Maciej Sz.

Możemy znaleźć.

Na początku nie było masek. Był odstęp i zachowanie szczególnej ostrożności. Potem pojawiła się konieczność zachowania dystansu, połączonego z noszeniem masek. Maski stały się nawet swego rodzaju manifestem dla naszych poglądów. Zaczęły być kolorowe i swą różnorodnością wprowadzały na twarze zmęczonych i strudzonych ludzi pewna odmienność. Choć trzeba powiedzieć sobie jasno, że każda twarz skrywa w sobie niepowtarzalne piękno i tajemnicę i z pewnością owe maski sprawiły, że wenecki karnawał trwa nieustannie niemalże na całym globie.

 Dzisiaj w większości krajów nie tylko istnieje konieczność zachowania odstępu, ale również noszenia konkretnych wzorów rycerskich przyłbic o roboczej nazwie PP2., Ta narzucona jednorodność łączy twarze wszystkich ludzi do linii oczu w sklepach, środkach transportu, a także na ulicach niektórych miast. Trochę podobnie, jak w mej szkole średniej. Nie masz mundurka nie wejdziesz. Możemy zastanawiać się nad  sensownością tych rozwiązań. Debatować. Prowadzić rozmowy, wyciągać wnioski, składać zbiorowe postulaty. Obwiniać, bronić, spierać się między sobą. Ten temat łączy tak wielu różnorodnych i innych od siebie ludzi, jak nic innego w dzisiejszym świecie. 

Jestem zmęczony. Moje życie toczy się całkiem podobnie, do tego, które znałem przed feralnym lutym 2020 roku, lecz świadomość trudnej sytuacji i chęć ucieczki od niewygodnych pytań wiele nie zmienia i nic nie wyjaśnia. Nie daje wewnętrznego pokoju.

Nie wiem z jakiego względu te maski skojarzyły mi się z kagańcami zakładanymi psom. Pies moich rodziców, zowie się Miki, w domu wobec wszystkich bardzo milusiński, przyjazny. Cierpliwy wobec dzieci, które sprawdzają elastyczność jego uszu, ogona, całego ciała. Na ulicy w kagańcu wielki bohater i rewolucjonista. Wszystkie psy obszczeka. Ostatnio nawet denerwują go przejeżdżające samochody. Nikt nie wie, co siedzi w jego głowie, że niekiedy gotów jest się rzucić na przypadkowych ludzi. Wielu postraszył, choć nikogo nie ugryzł. Przemierza ulice we wspomnianym kagańcu. Ma charakter, którego ani kaganiec, ani tresura, nie są w stanie złamać. W domu potulny, poza domem walczący. Choć jest niewielki wzbudza postrach, a czasami agresję i nie koniecznie jest to wynikiem wspomnianego kagańca. Rodzice przygarnęli go ze schroniska, a jaka była jego historia wcześniej tego nikt nie wie.

Przywołuję ten przykład, aby odwołać się do naszej sytuacji. Myślę, że tak naprawdę nikomu nie jest łatwo w tym czasie. Doszukiwanie się czegokolwiek i w jakikolwiek sposób graniczy z cudem. Prawda została przed nami ukryta w każdym względzie. Każdy ma swoją teorię, swoją prawdę, którą karmi innych. Jej nazwiskiem jest niepokój i lęk, niekiedy agresja i gotowość obrony swoich racji nawet na drodze przemocy fizycznej lub psychicznej, co jest już samo w sobie zakłamaniem i samo w sobie nielogiczne. Uważam, że najważniejsze jest to, aby tak jak Miki nie stracić ludzkiego ducha, swojej tajemnicy człowieczeństwa. Nie ma gotowych recept i utartych dróg. Jedno jest pewne: pokój, który daje świat nie ma nic wspólnego z pokojem. Po jednej wycieczce przychodzi chęć na kolejną. To, co wydaje się być czymś nadzwyczajnym i nowoczesnym starzeje się w dniu premiery. Chęci kupowania często nie jesteśmy w stanie wyhamować. Szukamy. Biegniemy. Walczymy o pokój, a na końcu dostajemy…Skąd zatem brać ów pokój i gdzie go szukać? To dobre pytanie i dobra wiadomość. Możemy szukać. Możemy odpowiadać. Możemy być w drodze. Możemy konserwować naszego ducha. Możemy. Zawsze znajdujemy to, czego szukamy, a ów Pokój jest bliżej nas, aniżeli się nam wydaje. 

Ps. Szczerze powiem, że mam wrażenia, że dzisiejsza wiadomość jest najgorszą ze wszystkich dotychczas napisanych, ale nie uciekajcie, jutro może będzie lepiej.


Ähnliche Artikel