Maciej Sz.

Uczyń dzień cudem.

Niecały rok temu, kiedy zaczynał się pierwszy lock down czułem ogromną niepewność i lęk. Zadawałem sobie całą masę pytań o naszą przyszłość, przyszłość naszych dzieci. Byłem przejęty zaistniałą sytuacją. Nie wiedziałem w jaki sposób podejść do tego problemu i całej epidemiologicznej otoczki. Może nawet pojawiały się pytania kto będzie pierwszy? 

Dzisiaj z perspektywy minionego czasu każdy z nas może powiedzieć więcej, bo też więcej wie. Nikt istnienia owego wirusa nie kwestionuje. Odbyłem kilka rozmów z pielęgniarkami, lekarzami i ich doświadczenie wskazuje, że nie należy go ani lekceważyć ani minimalizować. Są osoby, które zwyczajnie zniszczył, uśmiercił, zabił. Jednak spojrzenie na sposoby walki z jego obecnością pośród nas są już niejednoznaczne. Jedni je kwestionują. Inni popierają. Trudno się dziwić, bo na mapie świata rosną pomału krzyże nagrobne, które są owocem utraty pracy, nadziei na życie, przyszłość. Takim owocom mimo zapewnień ze strony władz, również nikt nie zaprzeczy. Powiedziałbym, że paradoksalnie sytuacja ta pokazuje małość człowieka, który chciałby zostać bogiem, lecz nie ma idealnych, dobrych rozwiązań. Mówiąc o dobrych mam na myśli te, które będą pozbawione ofiar.

Dzisiaj z perspektywy minionego czasu nauczyłem się doceniać swoje tu i teraz, o którym pisałem wczoraj. To teraz sprawia, że unikam wszelkich spekulacji dotyczących przyszłości, bo ona również sama w sobie jest fikcyjna.  To znaczy jest rozprawianiem nad tym czego jeszcze nie ma, a co być może nigdy nie nadejdzie. Nie jestem na tyle bogatym człowiekiem, aby trwonić czas na fikcyjną rzeczywistość. Karmić swój umysł i serce liczbami, obostrzeniami, szczepionkami, faktami i mitami, które wprowadzają niepokój i lęk, wydaje się być marnowaniem mojego teraz. 

Dzisiaj z perspektywy minionego czasu mogę wam śmiało powiedzieć, że jedyną pewną rzeczą jest dla mnie On. Nie wiem. Może jestem religijnym fanatykiem, ale świadomość tego, że Pańska jest ziemia i wszystko co ją napełnia, daje mi ogromny pokój serca. Wiem, że czuwa nade mną Bóg i On jest moim Panem. Przesuwając różańcowe koraliki wiem, że ta modlitwa do Bożej Matki ma większy sens, aniżeli zastanawianie się nad światowym spiskiem, składem szczepionek, obwinianiem rządzących i wszystkich dookoła za całe istniejące zło na świecie. Dla mnie Apokalipsa zaczęła się w dniu moich narodzin, wszak człowiekowi tylko raz dane jest żyć. Człowiek ma swoje teraz i to do niego należy wybór na co poświęci swój czas i ku czemu ukierunkuje swoją uwagę. Naprawdę? Mam żyć z myślą, że albo zabije mnie wirus albo szczepionka? 

Dzisiaj z perspektywy minionego czasu oddaje wam swój 2 spośród 365 wpisów, o ile… Znając siebie wiem, że tego nie dokonam, ale jeśli spojrzę w stronę Jego Miłości, to wiem, że 365 będzie cudem. Dzisiaj z perspektywy minionego czasu mogę śmiało powiedzieć, że jeśli swojego dzisiaj, tu i teraz nie uczynię cudem, w tej, a nie innej sytuacji, to przyszłość, która nadejdzie też cudowna nie będzie. To dobry moment, aby zakończyć ten wpis. Jest jednak jeszcze jedno ale, które chciałbym, aby wybrzmiało. Zanim tu i teraz stanie się moim cudem, stanę dzisiaj przed lustrem. Spojrzę sobie głęboko w oczy i głośno powiem: Maciej jesteś cudem, byle czym przecież nie chcesz się dzielić i ubogacać innych i siebie.   


Pokrewne tematy