Maciej Sz.

Wolność czy zniewolenie.

Bardzo długi czas zwlekałem z napisaniem kolejnego artykułu. Moją głowę zajęły różne myśli związane z kolejnym czasem koronowania, zwłaszcza, że wiele osób u których do tej pory pracowałem zaczęło zadawać mi niewygodne pytanie o to czy jestem już zaszczepiony. Do tej pory przechodziłem nad tym nie tyle obojętnie, co z pewnym ubolewaniem, wszak podnoszony argument dotyczący błogosławionego działania szczepionki mimo wszystko mnie nie przekonuje i jako człowiek wolny mam prawo wyboru, które jak się dzisiaj okazuje, ktoś próbuje mi odebrać. Czy jestem anty-szczepionkowcem? Wydaje mi się, że nie. Nie piętnuję ludzi, którzy się zaszczepili, jak również nie namawiam do tego, aby się nie szczepić. Ze swej strony, mając możliwość wykonywania testów, zwyczajnie je wykonuję dla siebie i dla dobra innych, aby nikogo ze swego powodu nie narażać na chorobę. Niestety okazuje się, że dla wielu to za mało, a jedynym gwarantem mojej społecznej wartości, solidarności z innymi jest certyfikat, który uprawnia mnie do prowadzenia normalnego życia. Odnoszę wrażenie, że przestaje się liczyć podmiotowa wartość człowieka, a jedynie zaczyna się liczyć tak zwany QR kod. Sięgając retrospektywnie do historii, zwłaszcza tej związanej z obozami zgłady, gdzie ludziom nadawano odpowiednie numery pozbawiając ich imion i godności, a właściwie próbując pozbawić, co się nie udało, a czego dowodem były postawy miłosierne szeroko opisywane w książkach, podawane w formie opowiadań dalej, mam wrażenie, że kierunek w którym zmierzamy nie jest niczym innym, jak totalitaryzmem, który rości sobie prawo do decydowania za innych i o dobru innych. Dziwna jest owa sprzeczność, w której aborcja to znak wolności i godności człowieka, podobnie eutanazja, a postawa dobrowolnej odmowy szczepionki to akt terroryzmu społecznego. Nie potrafię tego ani zrozumieć, ani zaakceptować. W moim przypadku owa narracja przymusu skutecznie mnie zniechęca przed szczepionką. Nie boję się śmierci, myślę, że po tamtej stronie będę mógł napić się cudownego wina z Kany Galilejskiej. Boję się natomiast handlu, który się w tym momencie na moich oczach dokonuje. Handlu wartości człowieka i wolności, którą posiada w zamian za spokój życia, a właściwie wegetacji. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że obecna sytuacja jest dopiero początkiem redystrybucji dóbr materialnych i światopoglądowych zgodnie z zasadami ekonomii neoklasycznej. Nie jest to teoria spiskowa, albowiem jedyną wartość w sensie ziemskiego wymiaru życia mają dobra materialne, o czym pisał już Adam Mickiewicz w Pani Twardowskiej.

Staram się zrozumieć zawsze ludzi, ich różne dylematy, problemy, ale też nikomu nie narzucam swej woli i swego postrzegania świata w jakimkolwiek sensie. Myślę, że źródłem tej postawy są nieustannie brzmiące w mej głowie słowa, historycznej postaci, Zmartwychwstałego Chrystusa, który wielokrotnie mówił: jeśli chcesz lub wielokrotnie pytał co chcesz, abym ci uczynił. Nikt tak, jak Bóg nie szanuje wartości człowieka i nikt, tak jak On nie szanuje Jego wolności, do której został wezwany i powołany. Być może właśnie to jest jeden z powodów, dla których w dzisiejszym świecie, coraz częściej próbuje się wmówić powołując na logikę i odpowiedni dobór argumentów, że Boga nie ma. Owszem jest. Owszem był i owszem będzie. Podobnie, jak my ze swą nieśmiertelną duszą i byciem, które w sensie wieczności jest zawsze naszym, indywidualnym wyborem, pozbawionym siłowego, jakiegokolwiek przymusu – totalitaryzmu.

Obserwując stan rzeczy odnoszę wrażenie, że cofamy się w obecnej sytuacji do czasów Starego Testamentu. To znaczy, coraz częściej uzasadnia się wartość człowieka poprzez wypełnienie prawa, a nie przez wartość Odkupienia, którego niezmiennym źródłem pozostaje Chrystus będący w obrazie Krzyża, Żywym Przykazaniem Miłości Boga i bliźniego swego, na miarę siebie samego.

Wszechobecnie drążony lęk i strach, który wciska się do naszych umysłów poprzez apokaliptyczne wizje dotyczące chorób, ocieplenia klimatu, przemijalności Ziemi, sprawiają, że pokój, którego źródłem jest On, zwyczajnie się oddala. Z drugiej strony, można powiedzieć, że niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Tobie.
Początek Księgi Rodzaju i lek Adama i Ewy, którzy chowają się przed Bogiem jest wymownym obrazem, który mnie osobiście skłania do poszukiwania jego obecności w moim życiu. Bóg jest Dobry, a świadectwem tej dobroci, echem jest Krzyż. Konkretnym znakiem Jego obecności pośród nas Eucharystia. To oczywiście moje przekonania i moje spojrzenie na świat, które stanowi zaledwie wycinek tego o czym myślę, co widzę i co czuję.

Ps. Wszyscy jesteśmy w drodze. Życzę Wam i sobie tego, abyśmy potrafili odnaleźć drogowskaz w Jego Miłości, która jest, aż nadto konkretna. Procesowi poszukiwania towarzyszy zawsze trud i wysiłek. Wiecie czasami sobie myślę, że gdybym tak bardzo szukał Boga, jak czasami oddaję się jeździe na rowerze lub realizowaniu kolejnych projektów, to …. Pozdrawiam Was i do kolejnego razu.

Oczywiście nie wykluczam też opcji, że co do samego sensu szczepień i ich skuteczności się mylę i trwam w błędzie, choć patrząc na swe dotyczczasowe dośeiadczenia iżycie musze powiedzieć, że naprawdę dobre rzeczy nie wymagają ani reklamy, ani propagandy. Dobro sperzedaje i broni się samo.


Pokrewne tematy