Zuzanna Bryniarska

Twarde charaktery i bezwzględna walka – „Uwięzione”

Po publikacji recenzji filmowych w końcu nadszedł czas na zmianę „repertuaru”. Ta produkcja będzie wymagała od widza przede wszystkim znacznie więcej czasu i świadomości, że wszystkie obowiązki, zarówno te domowe jak i zawodowe, zostaną mimowolnie przesunięte na dalszy plan.

Lubicie hiszpańską kinematografię? Przed zakupem Netflixa nie wiem, czy potrafiłabym bez zastanowienia wymienić chociaż pięć hiszpańskich produkcji, które w jakiś sposób zapadły mi w pamięć. Hiszpańskie kino nie jest intensywnie reklamowane w Polsce, przez co nie lada wyzwaniem jest trafienie nawet na komercyjną sztukę filmową, która byłaby wyświetlana w kinach z powodzeniem porównywalnym do „50 Twarzy Greya”. Z pomocą przychodzi Netflix i jego bogaty zasób hiszpańskich nie tylko produkcji filmowych, ale także seriali telewizyjnych.

Zaraz po obejrzeniu „Domu z papieru” poczułam, że moim obowiązkiem jest szersze poznanie hiszpańskiego kina. Filmy „połyka się” w oka mgnieniu, a seriale wydają się uzupełnieniem kinematograficznej rzeczywistości. To właśnie one wiążą odbiorcę emocjonalnie z bohaterami, wywołując chęć coraz to bliższego poznania okoliczności danych wydarzeń. Pochłaniają widza bez reszty, w każdym możliwym stopniu przeżycia estetycznego. Historie skonstruowane są w taki sposób, by wytwarzać pragnienie jeszcze głębszego przeżywania i poznawania. Nie bez powodu seriale nazywa się tasiemcami. „Uwięzione” to kwintesencja tego stwierdzenia.

Oglądając ten serial, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że priorytetem dla twórców było zaskakiwanie widza na każdym kroku. „Uwięzione” (oryg. Vis a Vis) to historia Macareny, która będąc niesłusznie oskarżoną o oszustwa podatkowe, trafia do więzienia w Cruz Del Norte. Kobieta zostaje zmuszona do nieustannej walki z trudną i wymagającą rzeczywistością za kratkami. Mnogość charakterów, którym przychodzi jej stawić czoła, przyprawia o zawrót głowy, a sprawnie zbudowany klimat przeraża, wprawia w osłupienie i bezpowrotnie wiąże emocjonalnie z wykreowanym światem. Serial wręcz kipi od nadmiaru wulgarności, przemocy i erotyzmu. Z pewnością nie można tego nazwać jego słabą stroną. Soczyste przekleństwa i sceny onieśmielające nawet dojrzałego odbiorcę to nietuzinkowy sposób podkreślenia szczególnych warunków życia w więzieniu. Wszystkie zabiegi tam wykorzystane dopełniają się, tworząc tym samym niezwykle wciągającą produkcję, gotową przenieść nas w nieznane.

Charakterystyczne ujęcia oraz kadry, wzbogacające serial o dodatkową dawkę emocji, to tylko niewielka część sprawnie skonstruowanej rzeczywistości. Kolorystyka dodaje pikanterii scenom i udowadnia, że nic w tej produkcji nie zostało pozostawione przypadkowi. Pochylając się nad kreacją bohaterów powinnam napisać kilkustronicowy wywód. Tutaj nie ma miejsca na drobne pomyłki i półśrodki. Najwa Nimri grająca Zulemę, to najbardziej widowiskowy pokaz jaki miałam okazję zobaczyć. Warto obejrzeć ten serial, chociażby tylko ze względu na jej genialny występ. Alba Flores (znana jako Nairobi z „Domu z papieru”) i jej dynamizm oraz charyzma to mieszanka wybuchowa wprowadzająca dodatkowe zawirowania emocjonalne. Każdy aktor to imponująco ułożona cegiełka całości, odbierająca dech z każdym wypowiedzianym słowem.

Słowo „pewność” nie odnajdzie swojego miejsca w tej produkcji. Niejednoznaczne wątki wprowadzające wątpliwość w każdym odcinku i niekonwencjonalna fabuła czterech sezonów, to fundament napięcia i zaskoczenia. Mimo wszystko ja mam pewność, że każda minuta spędzona na poznawaniu świata „Uwięzionych” nie była minutą zmarnowaną.


Pokrewne tematy