Mimi

Życie jest piekne

Biali na wyspie łza są traktowani, jak małe dzieci, które trzeba przeprowadzać przez jezdnię, ochraniać, częstować uśmiechem czy cukierkami. Trzeba raz przejechać się tuktukiem (zabudowany motorower z trzema siedzeniami z tyłu) po ulicach Colombo, by to zrozumieć. Pedzisz pod prąd,  przynajmniej tak ci się wydaje lewą stroną ulicy (na Sri Lance panuje system jazdy angielski, ale na tym podobieństwa do kolonizatorow się kończą) po dwupasmowej jezdni,na której mieszczą się jednocześnie autobus i kilka tuktukow, wszyscy się spieszą, wyprzedzają, trąbią. Przejście na drugą stronę jezdni graniczy w Colombo (stolica Sri Lanki) z cudem życia i śmierci, nawet na pasach.

Chyba że pojawi się twój anioł stróż, widząc kilka blondynek, które chcą przemierzać tą nieustającą rzekę w pław . Anioł ów, mały niepozorny tubylec, wystawia obie ręce, zatrzymując nas na krawężniku i idzie na pierwszy ogień, zatrzymując pędzącego tuktuki i autobusy. Jedziesz pociągiem i chcesz zrobić zdjęcie. Wychylasz sie trochę przez otwarte drzwi pociągu (bo na Sri lance autobusy i pociągi pędzą z otwartymi drzwiami) i za każdym razem jak się wychylasz stojący obok anioł Srilanczyk wystawia rękę i cię asekuruje, by nie było to ostatnie zdjęcie w twoim życiu. Tyle dzisiaj o aniołach. Zaraz wysiadamy i wspinamy się  na święta górę.


Pokrewne tematy