Maciej Sz.

Okruchy. Żaglówka.

Dzieci tak szybko dorastają, albo też my tak szybko się starzejemy? Obydwie tezy niosą w sobie prawdę, choć tylko częściowo. Czas dla młodych i starszych, dla dzieci i ich rodziców płynie niezmiennie, tak samo. Zmieniają się jedynie subiektywne uczucia. Patrząc niekiedy na swoje życie można odnieść wrażenie, że niewiele już jesteśmy w stanie zdziałać. Tymczasem dni, które nadejdą potrafią nas zaskoczyć owocami, które przyniosą. Nadzieja jest rytmem, który wyznacza cele i pozwala podejmować kolejne działania zmierzające do jego osiągnięcia. Dekadentyzm i krytyka próbują na rożne sposoby, niczym energetyczne wampiry wypić jej resztki z naszego organizmu pozbawiając złudzeń, choć ostatecznie, to w naszej mocy leży wynik tej pasożytniczej akcji. Patrząc na Abrahama i śledząc koleje losów jego życia, możemy nauczyć się, a zarazem zachwycić jego ogromną wiarą, która miała konkretne przełożenie na postawę jego życia. Kiedy Bóg oznajmił mu, że zostanie ojcem zareagował śmiechem, by ostatecznie przyjąć tą obietnicę i zostać Ojcem Narodu Wybranego. Zbyt wiele czasu spędzamy na rozmyślaniu nie tyle o rzeczach niemożliwych, co o tych, które nam nie wyszły. Nawet w sensie kategorii grzechu, przebaczenie dociera do naszych serc i umysłów w zwolnionym tempie, a my poddajemy się masochistycznym myślom tak, jak byśmy mieli upodobanie w rozpamiętywaniu tego, co nam nie wyszło, gdzie popełniliśmy błędy. Bóg nam przebacza, a my tymczasem dalej siedzimy w tym samym miejscu i powracamy do rzeczy i wydarzeń, które zostały wymazane.

Ta część naszej ludzkiej natury podbudowuje skłonność do osądzania i ferowania wyroków, a także nieumiejętność przeżywania wybaczania. Nie na darmo mówi się, że przebaczam, ale pamiętam. W tej krótkiej formułce zawarta jest prawda o nas samych, choć tacy nie jesteśmy. Trzeba raczej powiedzieć prawda o drzemiących w nas skłonnościach. To właśnie ten ciężar braku odwagi i ten ciężar niesionej w sobie pamięci sprawia, że trudniej nam rozwinąć nasze skrzydła i wzbić się do lotu. Wyobraźmy sobie ciężką kotwicę rzucaną na dno morza. Sprawia, że statek jest nieustannie uwięziony. Tak długo, jak długo nie zostanie ona podniesiona, tak długo mimo pracy silników w całej mocy, statek będzie pozostawał w tym samy miejscu. To ta nieumiejętność zapomnienia, całkowitego wybaczenia i darowania. Nie chodzi mi tutaj o konsekwencje, bo one zawsze przychodzą i są naturalnym wynikiem każdego działania. Każdej akcji towarzyszy reakcja ot i tyle. Natomiast przebaczenie, to wolność od unieruchomienia, zniewolenia, niemocy. Zatem moc pełna życia. Nie ulega wątpliwości, że niekiedy jest ono bolesne. Jego naturalnym wyrazem mogą być łzy, a naturalnym uzupełnieniem zmarszczki, które pojawią się po latach lub już się pojawiły, tak jak w moim przypadku. Szczególnie są widoczne na twarzach małżonków. Pewnie o tym już kiedyś pisałem, że małżeństwo to sztuka nieustannego przebaczenia. Warto to sobie przypominać i o tym pamiętać.

Inny obrazem, który wpada mi w tej chwili do głowy jest obraz żaglówki, która stoi na środku jakiegokolwiek akwenu ze zwiniętymi żaglami. Wiatr ślizga się po jej kadłubie i maszcie, ale nic z tego nie wynika. To człowiek pełen lęku i bojaźni. Jego serce i myśli wskazują na pewne konsekwencje, następstwa działań i zarazem mocno krępują żagle życia, które raz pozwalają płynąć pod wiatr, a innym razem z wiatrem. Otrzymał on dar wolności, ale albo nie wierzy w jego moc, albo boi się w pełni z niego skorzystać, aby zobaczyć konsekwencje i następstwa podejmowanych decyzji.

W tym względzie algorytmy, których sieć internetowa jest w tej chwili pełna, podpowiadające nam, co lubmy, dopasowujące reklamy i strony do naszych zainteresowań są elementem osłabiającym nasze umiejętności poznawcze. Ja osobiście uwielbiam różnego rodzaju wyroby cukiernicze, ale ciasteczek internetowych nie lubię. Próbują one przejąć moją pracę i mój trud poszukiwań, a zarazem wskazać mi lub nawet wmówić, co jest dla mnie najodpowiedniejsze i najlepsze. Prowadzą do wyborów zgodnych z logiką, której źródłem są zgromadzone dane, a wynikiem konkretne produkty i strony. To czysta matematyka w której człowiek jest „x”, a zbiór zasobów internetowych „y”. Z zestawienia tych dwóch, niewiadomych wyłania się produkt, który otrzymujemy.

Kiedyś pisałem wam o tym, że wyłączyłem się z sieci społecznościowych, a także bezsensownego przeglądania internetu, które gromadzi w moich myślach setki danych, niewiadomych, znaków zapytania. Jednocześnie zamiast motywować do większego wysiłku i chęci wykorzystania godzin, które zostały mi dane, demotywuje. Sprawia, że składam swoje żagle i dodatkowo rzucam kotwicę. Potem stoję w miejscu swej egzystencji, nadając jej obraz koczowania lub mówiąc jeszcze mocniej wegetacji.
Abraham jawi się jako doskonały wzór do naśladowania i uwierzenia nadziei, wbrew nadziei. Zrobienia czegoś wielkiego. Uczynienia ze swojego życia rejsu w nieznane. Błędów się nie ustrzeżemy, ale one czegoś nas uczą i coś dobrego zazwyczaj z nich wypływa. Lęk przed ich popełnieniem unieruchamia żaglówkę naszego życia i statek naszej egzystencji. Tymczasem nadzieja jest jak latarnia morska, która wskazuje nam ląd i kierunek, w którym winniśmy żeglować, aby twardo stąpać po ziemi. Zatem ahoj i w drogę.

Ps. Być może niebawem opublikuję film z moich biegowych poczynań, lecz tymczasem mam dylemat i zastanawiam się czy warto.


Pokrewne tematy