Maciej Sz.

Okruchy. Matka.

Delikatność kobiet w macierzyństwie zawsze mi imponowała. Patrząc na matki dostrzegam ich wielką wyrozumiałość i miłość połączoną z umiejętnością pochylenia się nad dzieckiem i obdarzeniem go czułością. Jakże wielki to dar, że ta postawa staje w przeciwieństwie do postawy ojcowskiej, która często swą siłą może dziecko zmiażdżyć i zdusić. Jako ojciec bywam konkretny, aż nadto, a przecież każdy z nas powinien również wykazać się czułością godną męskiego serca. Sprowadzenie roli ojca do pracy, która ma zapewnić środki na utrzymanie rodziny, a roli matki do prowadzenia domu, jest nie tylko wielkim nieporozumieniem, ale zaprzecza również poniekąd sensowi wspólnej wędrówki. Przecież nie o to chodzi, aby żyć obok siebie, ale by żyć razem i razem towarzyszyć swoim dzieciom. Bycie ojcem i bycie matką to coś więcej, aniżeli tylko zapewnienie i zamknięcie fizycznej strony życia. To źródło w którym ucieleśnia się miłość i źródło z którego miłość wypływa. Jako mężczyźnie dużo łatwiej pisać mi o ojcostwie, aniżeli macierzyństwie. Nie mniej jednak na kanwie Dnia Matki, spróbuję pochylić się wraz z wami nad jej sercem.
Najlepszym, moim zdaniem, zdefiniowaniem macierzyńskiego serca jest Litania Loretańska. Zawarte w niej wezwania pokazują nie tylko doskonałość Bożej Matki, ale również pozwalają mi w perspektywie dziecka spojrzeć na moją i inne matki. W tym duchu muszę powiedzieć, że było wiele momentów w moim życiu, kiedy czułem sią w oczach mej mamy aniołem, królem, patriarchą, prorokiem, apostołem. Patrząc na jej oblicze widzę również w niej swoją królową, matkę – wieżę warowną, która czuwa nad bezpieczeństwem swojego dziecka, uzdrowienie chorych, kiedy pochyla się nade mną i szuka lekarstwa, abym powrócił do zdrowia. Ucieczkę grzeszników, kiedy nabroiłem i poszukiwałem schronienia w jej ramionach i strumienia miłości, z której wypływa pewność bycia kochanym i wyjątkowym. Widzę jej piękno, jako róży dawidowej i siłę, z którą przychodzi jako pocieszycielka strapionego syna. Oczywiście odnosząc całą litanię do Maryi, dostrzegam jej świętość, którą rozumiem nie tylko w sensie doskonałości, ale również jako wzór, który warto wcielać w życie w odniesieniu do budowania relacji z Bogiem, w tym wypadku – Ojcem i również jako odniesienie do wszystkich ziemskich relacji, relacji ludzkich. Można powiedzieć, że kolejne wezwania są swego rodzaju ideałami, które życie i powołanie stawia nam do realizacji.
Matka patrzy na dziecko inaczej. Trudno się temu dziwić, skoro przez dziewięć miesięcy nosiła je pod swoim sercem, a potem w bólach wydała na świat i jako pierwsza napełniła w tej nowej, nieznanej i tajemniczej rzeczywistości pokojem, karmiąc swoją piersią. Można powiedzieć, że ta więź zarezerwowana tylko i wyłącznie dla kobiet, oto część mnie, moje dziecko, ciało z mojego ciała jest ową barierą, której jako mężczyzna nigdy nie zrozumiem i której nigdy nie doświadczę. Z drugiej strony ojciec może dziecko zadusić swoją twardą dłonią, ale i matka może dziecko zadusić swoją nadmierną i troskliwą przesadnie czułością. W jednym i drugim przypadku, autonomiczna wolność bycia dzieckiem jest nie tylko zagrożona, ale również zachwiana. Matka zawsze będzie odbierać dziecko inaczej, aniżeli ojciec. Gdybyśmy w tym odbiorze postawili znak równości, można byłoby poddać w wątpliwość komplementarność płciową, jak również płciową różnorodność. Każdy człowiek dla pełni swojego, harmonicznego rozwoju potrzebuje i ojca i matki. Brak, któregokolwiek z nich zawsze owocuje brakiem, wyrwą w sercu, którą trudno uleczyć, a którą może jedynie wypełnić On, w swej bezkresnej Miłości. Bycie matką jest wielkim wyzwaniem i zadaniem zarazem. Ideał, który wyznacza Macierzyństwo Maryi jest drogowskazem, za którym warto podążać i z którego bogactwa warto nieustannie czerpać.
Nie sposób w kilku linijkach tekstu wyrazić całe bogactwo związane z macierzyństwem. Nie sposób oddać wdzięczność za dar życia, którym zostaliśmy napełnieni. Nie sposób wejść w całe bogactwo i całą pełnię, która obdarza, niesie, każda nasza matka. Miłość w której zostaliśmy zrodzeni i która nam towarzyszy jest wezwaniem do tego, aby nasza wdzięczność płynęła w stronę naszych mam, ale zarazem przynosiła konkretne owoce w naszym życiu. Dziękuję Ci mamo.

Ps. Piękno jest w każdej matce i każdym z nas. Czasami trzeba odsunąć trochę szpargałów, zetrzeć kurze, przemyć wodą, aby można było je w całej rozciągłości zobaczyć, jego doświadczyć i je przeżyć. Dobrego piątku nam wszystkim.


Pokrewne tematy