Maciej Sz.

PIłkarzyki i nie tylko super zabwy dla dużego i małego. Bawmy się razem.

Emocje towarzyszą nam nieustannie w ciągu każdego dnia. My jako ludzie dorośli często, przynajmniej opierając się na teorii powinniśmy sobie z nimi radzić zdecydowanie lepiej, aniżeli nasze pociechy. Zdarza się jednak, że jesteśmy czymś zajęci, co wydaje nam się nawet nie tyle wyjątkowo ważne, co zwyczajnie chcemy skończyć, aby mieć spokój. W tym czasie najczęściej podchodzą do nas dzieci i zazwyczaj mają w odniesieniu do nas swoje oczekiwania. Jeśli łańcuch nie zostanie przerwany, to może on skończyć się niepotrzebnym płaczem, a z naszej strony niepotrzebnym zdenerwowaniem. Myślę, że zdecydowanie lepiej ustawiać sobie priorytety i hierarchię wartości ustawiając ją nie pod kątem zadań i rzeczy materialnych, ale opierając ją na osobach, a zwłaszcza tych, z którymi jesteśmy na co dzień w naszych domach. Proszę nie traktować tych zdań, jako uwag przemądrzałego ojca, ale jako przyjacielska rada, człowieka, który sam popełnia błędy i zdaje sobie sprawę z tego, że czasami możemy nie panować nad naszymi emocjami. Lepiej dmuchać na zimne.

 

Zabawa pierwsza: piłkarzyki na papierowym boisku.

 

Tą zabawę myślę zna nie tylko nie jeden tata, ale chyba i niejednej mamie zdarzyło się, gdzieś w czasie szkoły lub studiów pograć. Tego, czego potrzebujemy to kartka papieru w kratkę, na której rysujemy boisko o wymiarach dziesięć kratek na osiem, przy czym w węższym fragmencie boiska dwie kratki zostawiamy otwarte. Pełnią one rolę bramki. Gra rozpoczyna się od środka. Każdy gracz na przemian wykonuje ruch rysując pojedyncza kreskę. Z każdym ruchem jest ich na tyle dużo, że możemy się odbijać od nich, jak również od boków boiska. Nie można prowadzić linii, po liniach wcześniejszych. Wygrywa ten, kto pierwszy wprowadzi piłkę do bramki. Jeśli, ktoś nie do końca pamięta tą grę lub zasady przedstawione przeze mnie są nie do końca jasne to zachęcam, do tego, aby poszperać jeszcze w sieci.

 

Zabawa druga: nie mówię tak, nie mówię nie oraz białe i czarne.

 

To zabawa, którą na szybko wymyślił mój syn. Jedna osoba zadaje drugiej lub pozostałym konkretne pytania, tyle, że w odpowiedziach nie mogą paść słowa, które zapisałem wyżej. Wygrywa ta osoba, której najdłużej uda się nie  użyć słów zakazanych.

 

Zabawa trzecia: statki.

 

Gra starsza ode mnie, nie koniecznie stara jak świat. Potrzebujemy kartki papieru w kratkę. Rysujemy na nich dwa pola 10 kratek na 10, które oznaczamy literami i cyframi. Jeśli litery będą pionowo, cyfry muszą być u obydwóch zawodników poziomo i zarazem odwrotnie. Każdy zawodnik umieszcza na swoim polu 1 x czteromasztowiec (cztery kratki), 2 x trzymasztowiec (trzy kratki), 3x dwumasztowiec (dwie kratki), 4 x jednomasztowiec (jedna kratka). Można powiększyć pola gry i można domalować większą ilość statków, co wydłuży czas gry. Ważne jest to, że pomiędzy statkami musi być zachowany odstęp, który od burty do burty wynosi dwie kratki. Po przygotowani plansz przechodzimy do gry, odstrzeliwując           swoje pozycje podając literę i numer pola.  W przypadku chybionego strzału np. „A1” pada odpowiedź pudło, a w przypadku celne np. trafiony zatopiony lub trafiony niezatopiony. Wygrywa ten, kto pierwszy zatopi statki przeciwnika.

 

Zabawa czwarta: Zośka.

 

Zośka, to nic innego, jak mała piłeczka, którą wykonujemy różne triki. Oczywiście w domu trzeba uważać i zachować ostrożność, nie mniej jednak odrobina ruchu, a także prac technicznych, które możemy dostarczyć naszym dzieciom, by same wykonały piłeczkę jest naprawdę godna uwagi. Każdy w domu znajdzie i papier i jakieś skrawki materiału, gorczycę, albo ryż, nożyczki, cyrkiel i igłę. To ich będziemy potrzebowali, aby samemu zrobić Zośkę. Poniżej zamieszczam link, który pokazuje, jak w domowych warunkach samemu ją wykonać. Potem zostaje już tylko nauka trików i dobra zabawa.

 

Każdy może „zośkę” wykonać samodzielnie wykonać w domu.

 

Zabawa piąta: domowy ping-pong.

 

To gra, która zawsze wzbudzała w mojej mamie kontrowersje. W czasie jej trwania tata rozciągał stół, stawiał na środku książki, braliśmy do ręki paletki i ping-ponga, a potem organizowaliśmy turnieje tenisa stołowego. Jeśli stół nie ma możliwości rozciągnięcia trudno, jednak nie spotkałem się jeszcze ze stołem, który nie nadawał by się do gry. Jeśli okaże się, że nie mamy paltek, można je spróbować wykonać samemu z kartonu. Taką paletkę należy wykonać z kilku warstw. Natomiast jeśli okaże się, że nie mamy ping-ponga, to i paletki oryginalne, czy ręcznie wykonane na nic się zdadzą.

 

Dalej czekam na Państwa propozycje i pomysły. Podzielcie się z nami. Po prostu: office@wenedi.eu.


Pokrewne tematy