje? O co w tym wszystkim chodzi? Zapytałem. Ta kobieta słucha, podpowiada, daje rady w odniesieniu do przyszłości i ci, którzy odchodzą mówią, że im wszystko powiedziała – wyszeptał pan stojący obok mnie.  Jakie wszystko?  Wszystko z ich historii życia. Mówią, że im pomogła. Teraz ludzie stoją  i wyczekują swojej kolejności. Nic więcej nie wiem, nic więcej już nie powiem. Muszę się skupić i panu radzę to samo. to rozmowa życia. Rozmowa życia – zapytałem siebie ze zdziwieniem. Popatrzyłem na oczekujących. Ich twarze były w przeciwieństwie do tej całej sytuacji całkowicie zwyczajne. Widziałem pośród nich ludzi różnych zawodów, specjalności. Różnego wykształcenia, ubioru. Mieszkających na wsi, w mieście, a może nawet osoby bezdomne. Nadzwyczajna była tylko sytuacja. Sporo czasu zajęły mi poszukiwania końca kolejki. Gdy to karkołomne zadanie zakończyłem sukcesem, zauważyłem, że w oddali ci , którzy spotkali się ze staruszką, po chwili rozmawiali z innymi przechodniami., a ci ustawiali się za moimi plecami w oczekiwaniu na swoją chwile rozmowy. To było bardzo dziwne. Nadzwyczajne. 

Tak nadzwyczajne i tak nieprawdziwe. Ten opis tworzy literacką fikcję. Poniekąd wszyscy poszukujemy odpowiedzi na trapiące nas pytania. Za pomocą tego obrazu chciałem ukazać nasze poszukiwania, a zarazem odpowiedź, która jest często bliżej nas samych, aniżeli się nam wydaje. 

Być może ta szklana kula to obraz kruchego życia. Obejmowana dłońmi, starannie zabezpieczona przed rozbiciem symbolizuje moje życie. Wymaga nieustannego czyszczenia, aby błyszczała swymi krystalicznym pięknem. Skupienia, uwagi, ochrony przed rozbiciem wiążącym się z bezpowrotnym końcem, a może początkiem?

Być może ta szklana kula symbolizuje osobę  nam bliską. Żonę, męża, dzieci, rodziców, przyjaciół, znajomych. Kogoś kto czeka na chwile, gdy pozostawimy inne zajęcia i poświęcimy jej czas. Zwyczajnie z nią porozmawiamy.Obejmiemy dłońmi uszy, palcami oczy, i ramionami serca. Wysłuchamy. Spróbujemy zrozumieć. Najzwyczajniej porozmawiamy.

Być może ta szklana kula ukrywa w sobie wszystkie marzenia, nasze ambicje, za którymi gonimy, biegniemy. Które chcemy zdobyć, wywalczyć, wypracować, zrealizować, aby poczuć pełnię siebie. Miarę tajemnicy zapisanej w każdym z nas. Tajemnicy zapisanej w człowieku. Być może potrzeba przebudzenia z tego snu. Trzeba porzucenia tej kryształowej, szklanej kuli i sięgnięcia do zwyczajności?

Byś może ta szklana kula nic nie skrywa. Nic nie symbolizuje. Sensem jest staruszka. Fascynuje nas swą osobą. Pragniemy jej mądrości. Poszukujemy mędrca, który podpowie nam, co możemy robić lepiej. W jaki sposób przeżywać swoją codzienność, aby radowała nas i pozwalała ową radością zarażać innych. W jaki sposób radzić sobie z przeciwnościami losu, trudnościami. Zdradzi nam odpowiedzi na pytania ukryte w głębinach rowu mariańskiego naszych serc. Może jest tak blisko, lecz jej nie widzimy. Mówi tak cicho, że w zgiełku nie słyszymy. Mówi prawdę, ale jej nie chcemy.

Dzisiaj zabawiłem się słowem. Pozwoliłem swym palcom naciskać klawisze klawiatury tak, aby przelewały myśli na papier, zapisywały kolejne słowa. Tworzyły zdania. Czuję się jak dziecko, które dostało kredki do rysowania i może zatopić się w próbie przelewania swoich pragnień, myśli, uczuć, emocji, swojej wyobraźni na papier. Dzisiaj tak zrobiłem. Czuję w sobie dziecko, a Ty? A ty, co czujesz? Czego pragniesz? Gdzie jest Twoja kula, staruszka, mędrzec? Warto stawiać pytania. Warto poszukiwać odpowiedzi. Nie są łatwe. Są prawdziwe, jak nasze życie.

Ps. Na koniec mały cytat za OP Maciejem Ziębą, zaczerpnięty z pieśni brazylijskiej. Tylko Bóg może dać wiarę, ale ty możesz dać świadectwo. Tylko Bóg może dać nadzieję, ale ty możesz przywracać ufność. TYlko Bóg może dać miłość, ale ty możesz nauczyć kochać. Tylko Bóg może dać życie, ale ty możesz przywracać chęć do życia. Tylko Bóg może uczynić to co niemożliwe, ale ty możesz uczynić to, co jest możliwe. Tylko Bóg wystarcza sam sobie, ale woli liczyć na ciebie. Tak więc do jutra.


Pokrewne tematy