Maciej Sz.

Okruchy. Ogrodnik.

Poszukiwanie różnych uzasadnień obecnej sytuacji w duchu układania polityki nowego świata jest, jak pisanie legend albo bajek. W każdej jest ziarno prawdy, ale jednak w przeciwieństwie do ptaków jedząc ziarna człowiek nie przeżyje. Jedynie narobi sobie smaku i będzie się denerwował. Jedynym ziarnem godnym inwestowania jest ziarno Słowa Bożego, które spożyte zaczyna zapuszczać korzenie w naszym sercu, a potem wypuszczać pień i gałęzie, pod którymi będziemy mogli otulić innych. Powiedzieć z głębokim przekonaniem graniczącym z pewnością: nie bój się, Twoje życie ma sens. Bez względu na to, czy wizja nowego ładu jest autentyczna, czy też nie, ja jako ojciec rodziny, podobnie jak i wy wobec swoich rodzin i samych siebie, nawet najprawdziwszą i najśmielszą nikogo nie nakarmicie. Jaki zatem jest sens poszukiwania prawdy, która i tak w sensie wieczności ma swoje ograniczone możliwości i zwyczajnie przeminie.
Patrząc w perspektywie doczesności, która jest ideałem i celem ostatecznym, nie można się dziwić, że ktoś, jakaś siła próbuje ograniczyć naszą wolność i zbudować przekonanie, że wieczność nie ma sensu, a Bóg nas pozostawił. Gdyby postawić tezę, że duch tego świata, także w sensie Szatana, żywi się nasza złością, zdenerwowaniem, utyskiwaniem, byciem ofiarą i głoszeniem wszechobecnej niesprawiedliwości, to wówczas logicznym wydaje się wytworzony niepokój, który nam towarzyszy. Trudno to sobie wyobrazić i jeszcze trudniej zaakceptować. W tej sytuacji jedynym źródłem pokoju może być On i Jego Miłość ukryta w Eucharystii. Zresztą ów niepokój również karmi się prawdą, która została nam objawiona i potrafi wysysać z niej w sposób bardzo przedmiotowy, rzeczy i fakty, tezy i prawdy, które będą mu służyły. Nie jest to nic innego, jak manipulacja, która w połączeniu z graniem na ludzkich emocjach daje narzędzie propagandy. Gdyby iść dalej, to wiadomym jest, że PR, czyli Public Relations, służy stworzeniu pewnego poczucia, przekonania, aby realizować zamierzone cele. I choć jest to uproszczenie, to nikt nie zaprzeczy, że jego źródłem są dobrze podejmowane działania marketingowo – promocyjne, a zatem reklama.
Patrząc na siebie wiem, ile rzeczy nieustannie mi nie wychodzi, jaki ideał ojcostwa, człowieczeństwa, ciagle pozostają niedoścignionymi, a ja sam w przeciągu kilku chwil potrafię eksplodować w odniesieniu do innych niczym największa bomba atomowa i niszczyć ich zielone liście radości, nadziei, pokoju, uśmiechu. Kiedy jednak sięgam do źródła i próbuję temu zapobiec, dostrzegam i otrzymuję siłę, które wiele rzeczy potrafi dostrzegać w zupełnie innej perspektywie, aniżeli ograniczonej tylko do mojego ja i moich interesów. Czasami muszę zacisną wargi, zagryźć zęby, a niekiedy uznać swój błąd, aby coś zrobić lepiej, poprawnie i zwyczajnie dobrze.
Jedyną słuszną drogą jest poszukiwanie Ogrodnika, który drzewo naszego życia uprawia i dba o nie, aby przynosiło jak najpiękniejsze owoce. W Jego prace wpisane są momenty i chwile, kiedy suche gałęzie w splocie różnych wydarzeń i pod wpływem spotkania z różnymi osobami nam ukazuje i obcina. Ukłucie szpilką wydaje się bolesne, a co dopiero odcinanie całej gałęzi. Ma prawo boleć i ma prawo ranić, a zarazem przynosić czas gojenia. Ma jednak sens, aby pozostała cześć owocowała, uschnięte musi zostać odcięte. Z założenie Ogrodnik dogląda swojego sadu, aby był w jak najlepszym stanie. On chce zebrać owoce, taki jest sens jego pracy. To nie bób, który podgryza drzewo i je obala. To nie kornik, który nie wnikając w głąb, zatrzymując się tylko na tym co zewnętrzne niszczy korę do okała, co sprawia, że w efekcie drzewo usycha. Ten przykład zresztą ma w sobie obraz, z którym się zmagamy, obraz zatrzymywania się tylko na zewnątrz życia: praca, kariera, marzenia. Zatrzymujemy swój wzrok na tym, co widać, a nie na tym, co napełnia życiem. Wchodzenie w siebie, refleksja, poszukiwania, próba zrozumienia, oddania i zaufanie Ogrodnikowi daje nam poczucie bycia kimś wyjątkowym i zapewnia nam owocowanie.
Takiego owocowania Wam na dzisiaj życzę. Jeśli się uda, to wieczorem podzielę się z wami, wczorajszym wieczorem i tego co rodziło się w mej głowie, a co w połączeniu ze zmęczeniem sprawiło, że kolejny tekst oddaję w wasze ręce dopiero teraz. A tak na ząb: nie wiem, co daje bieganie, ale dzisiaj w śnie zostałem premierem otoczonym szerokim kręgiem znajomych twarzy. Nie spodobało mi się to, bo nie wiem, co robi premier i co robi minister.


Pokrewne tematy