Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Dzisiaj ten tekst waży tonę. Jest ciężki.

Zadziwiło mnie dzisiaj zdanie, które w czasie naszego wieczornego spaceru wypowiedział mój syn. Od mojego taty oczekiwałbym tego, aby nie psuł mi moich planów. Choć wypowiadane z pewną dozą żartu, uśmiechem, będące odpowiedzią na postawione pytanie, czego oczekiwałby ode mnie, zdradza pewien sposób rozumowania. Znam go doskonale ze swego dzieciństwa i czasu dorastania. W swej prostocie i szczerości całkowicie niewinny, zgodny z wewnętrznym duchem serca, moimi oczekiwaniami i wędrowaniem. W tej samej prostocie niewinnie zakłócający sygnał nawigujący do Edenu.
Od najmłodszych lat uczyłem się tego, że Bóg jest Ojcem, powtarzając słowa Modlitwy Pańskiej. Pośród nich ukryte jest bardzo konkretne i zarazem trudne do przyjęcia i zrozumienia wezwanie: bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.
Nasza podróż do Edenu jest nieustannym spoglądaniem w teraźniejszość często zakłóconym owym oczekiwaniem. Owszem, niechaj będzie Twoja wola – pełna zgoda, ale nie psuj mi moich planów. Dzieci często dyskutują z nami na temat swojej przyszłości. Każdy czuje swoją indywidualność, wyjątkowość. Powinien w niej wzrastać i dojrzewać, aby nabierać wobec nich pewności. Jej źródłem nie są powtarzane nasze słowa, pochwały. Mają swój wpływ, ale jedynym niezaprzeczalnym źródłem najpierw układania fundamentów, a potem wznoszenia na nich solidnych murów pozostaje miłość, niewidzialna siła, której obrazem niezmiennie jest ludzkie serce.
Niewiarygodne, jak bardzo już od najmłodszych lat, dzieci słysząc uwagę, w odniesieniu do niewłaściwego zachowania z ich strony lub postępowania, częściej słyszą komunikat jesteś niedobry, niekochany, zamiast usłyszeć prawdziwy komunikat. Jesteś ważny i kochany, ale Twoje postepowanie mi się nie podoba lub zwyczajnie nie jest dobre. Ta subtelna różnica, która pozwala wybrzmieć uczuciu i doświadczeniu miłości, ma stać się drogowskazem, za którym podróżnik będzie mógł podążać swoją drogą. Dostrzegam ten problem również w sobie, może nie zawsze, ale przyjąć uwagę, strawić ją i uczynić z niej dobry użytek jest niesłychanie trudno. Zamiast odczytywać jego prawdziwe i szczere przesłanie, drogowskaz, wskazówkę dostrzegamy brud, który sprawił, że musieliśmy opuścić Eden. Miejsce, które dla nas zostało stworzone i nam dane, abyśmy w owej Miłości byli nieustannie. Jest to tajemnica, której nie sposób ani zrozumieć, ani opisać. Tajemnica, która być może staje się z każdym dniem mniejsza, ale ciągle rodzi pytania i wątpliwości. Inna sprawa, że rodzice niekiedy chcą uczynić z życia swoich dzieci przedłużenie swoich marzeń i niespełnionych ambicji. Może nawet w pewien sposób nimi, aż nadto obciążają swoje dzieci posuwając się do psychicznej przemocy. Jeśli tego nie zrobisz, jeśli nie, to… Jest to wówczas szantaż, który z Miłością nie ma nic wspólnego, a przecież nie o to chodzi.

Ps. Dzisiejszy tekst waży tonę. Dostrzegam w nim wiele niedopowiedzeń, niedoskonałości i szczerze napiszę, że im chcę Wam więcej powiedzieć, tym wychodzi gorzej. Ale może to dobrze? Może wówczas mówią więcej? Do jutra – jeśli taka będzie wola, jeśli nic, ani Nikt nie pokrzyżuje mi planów, ale czy o to chodzi.


Pokrewne tematy