Zuzanna Bryniarska

Zabierz mnie do 1969 roku – „Pewnego razu w Hollywood”

Quentin Tarantino. Uznałam, że lepiej już na samym początku podkreślić nazwisko twórcy. Z jakiego powodu? Niektórzy są jego wielkimi fanami, znającymi każde, nawet najmniejsze szczegóły produkcji jego autorstwa. Tworzone przez niego filmy uważają za wielkie dzieła kinematografii, bez których ówczesne kino z pewnością nie byłoby takie samo. Są jednak osoby, które filmy Tarantino nazwałyby przerysowanymi, wymyślnymi i pogmatwanymi. „Once upon a time in Hollywood” to produkcja, nad którą pochylą się zarówno zagorzali zwolennicy, jak i oponenci uważający jego kino za zbyt specyficzne, by czerpać z niego przyjemność.

„Pewnego razu w Hollywood” (chociaż wolę oryginalny tytuł) to głośna produkcja z 2019 roku, reżyserii wyżej wspomnianego Quentina Tarantino, który również jako autor scenariusza, po raz kolejny udowodnił, że potrafi wciągać widza w niepowtarzalny klimat okresu, w którym dzieje się akcja filmu. Jest to historia pewnego amerykańskiego aktora, Ricka Daltona (Leonardo DiCaprio), który po latach nieobecności, wraz ze swoim dublerem, Cliffem Boothem (Brad Pitt) wraca do Hollywood. Biznes filmowy ma w swojej naturze nieustanne zmiany i perturbacje, dlatego dwójka starych aktorów musi przywyknąć do nowego świata złotych lat Hollywood i zasad, które znacząco różnią się od tego, co zdążyli zapamiętać z czasów swojej świetności. Brzmi jak łatwy przepis na delikatną i swobodną historię? Nie w przypadku Tarantino.

Zastanawia mnie dlaczego tak dobrze ogląda się tę produkcję. Może ze względu na fenomenalną obsadę, która wypełnia sobą całą opowieść i tworzy uwodzącą aurę profesjonalizmu i niepokojących emocji? W końcu zaraz obok DiCaprio i Pitta pojawia się również Al Pacino, Dakota Fanning, Luke Perry i Margot Robbie. A może to zasługa zaraźliwego humoru, świetnej scenografii, nastrojowej muzyki, miotacza płomieni, uroczego psa i wciągającej historii? Myślę, że z połączenia tych wszystkich czynników wyszedł wciągający film o niebanalnej historii, z wieloma wątkami i zaskakującymi zwrotami wydarzeń.

Równolegle z główną opowieścią, widz przygląda się również historii Sharon Tate, granej przez Margot Robbie, która jest na początku swojej kariery aktorskiej. U jej boku kroczy nie kto inny, jak Roman Polański grany przez polskiego aktora, Rafała Zawieruchę. Oczywiście nie zabrakło zaskakujących rozwiązań i zakrzywienia rzeczywistości. Przecież nikt z nas nie spodziewał się, że morderstwo Sharon Tate przez „rodzinę” Charlesa Mansona mogło się skończyć zupełnie inaczej.

Mnogość nagród i nominacji tylko utwierdza w przekonaniu, że po prostu warto poznać ten świat, wykreowany przez nieziemsko utalentowanych ludzi. Brad Pitt za rolę w filmie może pochwalić się Oscarem, Złotym Globem i Baftą. Skoro nawet pies biorący udział w filmie, został nagrodzony Psią Palmą, oznacza to, że nie ma w tej produkcji żadnych słabych punktów, czy też banalnych wątków, które mogłyby rozczarować odbiorcę. DiCaprio w basenie przejdzie do historii, a pijany Pitt to po prostu wisienka na torcie. Przygotujcie się na prawie 3 godziny dawki niezapomnianych wrażeń , ponieważ nie pozostaje nam nic innego, jak zanurzyć się w tej obłędnej historii i przeżyć wachlarz emocji stworzonych przez Quentina Tarantino. W końcu on sam mówi o sobie: „Nigdy nie chodziłem do szkoły filmowej – chodziłem do kina”.


Pokrewne tematy