Maciej Sz.

Poświęcenie, to piękne słowo.

Pamiętam doskonale swój pierwszy, upieczony chleb. Jego przygotowanie było ułańską fantazją okraszoną szczyptą męskiej twórczości. Wzorowałem się na znalezionym przepisie, który uzupełniało zdjęcie pięknego, brązowego bochenka. Po dogłębnej lekturze uznałem, że zagniecenie ciasta, jak również cały proces nie są zbyt trudne i powinienem sobie z nimi doskonale poradzić. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy próbując odkroić pierwsza kromkę gorącego chleba wyszczerbiłem nóż, a to był dopiero początek mego zaskoczenia. Okazało się, że skóra jest tak twarda, że bardziej przypomina skorupę buta narciarskiego, aniżeli skórkę chleba. Niestety pieczywo trzeba było zutylizować. Nie nadawało się zupełnie do niczego. Ani do jedzenia, ani do karmienia zwierząt. Nonszalancja z mojej strony stała u podłoża tej porażki. Była to lekcja, której nigdy nie zapomnę, ze względu na miny swoich dzieci i swojej żony. Nie było w nich złośliwości, ani krytyki, a raczej niedowierzanie i zawiedzenie. Miał być pyszny chleb, a wyszedł młotek do wbijania gwoździ lub kowadło dla kowala.
Ten prosty przykład pokazuje, że człowiek uczy się całe życie, o ile chce się nauczyć. Potrafi wyciągać wnioski zarówno z wielkich zwycięstw, jak również dokuczliwych porażek. W tym prostym, dosłownym znaczeniu mógłbym dzisiejszą opowieść zamknąć, ale pozwólcie, że podzielę się jeszcze kilkoma myślami.
Te kilka chwil spędzonych w kuchni nauczyło mnie, że nie ma rzeczy prostych. Prostych w znaczeniu czarodziejskiej różdżki. Każda czynność i prozaiczna rzecz wymagają z naszej strony poświęcenia. Poświęcenia czasu, uwagi, skupienia. Umiejętności wniknięcia poniekąd w istotę rzeczy. To słowo poświęcenie ze względu na nasz rytm życia wyciera się i zanika. Ponieważ z nadania mają to być dobre wiadomości nie będę wnikał w analizę przykładów dokumentujących ten fakt. Chcę raczej odkurzyć to słowo, nałożyć na jego dębową strukturę trochę wosku i ukazać piękno, które skłania mnie do pochylenie się nad jego treścią.
Po trzech latach przerwy wolnymi krokami wracam do programowania. Dzisiaj parokrotnie miałem ochotę może nie tyle rzucić komputerem o ścianę, co bardziej zakończyć jego działanie. Wziąć do ręki telefon. Zadzwonić, złożyć zlecenie i skończyć swoją przygodę z kodowaniem. Chciałem mieć gotowy produkt, bez poświęcania czasu na naukę i odświeżanie zdobytej wcześniej wiedzy. Nieznana siła kazała mi jednak stukać w klawisze dalej. Poszukiwać rozwiązań i małymi krokami przemierzać drogę do celu. Cel jest jeszcze bardzo daleko, a moje kroki są niepewne, choć na tej ścieżce pojawiły się pierwsze oznaki wiosny. Za rękę trzyma mnie tajemnicza siła. Mała nadzieja i maleńki promyk wiary, że dam radę. Istnieje też zasadnicza różnica w odniesieniu do pierwszego chleba. Nie lekceważę tego wyzwania i wiem, że aby osiągnąć cel muszę mu poświęcić swój czas. Wejście na metę będzie najlepszą nagrodą. Szklanką krystalicznej wody stworzonej z małych kropel codziennego poszukiwania rozwiązań, pokonywania zniechęcenia i podążania wytyczoną drogą. Korygowania błędów, a niekiedy nawet robienia dwóch kroków w tył, aby kolejny krok do przodu był pewniejszy. Zwyczajnie dobry i fundamentalny w swej istocie.
Oba przykłady pokazują dobro, które jest wpisane w umiejętność budowania siebie w zupełnie nowej metodologii. Odwołując się do przykładu banków, nikogo nie dziwi, że zarabiają one na tym, że tracą. Pożyczane pieniądze przynoszą zyski. Podobnie jest właśnie z nami. Budujemy siebie pożyczając, inwestując to, co do tej pory wypracowaliśmy. W tym również ukryta jest dziwna lekcja. Jeżeli coś dostajemy, wygrywamy, kiedy stracimy, aż tak bardzo nie żałujemy, nie rozpamiętujemy, jak w przypadku, gdy stracimy to, co sami wypracowaliśmy. Nie bez powodu powstało przysłowie: łatwo przyszło, łatwo poszło.
Poświęcenie jest drogą i ma w sobie cząstkę szlachetnej dobroci, ale kryje również w sobie pewne niebezpieczeństwo. Mianowicie dotyka istoty wolności i bezinteresowności. Pisząc o wolności mam na myśli jego całkowitą dobrowolność. Pisząc o bezinteresowności mam na myśli brak oczekiwań. W przeciwnym razie będzie niebezpieczną grą, na której pojawią się krzaki rozczarowań. Ja tobie to, a ty mi to. Na takie transakcje nie ma tutaj miejsca. Poświęcenie to droga do celu, ale również zgoda i na to, że celu można nie osiągnąć.
Być może brzmi to trochę dziwnie, ale nie sposób w kilku zdaniach, a nawet książkach wyczerpać tematu. To słowo jest jak przepaść, wierzchołek góry lodowej utopionej w oceanie. Trzeba się w nim zanurzać, aby odkrywać jego inspirujące piękno.

Ps. Dobra wiadomość jest taka, że wystarczy się trochę rozejrzeć, a może wybrać na spacer drogami historii życia, aby odkryć, że jeśli coś poświęcamy, to zawsze na końcu czeka zwycięstwo.


Ähnliche Artikel