Maciej Sz.

Podróż do Edenu. Siła wyobrażeń.

Wyobrażenia nie tylko kreują rzeczywistość, ale również często ją zakłamują. Powracając powoli do zdrowia wystawiłem dzisiaj swoją głowę i ciało za próg naszego domu. Szczęśliwy i uśmiechnięty udałem się do pobliskiego sklepu spożywczego, aby kupić produkty konieczne do przygotowania obiadu. Na zewnątrz i w domu chodzę ze względu na gojące się oko w okularach, które w sklepie całkowicie zaciemniały mi obraz mojego patrzenia. Byłem zmuszony je zdjąć. Niektórzy przyglądając się uważniej po dostrzeżeniu zaczerwienionego oka zachowywali bezpieczny dystans wobec mojej osoby. Postanowiłem, że do momentu wygojenia się oka, do sklepu chodzić nie będę, a jeśli już, to tylko wyłącznie w okularach. Ostatecznie lepiej uchodzić za wariata i żyć z tym przekonaniem całkowicie bezpiecznie, aniżeli poddawać się emocjom wystraszonych ludzi.

Doskonale rozumiem to uczucie z ich strony, bo zdarzyło mi się kiedyś, nie znając jeszcze języka niemieckiego w jednym z mieszkań trafić na „Filmtabletten”. Wyobraźcie sobie ogromny przepływ myśli pomiędzy moimi uszami.

Acha – myślałem. Zatem tutaj, w tym kraju, ludzie mogą używać tabletek halucynogennych – środków psychotropowych o działaniu wyzwalającym marzenia i wizje – czytaj dopalaczy – całkowicie legalnie. Wow. To dopiero odkrycie. A ta kobieta? Jakże biedna. Musi cierpieć. Z pewnością dogłębna, poważna depresja, skoro potrzebuje tabletek filmowych. A zatem znam jej tajemnicę. Nikomu jej nie wyjawię. Po co? Musi naprawdę cierpieć. Swoją drogą te tabletki muszą być naprawdę mocne, są takie mikroskopijne i niepozorne. Pewnie taka jest cena sławy i rozpoznawalności na ulicach. Człowiek, aby zapomnieć i uciec od codzienności szuka rozwiązań posiłkując się farmakologią.

Taki był mój tok rozumowania. Zaledwie kilka godzin później moje zdziwienie, zaskoczenie, odkrycie, zamieniło się w ogromną eksplozję śmiechu do łez. No właśnie, jeśli nie znamy, jeśli nie potrafimy czegoś poznać lub zrozumieć często uciekamy się do zabiegu tłumaczenia na swoją modłę, produkujemy wyobrażenia, które z rzeczywistością najcześciej nie mają nic wspólnego lub niewiele.

Podążając drogą filmowych tabletek, wszedłem jeszcze raz do sklepu, aby spróbować poddać się tokowi rozumowania nieprzychylnych spojrzeń.

1. Starsza kobieta. Porządnie ubrany. Przystrzyżony. Czysty. Uczesany. Umyty. Nie wygląda na bandziora, ale pewnie to zaraźliwe? Może po koronie? Jakieś zmiany skórne? Nie wygląda, żeby został pobity. Lepiej zachować dystans. Skoro dobrze wygląda to można mu pokazać, że niech się nie zbliża. Zrozumie. Normalni mężczyźni, zdrowi o tej godzinie pracują.

2. Robotnik. Człowiek cały dzień haruje i niczego się nie drobił, a tu proszę, przychodzi sobie taki z wygłaskaną skórką, jak dupa niemowlaka i myśli, że jak będzie stał na odległość metra pięćdziesiąt, to nikt mu nic nie powie? I to jego oko, przecież on jest chory. Trzeba się izolować. a jak to zaraźliwe? Nauczę gościa. Dystans. Dystans. Dwa metry.

Już miałem sięgnąć po metrówkę i coś powiedzieć, ale dostrzegłem uśmiech stojącej tuż za mną starszej pani, która jakby nie było pomogła mi rozładować to chwilowe napięcie.

Myślę, że gdybyśmy potrafili zaglądać przez okna duszy, jakimi są oczy i wyostrzać swą wrażliwość przez mikrofony duszy, jakimi są nasze uszy, to nasze centrum dowodzenia, manipulacji i propagandy, które każe przyjmować i wydawać takie, a nie inne komunikaty, wyciągać fałszywe wnioski w wielu wypadkach nie miałoby nic do powiedzenia. Pozostałoby zawstydzenie i zakłopotanie ukazujące bezsensowny tok rozumowania i przebieg całej manipulacji dla nasycenia naszej ciekawości, naszego ja. Wyobrażam sobie sytuację, gdybym wspomniał komuś o swym znalezisku prosząc go o pomoc w odniesieniu do tej kobiety, korzystającej z filmowych tabletek. Stworzyłbym zakłamaną wizję rzeczywistości w którą wciągnąłbym niczego nieświadomą niewinną osobę. Poniekąd każdy z nas nieustannie takie wizje stwarza i nimi się dzieli. Poniekąd. Na szczęście jest siła, która nas z tej ciemności, z tego ciemnogrodu wyciąga i pozwala patrzeć dalej, widzieć głębiej, dostrzegać prawdę, a nie widzi mi się. Może czasami lękamy się tego doświadczenia, omamieni lekiem utraty poczucia swojej wartości.

Podróż do Edenu pozwala nam odkłamywać rzeczywistość. Pozwala nam spoglądać na każdy dzień chociażby w perspektywie daru. Nasza ludzka skłonność niekiedy każe nam nad niedoskonałością daru lub niespełnionymi z nim naszymi oczekiwaniami ponarzekać, ale ostatecznie korzeniem daru jest pragnienie budowania poczucia bycia wyjątkowym i ważnym w osobie obdarowywanej.

Tak oto z ciemności do sklepu, a tam znowu ciemność. Może warto podróżując stawiać pytania inaczej. Nie pytać siebie, co chcę zobaczyć, tylko zwyczajnie widzieć. Nie pytać, co chcę usłyszeć, ale zwyczajnie słyszeć. Nie mówić, co chcę powiedzieć, ale mówić z głębi swojego serca. Nie wędrować dla celu, ale cieszyć się samym wędrowaniem.


Pokrewne tematy