Maciej Sz.

Życie i śmierć.

 

Dwa przeciwstawne bieguny, które od zawsze inspirowały człowieka

do stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Inspirowały wielkie dzieła, jak również tworzyły zwyczaje, które ludzie kultywowali w swoich społecznościach. Dla wielu 1 i 2 listopada, to dni w których poddajemy się zadumie i refleksji. Spoglądamy z teraźniejszości w przeszłość zdmuchując z niej kurz zapomnienia, nieuwagi czy zabiegania, jak również w przyszłość próbując sprostać lękom i pytaniom, które rodzą się w naszych głowach, a dotyczą sensu istnienia.

 

Dzień ku czci Wszystkich Świętych, a więc zbawionych,

został ustanowiony przez papieża Jana XI w roku 853, wraz z dniem poświęconym modlitwom za zmarłych, na dzień 2 listopada. Oczywiście od tego czasu tradycja Kościoła Rzymskiego zwalczała różnego rodzaju zwyczaje, które miały na sobie piętno tradycji pogańskiej związanej z kultem zmarłych. Pomimo walki niektóre przetrwały o dziwo do dnia dzisiejszego, a niektóre nabrały zupełnie nowej formy i znaczenia. Przed wprowadzeniem wspomnianych świąt przedchrześcijańskie zaduszki obchodzono wielokrotnie w ciągu roku. Pod pojęciem zaduszek rozumiemy święta i uroczystości, obrzędy, ofiary, modły,  wspomnienia poświęcone zmarłym, które były i są obchodzone na całym świecie, w  różnych epokach i różnych kulturach społecznych.  Zwyczaj przywoływania zmarłych, zwany pominkami, dziadami nikogo z nas dziwić nie powinien, wszak on stał się inspiracją dla Adama Mickiewicza do napisania „Dziadów”.

 

Tradycja Kościoła Katolickiego, zachęca do modlitwy za zmarłych, wszak to rzecz zbawienna, która może skrócić męki i cierpienia dusz w czyśćcu cierpiących, wprowadzić je do niebiańskiej chwały, a zarazem dać im możliwość orędowania za nami u Boga. Oczywiście dotykamy tutaj gruntu wiary chrześcijańskiej. W odniesieniu do innych religii i światopoglądów znajdziemy wiele podobieństw i różnic, a wiara choć powinna odnajdować swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym w dzisiejszym świecie nabiera zupełnie nowego wymiaru.

 

Zwyczaje i tradycje kształtują naszą codzienność.

Podania, historie, legendy fascynują i inspirują, a poniżej przedstawione należą do tych najbardziej znanych w odniesieniu do kultywowania pamięci o zmarłych. Przedstawiam tylko niektóre w okrojonej, hasłowej formie. Oto one:

–       wierzono, że w listopadowe noce dusze powracają na ziemię, błąkają się po drogach, cmentarzach, ale przede wszystkim proszą o pomoc, modlitwę, ofiarę w ich intencji;

–       w skrzypieniu podłóg, otwieranych drzwi, szumie wiatru, iskrach nad paleniskiem, śladach stóp w popiele, błędnych ognikach, niewyjaśnionych cieniach, przychodzą i proszą o pomoc lub o ile mamy do czynienia ze złymi duchami prowadzą do obłędu;

–       na śląsku wierzono, że dzieci powracają na ziemię w postaci ptaków obsiadających cmentarne drzewa i śpiewają w czasie procesji i wypominków;

–       dla duchów zostawiano otwarte drzwi domostw, choć progi skrapiano wodą święconą lub używano ziołowych kadzideł, aby do domu nie dostały się pod żadnym pozorem złe dusze. Zastawione stoły, aby mogły się posilić i najeść;

–       nie wygaszano ognia w paleniskach, aby zmarli, którzy przychodzą mogli się przy nim ogrzać;

–       w kościołach zostawiano na ołtarzu mszał i stułę, a drzwi otwarte na oścież, wszak o północy najpobożniejsi mogli zobaczyć tłumy dusz zmarłych idące z cmentarza na mszę celebrowaną przez zmarłego proboszcza. W czasie nocy nikomu nie było wolno wchodzić do kościoła, wszak zmarli nie tolerowali obecności żywych i mogli ich udusić, rozszarpać na strzępy, zwyczajnie zabić;

–       wystrzegano się w tych dniach wszelkich robót gospodarskich, które mogłyby wyrządzić krzywdę duszom zmarłych. I tak dla przykładu: nie wolno było szyć, trzeć lnu, ciąć sieczki, rąbać drzewa, prząść, wylewać wody przed dom;

–       porządkowano domy i obejścia, aby dusze mogły zobaczyć je w porządku i ładzie, a zarazem spokojnie odejść do świata zmarłych, ze świadomością, że rodzina bez obecności zmarłej osoby radzi sobie doskonale;

–       na noc pozostawiano zapalone świece, światła, kaganki, które stawiano na stołach i szczególnie na Pogórzu i Podhalu wyczekiwano, aż się dopalą, jednocześnie modląc się w intencji zmarłych, przyzywając ich po imieniu.

 

Tych zwyczajów jest zdecydowanie więcej i warto poszperać w literaturze, a także porozmawiać i posłuchać tego co mają na ten temat do powiedzenia starsi. Okazuje się bowiem, że niektóre tradycje były jeszcze kultywowane w wieku XX, a z pewnością znajdziemy miejsca, gdzie są kultywowane do dnia dzisiejszego.

 

Pośród tych wszystkich zwyczajów bardzo ważną rolę odgrywał ogień. Jego namiastką są z pewnością stawiane na grobach dzisiaj znicze, lampiony i  kaganki. Oczywiście symboliczne znaczenia będzie inne dla chrześcijanina, inne dla ateisty, czy ludzi innych religii i wierzeń. W noc zaduszną rozpalono olbrzymie ogniska, do których drewno, gałęzie zbierano przez cały rok. Rozpalano je na rozstajnych drogach, cmentarzach, mogiłach ludzi zmarłych nagłą śmiercią, jak również w obejściach domostw. Wierzono, że ogień uchroni wszystkich żyjących przed złymi duchami i upiorami, pozwoli błąkającym się duszom na chwilę usiąść przy ogniu, odpocząć, a tym samym zaspokoi ich pragnienia na tyle, że nie będą nękać żyjących.

 

Patrząc na te wszystkie tradycje i wierzenia zauważyć można wyłaniający się z nich świat wierzeń, tradycji, czy zabobonów. Nie ulega jednak wątpliwości, że można w nich również zauważyć przewijający się wątek walki pomiędzy dobrem i złem. Widać wyraźnie, że starano się na różne sposoby pomóc z jednej strony duszom dobrym, potrzebującym ludzkiej pomocy, a z drugiej uchronić przed złymi.

 

Dla mnie osobiście „Dzień Wszystkich Świętych”, 1 Listopada, był dniem, na który jako dziecko zawsze wyczekiwałem. Mogłem zapalać znicze stawiane na grobach i rywalizować z wiatrem. On gasił migoczące płomyki, a ja je zapalałem. Widok cmentarza po zmroku przywoływał w mej dziennej głowie obraz nieba rozświetlonego tysiącem, a właściwie milionami gwiazd. Miał w sobie i nadal ma dla mnie tajemniczą magie, która przenosi umysł i serce do zupełnie innego świata. Świata nieznanego. Pełnego tajemnic. Świata, do którego póki co, drzwi przed ludzkim umysłem są zamknięte, a jedynym kluczem, który może sprostać zamkowi pytań i wątpliwości jest wiara.

Patrząc na pogańskie tradycje,

które z czasem znalazły swoje odzwierciedlenie w tradycji chrześcijańskiej trudno nie postawić sobie pytania, czy słynne święto strachów i upiorów jest tylko niewinną zabawą i zbieraniem cukierków, czy igraniem z siłą nieznaną. Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi. Wyboru dokonuje każdy z nas, a najlepszą nauką w każdym względzie pozostaje nie tylko empiryczne doświadczenie pokoleń, które wskazuje, że świat zmarłych i duchów istnieje. Nie ma jednego, tylko dobrego oblicza, ale jak każda moneta dwie strony i to zawsze od nas zależy po której staniemy.


Pokrewne tematy