Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Piasek pustyni.

Przebywanie na pustyni w ciągu dnia, to nieustanna walka z palącym Słońcem, rozgrzanym piaskiem pod nogami, pękającymi z wysuszenia wargami. W nocy przychodzi z kolei chłód, który przeszywa całe ciało i nie pozwala o sobie zapomnieć. Różnica temperatur jest tak duża, że wydaje nam się, iż nagle zawitała zima. Do tego rozmaite organizmy żywe, które zaadoptowały się doskonale do tych warunków i być może czekają na swoją zdobycz, którą może być również człowiek. Pustynia to obraz ciągłego napięcia pomiędzy dniem i nocą, które niosą w sobie różne niebezpieczeństwa i niedogodności. Pozostaje jeszcze pytanie: gdzie znaleźć żywność, wodę do picia, a także schronienie, gdy dokoła leżą tylko tony piasku. Gdzie szukać pomocy? Jak podejmować wędrówkę? Może lepiej oszczędzać siły i czekać na pomoc, która nadejdzie być może wraz z jakąś karawaną? Pustynia to miejsce, gdzie niedogodne warunki życia dla człowieka rodzą i mnożą pytanie, na które trudno znaleźć zadawalającą odpowiedź.
Wpatrując się w ten obraz odnoszę wrażenie, że wędrówka człowieka, podróż do Edenu, to nieustanne zmaganie się z pustynią, która również rozciąga się w głębinach naszych serc. Ciągłe poszukiwanie życia i wody, które przynoszą nadzieję i pozwalają z ufnością i wiarą podejmować trudy tej wędrówki, aby dojść do oazy i tam odnaleźć wewnętrzny spokój. Patrząc na siebie dostrzegam jej wymiar, który raz rozpala nasze uczucia motywując do wielkich dzieł, a innym razem gasi pozbawiając wszelkiej motywacji. Myślę, że to zmaganie odkrywa przed nami prawdziwe intencje, demaskuje założone maski i pozwala odpowiedzieć na jedno zasadnicze pytanie. Kogo szukam lub czego szukam w swoim życiu? Nie sposób nie zauważyć, że człowiek, który wraca z pustyni jest zdecydowanie mocniejszy. Jego kroki są pewne. Niesie w sobie siłę, którą zdobył walcząc ze swoimi słabościami na tym ringu i wyszedł z tej walki obronną ręką. Staje się zwycięzca, który potrafi nazywać po imieniu rodzące się emocje, swoje pragnienia, a zarazem widzi dużo więcej. Jego wzrok sięga dalej, a serce potrafi zobaczyć rzeczy dla innych zakryte. Co ciekawe rodzi się w nim również swego rodzaju światło, które może być drogowskazem i wskazówką dla innych. Może stać się latarnią morską, która wskazuje brzeg miotanym na oceanie życia ludzkim sercom.
Na pustyni Internet, pieniądze nie mają znaczenia. Wykształcenie wpisane w życie człowieka, zdobyta wiedza nagle przestają się liczyć. Wartości nabiera mądrość, która staje się darem Bożego Ducha. Dzisiaj, kiedy malowałem mieszkanie, a musiałem to zrobić szybko ,był taki moment, gdy zwyczajnie miałem dosyć. Drugi raz nakładana farba zrywała całymi płatami starą. Czułem, że sufit za chwilę spadnie mi na głowę. Byłem bezradny. Poprosiłem o pomoc św. Józefa i nagle po zmianie sposobu malowania dostrzegłem, że praca zaczyna posuwać się do przodu. To był mały cud, którego dopełnieniem było zadowolenie właścicielki mieszkania, które będzie wynajmowane, a które miało być ekspresowo odświeżone. Nie wchodzę w szczegóły malarskie, bo nie był to gruntowny remont i sam spodziewałem się takich trudności, które wynikają z robienia czegoś na skróty. Nie mniej jednak jestem przekonany, że nagle otrzymałem spokój i swego rodzaju pomoc. Dzisiaj to była moja pustynia.
Oczywiście, kiedy Jezus zachęca nas do tego, abyśmy wyszli na pustynię, zaprasza nas do wędrówki w głąb samego siebie, a nie rozwiązywania malarskich problemów i niedociągnięć. Zresztą trzeba sobie jasno powiedzieć, że w chrześcijańskiej perspektywie nie ma miejsca na półśrodki lub pół drogi, które mają zapewnić nam dostatek. Bóg jest Bogiem zazdrosnym, to znaczy, że kiedy kocha nas, to kocha w nas całkowicie wszystko i chce, abyśmy na tę Miłość odpowiedzieli w całości. Zatem, gdy pracujesz; kochaj mnie swoja praca. Gdy się uczysz, kochaj mnie przez swoja naukę. Kiedy podróżujesz, wędrujesz, rozmawiasz, kochaj mnie w tej różnorodności wektorów życia. Można powiedzieć raduj się swoim życiem.
Wyjście na pustynię i pozostawienie w garażu: komfortu życia, wypełniaczy samotności, rozrywki i całej sterty rzeczy skąd inąd dobrych i przydatnych wymaga podjęcia decyzji, a zarazem wewnętrznej odwagi, której źródłem jest Jego Miłość. Trudno będąc nieustannie zaangażowanym w poprawianie swojego nastroju, uwikłanym w sprawy ważne dla siebie według siebie, odkryć ile naprawdę jest WAŻNY KAŻDY CZŁOWIEK, ile jestem ważny ja sam. Może wyjście na pustynię wydaje się nam czymś ostatecznym? A może nawet zbędnym i niepotrzebnym heroizmem? Jest ono początkiem odkrywania Heroizmu Boga, wobec każdego człowieka, jak również porzuceniem tego, co nam się wydaje, co my myślimy, widzimy i wiemy. Stajemy się wychodzącym pytaniem: powiedz mi jaki jest Twój plan dla mnie?
Przyznam, że kiedy dzisiaj docierają do mnie wieści dotyczące najbliższych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego w możliwym wymiarze online, drugi raz z rzędu, to zadaję sobie pytanie, dlaczego znowu chce nas wyprowadzić na pustynię?
Izraelici wyszli z Egiptu. Choć byli tam niewolnikami, to tymi niewolnikami się chyba jednak nie do końca czuli. Było im dobrze i z tego komfortu wyszli, aby iść do Ziemi Obiecanej. To pokazuje, że czasami porzucamy dobro, zło przecież samo w sobie jest porzucone. Egiptem może stać się chociażby przywiązanie do Eucharystii, kościoła, sakramentów, oczywiście nie w sensie głębokiego przeżywania tych Znaków Bożej Obecności, ale w sensie uczynienia z nich talizmanów na dobre jutro, dobre życie. Skoro czasami być może nie działają, to znaczy, że są niepotrzebne! Skoro sprawuje je ludzie uwikłanie W Egipt, to są nieprawdziwe. Może dlatego trzeba kolejny raz wyjść na pustynię? A właściwie pozwolić się na nią wyprowadzić, usłyszeć zaproszenie, aby odnaleźć prawdziwą wolność. Zobaczyć i poznać choć cząstkę planu, który jest przygotowany wobec każdego z nas.
Kończąc te dzisiejsze myśli przyznaję się sam przed sobą i przed Wami, że to jest bardzo dziwne. Człowiek po doświadczeniu pustyni, nagle odkrywa prawdziwe życie. Przed oczami mam chociażby tych wszystkich ludzi, którzy po wypadku, po różnych dramatycznych i strasznych kolejach życia często mówią o tym, że teraz odnaleźli sens. Teraz rozumieją i wiedzą. Czyżby syndrom konsekwencji grzechu? Tęsknota za Edenem? Mam również obraz swoich doświadczeń, szczególnie trudnych, z których jednak narodziło się coś nowego.

Nie ma jednej prostej odpowiedzi, wszak nie ma jednego prostego człowieka. Istnieje natomiast jeden kochający Bóg, którego obraz człowiek w sobie nosi. Pustynia, to chyba miejsce jak żadne inne, w którym człowiek może Go odkryć na nowo i Jemu zaufać. Bo jeśli nie teraz, nie dzisiaj, to kiedy?

Ps. Dziękuję Wam za wiele ciepłych słów wsparcia i zrozumienia. Ciekawe dokąd jutro powędrujemy i zaprowadzą nas myśli. Dobrej nocy, dobrego dnia, dobrego wędrowania.


Pokrewne tematy